"Czy to nie jest wystudiowana akcja" przed szczytem G20 w Buenos Aires, gdzie ma dojść do rozmowy Trumpa i Putina? - pyta komentator włoskiej gazety.

Publicysta Franco Venturini pisze, że zdarzenie Cieśninie Kerczeńskiej można interpretować dwojako. Po pierwsze, wyjaśnia, jako potwierdzenie próby sił między Moskwą a Kijowem "w niewypowiedzianej wojnie, która od aneksji Krymu w 2014 roku przyniosła już 10,5 tys. ofiar".

"Do starć zbrojnych w prorosyjskich prowincjach wschodniej Ukrainy dochodzą nowe napięcia na frontach wewnętrznych, w chwili gdy (prezydent Ukrainy Petro) Poroszenko oczekuje z wielkim niepokojem wyborów w przyszłym roku, a popularność Putina spada" - zauważa autor tekstu w największej włoskiej gazecie.

Wyraża opinię, że międzynarodowe mediacje w sprawie kryzysu rosyjsko-ukraińskiego i porozumienia z Mińska nie przyniosły prawie żadnych rezultatów, a decyzja Trumpa o dostawach śmiercionośnej broni dla Kijowa "dolała oliwy do ognia".

Reklama

"Nie powinno specjalnie dziwić zatem, że dwa ukraińskie okręty patrolowe na holowniku mogły wydawać się rosyjskiej FSB straszną siłą i dlatego Rosjanie je ostrzelali i skonfiskowali. Nie tylko dlatego, że rosyjskie reakcje są zawsze nieproporcjonalne, ale i dlatego, że w tej cieśninie na Morzu Azowskim dawne KGB widzi wyzwanie, wolę nieuznania aneksji Krymu" - stwierdza publicysta.

Odnotowuje, że po tym incydencie Polska zażądała nałożenia nowych sankcji na Rosję, a NATO "podniosło głos bardziej niż zazwyczaj".

Venturini uważa, że to, co się stało, można też wytłumaczyć inaczej. Przypomina, że 30 listopada na szczycie G20 w Buenos Aires dojdzie do rozmowy prezydentów Rosji i USA na temat bezpieczeństwa europejskiego i rozbrojenia. Jak zaznacza, Moskwa już daje wyraz niezadowoleniu z zamiarów Białego Domu, by wycofać się z układu z Rosją o całkowitej likwidacji nuklearnych pocisków rakietowych średniego i pośredniego zasięgu (INF).

"Za trzy dni Rosja ma nadzieję uzyskać wyjaśnienia od Trumpa" - dodaje dziennikarz. Jak podkreśla, już w czasie spotkania w Helsinkach można było dostrzec, że Trump może iść na ustępstwa i nie rezygnuje z dialogu Putinem.

"W środku nowego kryzysu ukraińskiego byłoby to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Czy ktoś postanowił związać ręce nieprzewidywalnemu Donaldowi?" - pyta włoski publicysta.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)