Roberto Castello Branco - ekonomista z uniwersytetu w Chicago i twardy zwolennik prywatyzacji - zostanie szefem największej brazylijskiej firmy, koncernu naftowego Petroleo Brasileiro SA (Petrobras) - ogłosił w poniedziałek sztab prezydenta elekta Jaira Bolsonaro.

Castello Branco, który w latach 2015-16 zasiadał w zarządzie Petrobrasu, w przeszłości opowiadał się za prywatyzacją zatrudniającej ponad 60 tys. osób firmy. Sam Bolosnaro też opowiada się za szeroko zakrojoną prywatyzacją, ale w kampanii wyborczej mówił o tym, że w przypadku Petrobrasu większość udziałów powinna pozostać w rękach państwa. W poniedziałek natomiast powiedział, że część koncernu może być sprzedana.

"Pewna część może zostać sprywatyzowana, ale nie wszystko. To jest przedsiębiorstwo o znaczeniu strategicznym" - oświadczył prezydent elekt, pytany o nominację dla Castello Branco. Nowy prezes oficjalnie obejmie stanowisko po tym, gdy zaprzysiężony zostanie Bolsonaro, co stanie się 1 stycznia 2019 r.

Castello Branco jest kolejną osobą związaną z wydziałem ekonomii Uniwersytetu w Chicago - znanego z promowania klasycznej, wolnorynkowej gospodarki - która ma objąć kluczowe stanowiska w administracji Bolsonaro. Z tej samej uczelni wywodzą się też Paulo Guedes, który ma zostać ministrem gospodarki, oraz Joaquin Levy, mający kierować państwowym bankiem rozwoju BNDES.

Głoszący prawicowo-populistyczne poglądy Bolsonaro wygrał w październiku wybory prezydenckie, obiecując m.in. ostrą walkę z przestępczością oraz ukrócenie pleniącej się w Brazylii korupcji.

Reklama

Petrobras znajduje się w centrum skandalu korupcyjnego, w który zamieszana jest istotna część brazylijskiej klasy politycznej. Afera i toczące się od czterech lat śledztwo przyczyniły się też do pogorszenia się wyników finansowych koncernu. W zeszłym roku firma zanotowała prawie 140 milionów dolarów straty. Niemniej nadal jest ona jedną z największych na świecie - w sporządzanym przez magazyn "Forbes" rankingu 500 największych spółek świata zajęła w tym roku 73. miejsce.