"Jestem przekonany, że wyłącznie rozpoznanie sprawy przez niezawisły organ, jakim jest sąd, pozwoli nie tylko na potwierdzenie mojej niewinności, ale także ustali winnych licznych zaniechań i działań godzących w moje prawa, do których dochodziło w śledztwie" – napisał w oświadczeniu Marcin Dubieniecki (zgodził się na podawanie nazwiska w mediach – PAP).

Oświadczenie zostało przekazane dziennikarzom w środę, przed rozpoczęciem procesu Dubienieckiego, oskarżonego o wyłudzenie 14,5 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Jemu i pozostałym ośmiu oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.

Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Jak podkreślił Dubieniecki, jego rozpoczęcie jest "najbardziej oczekiwanym" przez niego wydarzeniem w całym dotychczasowym postępowaniu.

Jego zdaniem śledztwo w tej sprawie "bardziej toczyło się w środowisku politycznym i medialnym niż prawnym i na pewno nie zakończyło się ustaleniem prawdy". "Bezprecedensową jest sprawa, w której ofiarą polityki usiłuje się uczynić kogoś, kto politykiem nie był" – ocenił adwokat.

Reklama

W swoim oświadczeniu Dubieniecki zarzucił prokuratorom zaangażowanym w sprawę m.in. brak dowodów na jego winę. Jak podkreślił, już w czasie tymczasowego aresztowania domagał się, "by ujawnić rzekome dowody", które miały go obciążać. W jego opinii, prokuratorzy nie ujawnili ich, "bowiem nigdy nimi nie dysponowali". "Także dlatego, że nie jestem sprawcą przestępstw opisanych w akcie oskarżenia" – oświadczył.

"Polski wymiar sprawiedliwości nie zna sprawy, w której z intensywnością liczoną w minutach zwołuje się briefingi prasowe godzące we mnie jeszcze przed postawieniem zarzutów, ogłasza się decyzje sądu, zanim zostaną podjęte i odmawia się przywrócenia wolności podejrzanemu wbrew sądowi" – zaznaczył Dubieniecki. Wskazał również, że "wszystkie te działania nie miały nic wspólnego z poszanowaniem domniemania niewinności".

Zdaniem Dubienieckiego oskarżenie trafia na wokandę "w stanie faktycznym", w którym on "osobiście nie odniósł jakiejkolwiek korzyści z przestępstwa, nie zarządzał podmiotami, które miały otrzymać nienależne, w ocenie oskarżenia korzyści i nie był w czasie czynu właścicielem którejkolwiek ze spółek zaangażowanych w działalność kwestionowaną przez prokuratorów".

Podkreślił, że "nie nakłaniał nikogo do działań sprzecznych z prawem, a także nie kierował dokonaniem przestępstwa ani nie współdziałał z nikim w jego dokonaniu". W jego opinii "oskarżyciel nie dysponuje jakimkolwiek dowodem na te okoliczności".

"Ponadto prokuratorzy od samego początku wprowadzają opinię publiczną w błąd co do rzekomej wysokości rzekomej szkody, wskazując na kwotę 14,5 mln, co nie jest prawdą" – napisał Dubieniecki.

"Jak dowiedziałem się z akt śledztwa, bez jakiegokolwiek mojego udziału, bowiem przez podmioty trzecie, bezpowrotnie na konta ZUS, urzędów skarbowych oraz pracowników, trafiło 12 mln zł, co wprost potwierdza opinia biegłych, która została wykonana na zlecenie prokuratury. W pozostałej części jakakolwiek kwota nie trafiła do mnie" – wskazał.

Dubieniecki oświadczył, że działania prokuratury traktuje "z jednoznacznym sprzeciwem" i oczekuje "zgodnego z prawdą oczyszczenia z bezpodstawnych zarzutów".

Akt oskarżenia w sprawie liczy ponad 670 stron. Zawarto w nim 41 zarzutów przeciwko dziewięciu osobom. Akta sprawy liczą 362 tomy. Na rozprawy ma zostać wezwanych 422 świadków z całej Polski. (PAP)

Autor: Nadia Senkowska