Potężny niemiecko-francuski sojusz słabnie, co stawia pod znakiem zapytania plany reformy UE autorstwa Berlina i Paryża.

Jednym z punktów zapalnych relacji obu krajów jest kwestia opodatkowania technologicznych gigantów, które prowadzą działalność w Europie. Macron i Merkel mogą mieć więc problemy z wywiązania się z zobowiązania wprowadzenia do końca tego roku podatku od cyfrowych usług.

Berlin i Paryż różnią się również pod względem podejścia do problemu wojny handlowej i sposobu na przeciwdziałanie polityce Trumpa oraz tego, w jaki sposób uodpornić bankowy system strefy euro przed kolejnymi wstrząsami.

Napięcia pomiędzy Francją a Niemcami uwydatniają tylko stan, w jakim znajduje się UE. Z jednej strony musi stawić czoła Brexitowi i osiągnąć porozumienie z Wielką Brytanią w jego kwestii, z drugiej, czeka na wybory do PE, które mogą się okazać kolejnym dużym sukcesem populistycznych partii.

To także wyjątkowo trudny moment dla Merkel i Macrona. Kanclerz ogłosiła, że nie będzie dalej przewodziła swojej partii CDU i powoli przygotowuje się do politycznej emerytury. Francuski prezydent ma z kolei coraz niższe notowania w swoim kraju.

Reklama

Brak wprowadzenia podatku cyfrowego potwierdzi, że Wspólnota ma problem z przeprowadzaniem dużych reform.

Głównym zwolennikiem opodatkowania Facebooka i spółki jest Francja. Tamtejszy minister finansów Bruno Le Maire próbuje bronić inicjatywy, która w tym tygodniu stanęła pod znakiem zapytania. Przekonuje, że Paryż będzie optował za przesunięciem daty wprowadzenia nowego prawa do 2021 roku. Wyszedł więc naprzeciw oczekiwaniom niektórych unijnych państw, które nie chcą wychodzić przed szereg i wolą poczekać na globalne rozwiązanie problemu opodatkowania gigantów.

Ministrowie z Danii, Irlandii i Szwecji nie poprą w obecnej formie projektu opodatkowania technologicznych gigantów.

Zgodnie z propozycją KE podatkiem obciążone byłyby wyłącznie przedsiębiorstwa, które w skali globalnej osiągają łączne roczne przychody w wysokości 750 mln euro, a w skali UE – 50 mln euro. Projekt dyrektywy zakłada, że podatek będzie wynosił 3 proc. Miałby on przynieść państwom członkowskim wpływy w wysokości 5 mld euro rocznie.

>>> Polecamy: KE nie odpuści sporu o praworządność w Polsce. Najwyżej zmieni strategię