„W lutym mają być przedstawione ogólne założenia sposobów rozstrzygania problemu obrony powietrznej, nie tylko naszego regionu (…), a w czerwcu spodziewamy się konkretnych propozycji” - powiedział minister Karoblis.

Dowódca Wojska Litewskiego gen. Jonas Żukas dodał, że obecnie w Sojuszu „obronę powietrzną wszyscy postrzegają jako problem i w przyszłości ma on być rozstrzygany”.

Obrona powietrzna jest najsłabszym elementem zdolności obronnych państw bałtyckich w obliczu potencjalnych zagrożeń ze strony Rosji. Litwa, Łotwa i Estonia nie mają lotnictwa bojowego. Obserwację ich przestrzeni powietrznej prowadzi NATO-wska misja Baltic Air Policing. Kraje bałtyckie dysponują jedynie systemami obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu.

Przed rokiem Litwa podpisała umowę na zakup norweskiego systemu obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu NASAMS.

Reklama

Karoblis wskazał w czwartek, że „Litwa nie dąży do rozmieszczenia w regionie systemów dalekiego zasięgu, gdyż rozumie problem z ich deficytem w całym Sojuszu”. „Chcemy jednak, by takie siły przybyły natychmiast, gdy wyniknie potrzeba, i wiedziały, co mają robić” - powiedział minister.

Podkreślił, że Litwa dąży również do tego, by obecna misja Baltic Air Policing stała się częścią składową obrony powietrznej, co oznacza, że samoloty pełniące dyżury w przypadku kryzysu mogłyby wykonywać zadania bojowe.

W tym roku piloci państw NATO uczestniczący w misji wykonali ponad sto lotów w celu przechwycenia samolotów lecących w pobliżu granic krajów bałtyckich.

Obecnie w Szawlach na Litwie dyżurują belgijskie F-16, a w estońskim Aemari niemiecki kontyngent z myśliwcami Eurofighter.

Polska uczestniczy w misji nad krajami bałtyckim od 2006 roku, dotychczas Polski Kontyngent Wojskowy Orlik odbył siedem zmian. Polska wysyłała po cztery MiGi-29; w 2017 r. po raz pierwszy na misję poleciały polskie F-16.

Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)