Niemiecka kanclerz przedstawiła we wtorek w Parlamencie Europejskim w Strasburgu swoją wizję przyszłości Unii Europejskiej w debacie z europosłami i przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem.

Mówiła m.in. o tym, że ma wrażenie, że wiele krajów Europy Środkowej i Wschodniej obawia się Europy "dwóch prędkości".

Tymczasem - jak przekonywała - państwa członkowskie mogą decydować, czy chcą współpracować, czy nie. "Na przykład obszar Schengen to nie jest coś, na co decydują się wszystkie kraje członkowskie. To jest własna decyzja, jeśli chodzi o wewnętrzne bezpieczeństwo. Czy wprowadzenie euro. No cóż, nie możemy teraz wskazać na Polskę i powiedzieć: musicie wprowadzić euro. Dlatego już dziś mamy do czynienia z Europą dwóch prędkości" - zaznaczyła.

Dodała, że Europa nie może być jednak jednocześnie Europą zamkniętych drzwi. "Nie może być tak, że Niemcy i trzy państwa będą odnosiły sukcesy i powiedzą, że to jest zamknięty klub i nikt nie może do niego przystąpić. Już dziś niestety mamy Europę dwóch prędkości" - powiedziała.

Reklama

>>> Czytaj też: Merkel o Nord Stream 2: będziemy potrzebowali więcej gazu. "Mamy swoje interesy"