Brytyjski dziennik "The Times" ocenił w czwartek, że sojusznicy USA powinni liczyć się z tym, że pomimo sukcesu Demokratów w wyborach do Kongresu prezydent Donald Trump może zostać powtórnie wybrany w 2020 r., i powinni być gotowi współpracować z nim w sprawach międzynarodowych.

W komentarzu redakcyjnym dziennik wskazuje, że po przejęciu przez Partię Demokratyczną władzy w Izbie Reprezentantów na początku stycznia 2019 roku Trump "będzie bardziej ograniczony niż był na pierwszym etapie swojej prezydentury".

Jak jednak zaznaczono, po wynikach głosowania część europejskich rządów, m.in. Niemiec i Francji, zaczęła "liczyć na współpracę z przyjaciółmi wśród Demokratów, aby z powrotem popchnąć amerykańską administrację w kierunku realizacji międzynarodowego porozumienia klimatycznego". Gazeta przypomina, że szef niemieckiego MSZ Heiko Maas wezwał Unię Europejską do wzmocnienia działań lobbingowych przeciwko nałożonym przez USA cłom na import niektórych produktów z UE, a francuski prezydent Emmanuel Macron "promuje ideę europejskiej armii, aby zmniejszyć zależność Wspólnoty od Stanów Zjednoczonych".

"Times" ostrzega jednak, że to prosta droga do "rozbicia i dalszej erozji sojuszu transatlantyckiego", który już przeżywa napięcia.

Jak podkreślono, kalkulacje polityczne władz w Berlinie i Paryżu są "błędnym odczytaniem układu sił w Waszyngtonie", a "europejscy sojusznicy Trumpa, w tym Wielka Brytania, powinni skonfrontować ich (Niemcy i Francję) z rzeczywistością".

Reklama

"Polityka zagraniczna pozostaje zdecydowanie pod kontrolą władzy wykonawczej i jest prawdopodobne, że prezydent będzie korzystał z niej w coraz większym stopniu przed wyborami w 2020 roku" - zaznaczono.

Zdaniem "Timesa" rządy innych państw powinny spodziewać się tego, że Trump "będzie ubiegał się o reelekcję i w obecnej formie (będąc faworytem) ponownie wygra", bo "z pewnością Demokraci nie mają wiarygodnego kontrkandydata".

"Zagraniczni liderzy, którzy liczą na to, że Trump będzie prezydentem tylko przez jedną kadencję, powinni ponownie przemyśleć swoje podejście. Obserwowaliśmy zbyt wiele prób pomijania amerykańskiego przywódcy w nadziei, że któregoś dnia powrócimy do +normalności+ Baracka Obamy" - analizuje dziennik.

Jednocześnie ocenia, że "w rzeczywistości polityka zagraniczna prezydentury Obamy była w znacznym stopniu oparta na zarządzaniu sytuacją, w której Ameryka traci na znaczeniu (na scenie międzynarodowej), i była dodatkowo stłumiona brakiem ambicji".

"Trump zakwestionował założenia swojego poprzednika i, choć jego ton często wywołuje zgrzyt, zmusił przyjaciół i wrogów Ameryki do dopasowania swojej polityki i większego brania pod uwagę amerykańskich interesów" - czytamy w "Timesie".

Gazeta zaznaczyła, że wśród najważniejszych zadań w kolejnych latach będzie zareagowanie na ambicje Chin, które chcą prześcignąć USA i stać się największą siłą gospodarczą świata.

"(Trump) kierował się w swojej polityce wobec Chin mieszanką współpracy i konfrontacji. Dopracowanie tego stanowiska bez pogrążania się w totalnej wojnie handlowej będzie wielkim wyzwaniem drugiej połowy jego prezydencji i zasługuje na wsparcie sojuszników, którzy zbyt często byli zbyt bierni wobec siły nabywczej Pekinu" - podkreślono w komentarzu.

Na koniec "Times" wskazuje, że amerykański prezydent "może być zaprzysięgłym wrogiem +globalizmu+, co nie oznacza, że jego przyjaciele powinni porzucić próby współpracy w celu osiągnięcia solidnych korzyści dyplomatycznych".

>>> Czytaj też: Twardy elektorat chce Trumpa, a nie focha establishmentu