Prezes NBP Adam Glapiński potwierdził w piątkowej rozmowie z dziennikarzami, że brał udział w spotkaniu z Leszkiem Czarneckim oraz b. szefem KNF Markiem Chrzanowskim. "Było takie krótkie spotkanie kurtuazyjne ze świadkami w gronie kilku osób" - powiedział.

W piątek Glapiński pytany był przez dziennikarzy w Jasionce k. Rzeszowa, czy brał udział w spotkaniu z Leszkiem Czarneckim i ówczesnym prezesem KNF Markiem Chrzanowskim, już po nagranym spotkaniu bankiera z Chrzanowskim, o którym poinformowały we wtorek "Gazeta Wyborcza" i "Financial Times".

"Nie pamiętam dobrze tych dat, bo tu w ogóle mówi się o jakimś momencie sprzed sześciu miesięcy (...) czy siedmiu. Było jedno takie spotkanie i może ono było właśnie wtedy. Było takie krótkie spotkanie kurtuazyjne ze świadkami w gronie kilku osób, z notatką w ramach wszystkich procedur, na którym - o ile pamiętam - to pan Czarnecki przedstawił swoje zobowiązania wobec swojego banku w ramach porozumienia, które zawarli z KNF. Taki sukces, takie uwieńczenie długich negocjacji i rozmów. Normalna, naturalna rzecz" - powiedział Glapiński dziennikarzom.

Na stronie internetowej wyborcza.pl napisano: "W nagranej 28 marca w południe rozmowie jest też wątek Adama Glapińskiego, bo Chrzanowski to bliski współpracownik szefa NBP. W czasie rozmowy Chrzanowski pokpiwa z urzędniczki, która kieruje gabinetem Glapińskiego: +Gdzieś tam we Wrocławiu ona reklamowała rajstopy, a teraz jest zastępcą dyrektora gabinetu+. Czarnecki opuszcza siedzibę KNF, ale z Chrzanowskim rozstaje się tylko na chwilę. O godz. 14 mają spotkanie w gabinecie prezesa NBP. Według relacji bankiera, Adam Glapiński przyjął go życzliwie".

Reklama

Glapiński pytany w piątek przez dziennikarzy, czy spodziewa się tego, iż ono było również nagrywane, szef NBP odparł, że tak.

"Bardzo możliwe, bo z tego co słyszę przynajmniej od takiego adwokata, to być może wszystko w ogóle nagrywał, może także swoją żonę Jolantę Pieńkowską. Jest bardzo możliwe, że i tę rozmowę nagrywał, ale ja nie mam nic do ukrycia" - podkreślił Glapiński.

Wcześniej, w trakcie piątkowego panelu na Kongresie 590 Glapiński mówił: "przy okazji zapewniam, że jestem w doskonałym stanie zdrowia, bo wczoraj czytałem na Twitterze (...), że podobno jestem ciężko chory i zamierzam składać dymisję. Muszę rozczarować - nie zamierzam".

Było to nawiązanie do artykułu w piątkowym "Fakcie", który - powołując się na niezależne źródła podał - że możliwa jest rezygnacja szefa NBP Adam Glapińskiego.

Dopytywany przez dziennikarzy, czy poda się do dymisji, Glapiński powiedział: "Jestem prezesem NBP, a nie KNF. A po drugie, nie wiem na razie co się wydarzyło w KNF. Czytałem artykuły prasowe. Ale o ile wiem, to jeszcze nie ma nikogo oskarżonego nawet" - powiedział.

"Jeszcze dziennikarze podnoszą temat, że odnalazła się rzekomo moja teczka jakaś +kamienna+. To taki komentarz, jak do pierwszego pytania (ws. zdrowia - PAP)" - powiedział.

Dziennikarza pytali również Glapińskiego o ocenę zachowania byłego szefa KNF-u na podstawie tego, co opisały media. "Nie mnie to oceniać. Od tego momentu to już odpowiednie są organy, instytucje, które się tym zajmują. Będę słuchać co te organa, instytucje będą w swoich komunikatach wypowiadać. Z gazet się tego nie dowiemy. To są spekulacje" - powiedział.

Jak mówił, "ze swojej strony z panem przewodniczącym profesorem Markiem Chrzanowskim bardzo dobrze mi się współpracowało". "Znam go też z płaszczyzny naukowej. Pan profesor zresztą też - 10 lat. Zawsze miał nienaganną opinię. Zawsze był bez zarzutu. Nienagannie uczciwy, prostolinijny, patriotyczny, profesjonalny w najwyższym stopniu. Nie wiem co się stało. Nie wiem, czy w ogóle się stało. Poczekajmy co ci, co to badają powiedzą. Na razie oskarżają go osoby absolutnie niewiarygodne. Tyle mogę powiedzieć, ale jak jest naprawdę - nie wiem" - tłumaczył.

Glapiński uspokajał tych - jak mówił - "którzy mogliby się niepokoić na rynku bankowym". "Istnieje taka instytucja jak NBP. Każdą sytuację potrafimy uporządkować, uspokoić i żaden klient banku nie powinien się niepokoić, a szczególnie depozytariusz" - zapewniał.

Prezes NBP pytany był również o to, czy Marcin Pachucki, który obecnie jest pełniącym obowiązki przewodniczącego KNF, powinien stać się pełnoprawnym przewodniczącym. "Nie mam zdania na ten temat. To nie moja kompetencja. Ja bym chciał, żeby uprawnienia KNF były w NBP. Ale obecne uregulowanie już od wielu lat jest inne. Ja mam z KNF stosunki zewnętrzne - jak instytucja z instytucją (....) Nie mam pojęcia (...), jakie personalia wchodzą w grę. Ale zaznaczam, że to jest kompetencja premiera. KNF jest pod premierem" - powiedział.

"GW" i "FT" ujawniły we wtorek, że według miliardera Leszka Czarneckiego, kontrolującego m.in. notowane na GPW Getin Noble Bank i Idea Bank, ówczesny przewodniczący KNF Marek Chrzanowski w marcu 2018 r. zaoferował przychylność dla tego banku w zamian - według "GW" - za około 40 mln zł. Czarnecki nagrał tę ofertę i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa KNF. UKNF zaprzeczył tym oskarżeniom. We wtorek po południu Chrzanowski poinformował PAP, że składa dymisję z funkcji przewodniczącego KNF. Premier Mateusz Morawiecki dymisję przyjął. Pełniącym obowiązki przewodniczącego KNF został Marcin Pachucki.

>>> Więcej o aferze KNF TUTAJ