We wtorek o godz. 17 w Lublinie rozpoczęło się spotkanie z podwykonawcami Astaldi ws. środowego protestu. "Z podwykonawcami rozmawiają wysokiego szczebla naszej spółki, które mają pełnomocnictwa do prowadzenia tego typu rozmów. To są osoby na stanowiskach szefów regionów inwestycyjnych, to najwyższy szczebel zarządzania w spółce" - powiedział członek zarządu, dyrektor ds. realizacji inwestycji PKP PLK.

Jak przypomniał Bresch, "protestujący mają zablokować jedną z linii kolejowych". Zaznaczył, że nieznane jest miejsce protestu.

"Mam nadzieję, że po dzisiejszych rozmowach do protestu nie dojdzie. (...) Wypłaciliśmy już podwykonawcom ponad 62 mln zł" - powiedział. Jak dodał, "w najbliższym czasie zapłacimy kolejne 20 mln zł". "Kolejne ok. 40 mln roszczeń jest w analizie. Nie są to roszczenia związane z opieszałością naszych zespołów, ale to roszczenia, które wpłynęły do nas w ostatnim miesiącu" - dodał Bresch. "Wszystkie roszczenia podwykonawców Astaldi to ok. 144 mln zł" - przypomniał.

Jak przypomniał Bresch, "protest planuje 30 firm ze 120 przedsiębiorstw", które mają roszczenia.

Reklama

Astaldi pod koniec września przysłała do PKP PLK informację, że umowy dotyczące modernizacji linii Dęblin – Lublin oraz linii Poznań - Leszno wygasły. Resort infrastruktury wezwał włoską firmę do wznowienia prac, ale wykonawca nie powrócił na place budów. Dlatego PKP PLK 2 października wezwały Astaldi wraz z konsorcjantami, do podjęcia prac na kontraktach, tj. linii kolejowej nr 7 na odcinku Dęblin – Lublin oraz linii Poznań – Wrocław. W związku z tym, że włoska firma nie podjęła prac na obu liniach, PLK 5 października złożyły oświadczenia o odstąpieniu od obu umów z winy konsorcjantów.

Astaldi jest zaangażowane w Polsce także w budowę dróg oraz warszawskiego metra (jest samodzielnym wykonawcą rozbudowy II linii metra na Pradze-Północ i Targówku o stacje Szwedzka, Targówek i Trocka).

>>> Czytaj też: Samorządowcy nie rzucili się do budowania mostów. Po pieniądze zgłosiła się jedna gmina