Zakłada on nałożenie podatku od sprzedaży na Starym Kontynencie w wysokości 3 proc. na technologicznych potentatów. Kraje sceptyczne wobec tego planu zwiększyły swój opór, natomiast Włochy zapowiedziały własne nowe prawodawstwo w tym zakresie.

Głównym zwolennikiem podatkowej reformy jest Francja. Tamtejszy minister finansów Bruno Le Maire próbuje bronić inicjatywy. Przekonuje, że Paryż będzie optował za przesunięciem daty wprowadzenia nowego prawa do 2021 roku. Wyszedł więc naprzeciw oczekiwaniom niektórych unijnych państw, które nie chcą wychodzić przed szereg i wolą poczekać na globalne rozwiązanie problemu opodatkowania gigantów.

Wiele krajów już nakłada własne podatki, co grozi rozdrobnieniem jednolitego rynku. Włochy zapowiedziały już, że w przyszłym roku wprowadzą własny projekt opodatkowania, jeśli do tego czasu w UE nie zostanie wypracowane szerokie porozumienie. Hiszpania i Wielka Brytania już ogłosiły wprowadzenie własnego prawodawstwa w tym zakresie.

Kwestia opodatkowania Facebooka i spółki pokazuje, jak duże są we Wspólnocie podziały w kwestii podatków. Wiele z krajów stanęło w rozkroku między potrzebą wabienia atrakcyjnym prawodawstwem wielkich pracodawców, a sprostaniem oczekiwaniom wyborców, którzy domagają się podatkowej sprawiedliwości. Problem dotyczy głównie globalnych kolosów, które formalnie czerpią dochody w krajach UE, ale ich fizyczna obecność w nich jest bardzo ograniczona.

Reklama

>>> Polecamy: KE nie odpuści sporu o praworządność w Polsce. Najwyżej zmieni strategię