Minister podkreślił w rozmowie z PAP, że w grudniu Polska będzie gospodarzem bardzo ważnego wydarzenia. Drugiego grudnia w Katowicach rozpocznie się szczyt klimatyczny ONZ. Konferencja potrwa blisko dwa tygodnie (do 14 grudnia) i uczestniczyć w niej będzie - jak wskazał Kowalczyk - ponad 30 tys. osób. Będą to zarówno przywódcy państw, ministrowie, jak i przedstawiciele organizacji pozarządowych czy biznesu.

"Konferencja jest wielkim wyzwaniem, szczególnie w ostatnim czasie, kiedy ukazał się raport IPCC opisujący wizję przyszłości naszej planety. Dodatkowo tegoroczne anomalie atmosferyczne, susze czy pożary pokazują, że do kwestii ochrony klimatu powinniśmy podchodzić bardzo poważnie" - dodał minister.

Na początku października został opublikowany najnowszy raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), w którym jednoznacznie potwierdzono negatywne skutki zmiany klimatu. W dokumencie czytamy, że ogólnoświatowe redukcje emisji gazów cieplarnianych we wszystkich sektorach mają zasadnicze znaczenie w walce z globalnym ociepleniem.

W raporcie IPCC naukowcy dowodzą, że wzrost temperatury o 2 stopnie Celsjusza będzie miał katastrofalne skutki. Dokument pokazuje jednak, że ograniczenie wzrostu temperatury do 1,5 stopnia w porównaniu z epoką przedindustrialną jest cały czas możliwe i dzięki temu można by uniknąć wielu tragicznych konsekwencji zmian klimatu. Naukowcy wskazują, że przy ociepleniu o 2 stopnie pokrywa lodowa Arktyki będzie się całkowicie topić co najmniej raz na dekadę, a przy ociepleniu wynoszącym 1,5 stopnia - już tylko raz na 100 lat.

Reklama

Dokument wskazuje, że aby nie przekroczyć tego progu, do 2030 r. globalna antropogeniczna emisja CO2 musiałaby spaść o około 45 proc. w porównaniu z 2010 r., osiągając około 2050 r. poziom "zero netto". Oznacza to, że wszelkie ewentualne emisje musiałyby zostać zrównoważone poprzez wychwytywanie CO2 z atmosfery.

Kowalczyk zwrócił uwagę, że aby działania na rzecz ochrony klimatu były skuteczne, wysiłki w tym kierunku muszą podjąć wszystkie państwa świata.

"To wyzwanie przed Polską, jako prezydencją, jako gospodarzem tej konferencji (szczytu klimatycznego - PAP) jest ogromne, żeby pogodzić wszystkie sprzeczne interesy. Chcąc zrealizować cele ograniczenia emisji CO2, musimy doprowadzić w pewnym momencie do takiego zbilansowania emisji CO2 i pochłaniania, żeby już nie przybywało ziemskiej atmosferze dwutlenku węgla" - dodał.

Minister wskazał jednak, że realizacja celów czy ambicji klimatycznych jest szczególnie trudna dla krajów rozwijających się, które oczekują również na pomoc finansową ze strony państw rozwiniętych. Porozumienie paryskie zobowiązuje bogate państwa do finansowej pomocy w ograniczaniu skutków zmian klimatycznych w krajach rozwijających się. Środki na ten cel powinny pochodzić zarówno ze środków publicznych, jak i prywatnych. Pieniędzmi zarządzać ma Zielony Fundusz Klimatyczny (GFC), który ma dysponować rocznym budżetem w wysokości 100 mld dolarów od 2020 roku. Po 2025 r. ma być wyznaczony nowy, ambitniejszy cel.

"I to jest też ogromne zadanie, bo oszacowano, że trzeba zgromadzić około 100 miliardów dolarów rocznie. To nie jest mała kwota, mają się na nią złożyć kraje rozwinięte. Jest to ogromne wyzwanie przed polską prezydencją, żeby zachęcić kraje do wyasygnowania takich środków finansowych na ochronę klimatu" - przyznał Kowalczyk.

Minister dodał, że jest wiele państw, które już teraz mówią o bardziej ambitnych niż Porozumienie paryskie celach klimatycznych.

"Jest też wiele państw, które chciałyby jeszcze podnosić ambicje, jeszcze zwiększać redukcję. Polska stoi na stanowisku, że jednak należy przede wszystkim rozliczyć się z tych zobowiązań, które już podjęliśmy, bo nie wszyscy się jeszcze z tego wywiązali" - zwrócił uwagę.

Ocenił, że dopiero po takim "rozliczeniu" możemy zacząć dyskutować o nowych ambicjach klimatycznych, w tym o większej redukcji CO2.

Szef resortu środowiska przypomniał, że państwa wniosły swoje kontrybucje klimatyczne w ramach wynegocjowanego w 2015 roku w stolicy Francji Porozumienia paryskiego. Unia Europejska zobowiązała się np. do 40-proc. redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku. Samo Porozumienie paryskie jest bardziej elastyczne. Trzy lata temu społeczność międzynarodowa zobowiązała się, że podejmie działania na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie dwóch stopni Celsjusza - a w razie możliwości jedynie 1,5 stopnia Celsjusza - powyżej średniej temperatur sprzed rewolucji przemysłowej. Porozumienie nie mówi o redukcji emisji CO2 jako jedynym sposobie walki ze zmianami klimatu. Wskazuje również na pochłanianie dwutlenku węgla i wykorzystaniu go np. do poprawy jakości gleb, lasów.

Minister dodał, że w ramach Protokołu z Kioto Polska zredukowała emisję CO2 o ponad 30 proc.

Na szczycie w Katowicach ma zostać przyjęta mapa drogowa realizacji Porozumienia paryskiego. "Tego powinniśmy się trzymać, żeby mieć pełen sukces" - zaznaczył minister. Ocenił, że gdyby udało się to zrobić, "byłby to bardzo dobry, realny krok w ochronie klimatu".