Wszyscy mniej lub bardziej dogłębnie rozumiemy też, że działalność Facebooka plus przystawki (WhatsApp, Oculus, Instagram), Twittera, Google'a wraz z YouTube’em, a także poniekąd Amazona, ma wyjątkowy potencjał dystopijny. Innymi słowy, że łatwo mogą nam zgotować piekło. Przyczyny ich robiącego wrażenie potencjału piekłotwórczego są, zasadniczo rzecz biorąc, dwie: globalna skala działania i model biznesowy, który z punktu widzenia bezwzględnych mechanizmów rynku jest praktycznie nie do zmiany. Model ów polega na skutecznym dobieraniu reklam do użytkownika, nakazuje wszystkim tym firmom bezlitośnie, bez względu na prywatność, zbierać jak najwięcej danych o nas; bezprecedensowa skala, na jaką działają, daje im możliwość zrozumienia mas ludzi lepiej, niż umieją to zrobić sami.
Widoczność w całym tym piekłotwórczym systemie jest jednak nieco zaburzona różnymi czynnikami. Choćby tym, że Dolina Krzemowa ma głośny i radosny kompleks zbawcy – ludzie tam pracujący, a znam ich dość wielu i dość blisko, demonstrują przedziwną zdolność orwellowskiego „dwójmyślenia”. Potrafią każde rozwiązanie, które na przykład (takie są mechanizmy skali) pozbawi pracy masę ludzi, rozumieć jednocześnie w kategoriach „postępu” i niesienia światła nieuprzemysłowionym masom. Naprawdę uważają, że pracują we Florencji XXI w., realizując unowocześnione ideały renesansu.
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP