Rozpoczęta w sobotę akcja we wtorek odczuwalna była głównie na południu i zachodzie Francji.

We wtorek rano minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner uznał, że ruch „całkiem zboczył z kursu”, że się „zradykalizował” i występuje z niespójnymi żądaniami. Kładąc nacisk na to, że „konstytucyjna swoboda manifestowania nie może uniemożliwiać swobody poruszania się”, minister zapowiedział użycie sił porządkowych.

We wtorek od rana w kilku miejscach interweniowały oddziały CRS (policji prewencyjnej), które m.in. odblokowały dostęp do rafinerii. Doszło do zatrzymań uczestników akcji.

Media publiczne mnożą opisy przypadków wystąpienia przemocy i nadają wypowiedzi osób zdenerwowanych blokadą. Policjanci, jak sekretarz związku zawodowego policjantów Alliance Police Jean-Claude Delage, bardzo ostrożnie wypowiadali się w mediach, podkreślając, że ich zadaniem jest pilnowanie porządku i zapewnienie bezpieczeństwa, a nie przeciwdziałanie manifestacjom.

Reklama

W wywiadzie dla radia France Info związkowiec wyraził jednak obawy co do przebiegu zapowiadanej na przyszłą sobotę manifestacji w Paryżu. A to dlatego, że nawet w przypadku zorganizowanych pochodów związkowych niemal zawsze w stolicy dochodzi do zamieszek i aktów wandalizmu, powodowanych przez grupy chuligańsko-anarchistyczne.

A „żółte kamizelki”, jak nazywa się uczestników obecnych protestów, nie mają żadnej organizacji, a tym bardziej służby porządkowej – obawia się Jean-Claude Delage, jak i inni policjanci.

Również eksperci od spraw bezpieczeństwa zwracają uwagę, że o ile odblokowanie takich punktów jak składy paliwa jest dla policji zadaniem względnie prostym, to opanowanie spontanicznej manifestacji w stolicy może być problematyczne.

Jak dotychczas do poważnych niepokojów doszło tylko na wyspie Reunion (Ocean Indyjski), będącej zamorskim departamentem Francji. Jak donoszą media, w nocy z poniedziałku na wtorek podpalano tam i rabowano sklepy. W kilku gminach doszło do starć z policją. W związku z wydarzeniami prefekt zarządził godzinę policyjną.

Obserwatorzy stwierdzają jednak, że większość „żółtych kamizelek” to osoby bardzo dalekie od przemocy, które manifestują po raz pierwszy w życiu.

W ostatnich dniach wielokrotnie udostępniano wpis na Twiterze: „Nie jestem faszystą, nie jestem populistą, nie jestem rasistą. Jestem wściekły i dlatego dołączyłem do +żółtych kamizelek+”.

Według prof. Arnauda Merciera, specjalisty od komunikacji politycznej, są to ludzie, którzy „nie chodzą na wybory, tak są zbrzydzeni polityką”. W ich ruchu „mieszają się różne gniewy” – mówił badacz na falach France Info. Przeciw podatkom, ale również „przeciw prezydentowi (Emmanuelowi) Macronowi, przeciw polityce, której jest wcieleniem, przeciw jego obrazowi Francji - Francji wielkich miast, elitarnych szkół, liberalizmu i libertynizmu” – wyjaśniał profesor.

Precyzował, że jest to gniew mieszkańców małych miast i wsi „zapomnianych przez wszystko i przez wszystkich”, gdyż „media nigdy z nimi nie rozmawiają”, gdyż „w imię nietykalnej rentowności pozbawia się ich służb publicznych”, a „politycy wiedząc o absencji w małych miastach i na wsi, traktują ich jako materiał nierentowny i nie spotykają się z nimi”.

Prof. Mercier zauważa, że „żółta kamizelka jest wygodnym znakiem mobilizacji, gdyż prawo wymaga, by każdy miał ją w swym samochodzie". Jest też wspaniałym symbolem, gdyż "zadaniem fosforyzującej żółci jest uwidocznienie tych, którzy ją noszą, nawet w nocy, nawet w zapomnieniu”.

Ruth Elkrief, komentatorka BFMtv, powiedziała, że prezydent Macron, wybrany jako przeciwieństwo „starego świata”, ukazuje się społeczeństwu jako taki sam polityk, jak jego poprzednicy. Zaczyna od przykręcania podatkowej śruby, co ludzie natychmiast odczuwają, i obiecuje pozytywne wyniki reform, ale tych wyników nie widać - zwróciła uwagę.

Podczas gdy przedstawiciele rządu zapewniają, że nie wycofają się z podwyżki akcyzy na paliwa, we wtorek wieczorem sekretarz federacji transportu związku zawodowego Force Ouvriere zapowiedział, Że jego związek przyłącza się do akcji „żółtych kamizelek”.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)