Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała w środę, że podjęła decyzję o zakazie organizacji Marszu Niepodległości 11 listopada. Nie tak powinno wyglądać świętowanie stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę - powiedziała.

"Rozumiem wszystkie dylematy, przed jakimi stanęła pani prezydent, ale podjęłabym jednak inną decyzję - rozwiązanie marszu dopiero, jeśli byłoby złamane prawo" - powiedziała Lubnauer w rozmowie z PAP. Zastrzegła jednak, że nie zna "oczywiście wszystkich okoliczności". "Myślę, że Hanna Gronkiewicz-Waltz dysponuje szerszą wiedzą, niż ktokolwiek z nas" - dodała.

"Widzę oczywiście zasadniczą różnicę pomiędzy paradą równości, która zawsze ma charakter typowo pokojowy, i gdzie nie było nigdy przypadków łamania prawa, i w związku z tym działania prezydenta Krzysztofa Żuka (prezydenta Lublina - PAP) były przez nasz krytykowane - a inną sytuacją, kiedy trzeba się zdecydować na pozwolenie na organizację manifestacji, która rok w rok kończy się łamaniem prawa, a osoby, które są wśród organizatorów, są skazane prawomocnymi wyrokami sądów" - powiedziała szefowa Nowoczesnej. "Tu decyzja prezydenta jest znacznie trudniejsza" - oceniła.

Lubnauer mówiła, że "mogliśmy obserwować te Marsze Niepodległości rok temu, dwa lata temu i wiemy, że rok w rok dochodzi podczas nich do złamania prawa". W tym kontekście wymieniła "masowe używanie rac dymnych i środków pirotechnicznych, których nie wolno używać na tego typu zgromadzeniach", a także głoszenie "haseł rasistowskich i innych, nakłaniających do nienawiści wobec różnych grup społecznych".

Reklama

"Hanna Gronkiewicz-Waltz musiała odpowiedzieć sobie na pytania, co jest większym zagrożeniem - zakaz przeprowadzenia marszu czy rozwiązanie marszu w trakcie marszu. Czy prawo do zgromadzeń nie jest ważniejsze niż potencjalne zagrożenia? Czy protesty policjantów, masowo idące zwolnienia lekarskie nie powodują dodatkowego zagrożenia? Dlaczego zabrakło ze strony prokuratury zdecydowanych ruchów po marszach lat ubiegłych, ukarania winnych wykroczeń?" - pytała szefowa Nowoczesnej.

Jej zdaniem "przyzwolenie od władzy na rasizm, łamanie prawa, potęguje zagrożenie".

"Dlaczego wiedząc, że to środowisko, czyli ONR, regularnie łamie prawo, dotychczas nie dokonano delegalizacji ONR-u?" - pytała Lubnauer. Przypomniała, że Nowoczesna wielokrotnie upominała się publicznie o taką delegalizację.

W opinii przewodniczącej Nowoczesnej, gdyby organizatorem marszu niepodległości było państwo lub inne środowiska, ten marsz "wyglądałby inaczej i decyzja prezydent Warszawy byłaby zupełnie inna". Zaznaczyła też, że nie ma możliwości, by politycy Nowoczesnej uczestniczyli w marszu, który organizuje ONR. "My nigdy pod flagą ONR-u nie pójdziemy" - zadeklarowała.

Przewodnicząca Nowoczesnej zapowiedziała też, że pójdzie w Łódzkiej Paradzie Niepodległości, orgaznizowanej przez prezydent Łodzi Hannę Zdanowską. "Uważam, że to święto jest warte tego, żebyśmy je hucznie świętowali; świętowali radośnie, pod biało-czerwoną flagą, świętowali je wspólnie" - powiedziała.

Po ogłoszeniu decyzji o zakazie marszu, wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Mateusz Marzoch powiedział PAP, że "Marsz Niepodległości i tak się odbędzie, niezależnie od tego, co twierdzi prezydent stolicy.

Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski powiedział, że podczas spotkania prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza ustalono, że zostanie zorganizowany wspólny biało-czerwony marsz, który będzie miał charakter uroczystości państwowej; organizacją marszu zajmie się rząd. Dodał, że marsz będzie objęty patronatem narodowym przez prezydenta Dudę. (PAP)

autor: Krzysztof Kowalczyk