O sprawie pisze "Puls Biznesu".

"Nasza branża to, obok transportu, krwiobieg gospodarki, które bardzo szybko wyczuwa wszelkie tendencje rynkowe" - mówi gazecie Jarosław Maciążek, wiceprezes Polskiego Komitetu Narodowego EPAL (PKN EPAL), organizacji, która zrzesza rodzimych producentów tego typu palet. Takie palety stanowią prawie 90 proc. polskiego rynku, reszta to UIC/EUR.

"Na pół roku przed wybuchem kryzysu w 2008 r. zauważyliśmy pierwsze symptomy spowolnienia. Zaczęła spadać liczba zamówień, a w ślad za nią także cena. O tym, że nadciąga załamanie wiedzieliśmy więc z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem" - mówi Andrzej Bijak, prezes Związku Producentów Europalet UIC (ZPE/UIC). Według niego zapotrzebowanie na palety może być wskaźnikiem w szeroko rozumianej gospodarce.

Co zatem wskazuje paletowy barometr koniunktury? - pyta "PB". "Pierwsze osiem miesięcy wskazywało na wzrost rynku palet EPAL o 7-8 proc." - szacuje Jarosław Maciążek. Teraz ma jednak wątpliwości, czy ta tendencja się utrzyma. Pod koniec wakacji popyt zaczął słabnąć. "Wrzesień przyniósł pierwsze zauważalne oznaki spowolnienia. Nie można już było sprzedać palet w każdej ilości. Sądziłem, że w październiku nastąpi odbicie, ale tak się nie stało" - tłumaczy. Jego zdaniem sytuacji nie można nazwać załamaniem, ale śmiało można mówić o stabilizacji lub stagnacji.

Reklama

>>> Czytaj też: Na ulicach zgasną światła? Gminy są porażone cenami prądu