Generał, który jest kierownikiem ćwiczenia, zaznaczył, że choć jest to ćwiczenie narodowe, uczestniczą w nim siły i struktury dowódcze NATO, jest też skorelowane z innymi sojuszniczymi ćwiczeniami w regionie. Piotrowski przypomniał, że w siódmej edycji Anakondy ok. 12 tys. żołnierzy ćwiczy na lądzie, morzu i w powietrzu na poligonach w Polsce, a 5 tys. w krajach bałtyckich.

"Nie chodzi tylko o liczby; to ćwiczenie jest okazją, by łączyć siły i zdolności wojskowe oraz pozamilitarne, integrować procedury Polski i krajów sojuszniczych, by odpowiedzieć na zagrożenia. Chodzi o procesy i gotowość do przeprowadzenia wspólnej operacji na dużą skalę" – powiedział generał dziennikarzom na wideokonferencji zorganizowanej w Drawsku Pomorskim (woj. zachodniopomorskie). Dowódca operacyjny przebywał w Warszawie w związku z przygotowaniami do obchodów święta niepodległości.

"Scenariusz tego ćwiczenia skupia się na połączonej operacji w reakcji na zagrożenia hybrydowe pojawiające się na wschodniej flance NATO i uruchomieniu artykułu 5, by podjąć działania w warunkach konfliktu wysokiej intensywności" – zaznaczył Piotrowski. Jak zaznaczył, wraz z innymi ćwiczeniami w regionie Anakonda pozwala osiągnąć efekt synergii. "Jesteśmy w połowie etapu, który obejmuje ćwiczenia z wojskami; nie tylko w reakcji na konwencjonalne zagrożenia, ale także na zagrożenia hybrydowe" – dodał.

W piątek na drawskim poligonie pododdziały chemiczne i medyczne ćwiczyły działania po ataku z użyciem pestycydu jako broni przeciw ludziom: ewakuację i odkażanie zaatakowanych ludzi oraz odkażanie pojazdów.

Reklama

Generał podkreślił, że zmiany w środowisku bezpieczeństwa, jakie zaszły w ostatnich latach, wymagają dostosowanych działań Sojuszu. Przypomniał atak cybernetyczny na systemy informatyczne Estonii, wojnę w Gruzji, agresję wobec Ukrainy i destabilizację tego kraju.

Jak przypomniał, Anakonda po raz pierwszy odbywa się także na terytorium Estonii, Litwy i Łotwy; również w domenie o klauzuli „NATO secret”. Podkreślił, że choć jest to polskie ćwiczenie narodowe z udziałem sojuszników, to w tegorocznej edycji przyłączyły się do niego także struktury dowodzenia NATO, jak sojusznicze dowództwo sił połączonych (JFC) w Brunssum, dowództwo komponentu lądowego (LANDCOM) w Izmirze, Dowództwo Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie.

Anakonda to największe, odbywające się co dwa lata ćwiczenie polskich sił zbrojnych, w którym uczestniczą także sojusznicy. W tym roku na poligonach w Polsce ćwiczy ok. 12 tys., a w państwach bałtyckich 5 tys. żołnierzy. Poza Polską siły przysłało 10 państw sojuszniczych. Anakonda 18 rozpoczęła się w październiku od części dowódczo-sztabowej; od środy trwa etap z działaniami wojsk w terenie (Livex); pod koniec od końca listopada do 6 grudnia potrwa część dowódczo-sztabowa.

Oprócz JFC, LANDCOM i dowództwa szczecińskiego korpusu, w ćwiczeniu uczestniczą elementy Eurokorpusu, wielonarodowych batalionów NATO stacjonujących na wschodnich pobrzeżach sojuszu, grup integracyjnych (NFIUs), których zadaniem jest wsparcie sił tzw. szpicy NATO. Anakonda to także sprawdzian gotowości Dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północno-Wschodniej w Elblągu i kolejny etap jej certyfikacji.

Sprawdzianem mobilności wojsk i gotowości do reagowania na różne zagrożenia było zakończone niedawno w Norwegii ćwiczenie Trident Juncture-18 – największe manewry NATO od czasów zimnej wojny.

Ćwiczenie Anakonda odbywa się od 2006 r. Ich organizatorem jest Dowództwo Operacyjne RSZ. Dotychczas największa była edycja sprzed dwóch lat wzięło w nim udział ponad 31 tys. żołnierzy z 23 krajów; były to największe manewry wojskowe w Polsce po 1989 r.(PAP)

autor: Jakub Borowski