ikona lupy />
Wykres / Media

Pierwszym z nich są Chiny. Kraj Środka zmaga się ze spowalniającą gospodarką i wysokim zadłużeniem sektora prywatnego. Spore obawy analityków budzi też kondycja takich gospodarek jak np. turecka oraz brazylijska. Eksperci makroekonomiczni z niepokojem spoglądają również na rynek nieruchomości w USA. Ta sytuacja wynika nie tylko z faktu, że poprzedni kryzys rozpoczął się właśnie od amerykańskiej „mieszkaniówki”.

Amerykańskie domy są już znacznie droższe niż przed kryzysem

Osoby śledzące doniesienia na temat amerykańskiej gospodarki, zapewne dobrze wiedzą, że w USA już od długiego czasu jest notowany wzrost cen domów. Cenową hossę potwierdzają między innymi notowania indeksu S&P/Case-Shiller U.S. National Home Price Index. Wspomniany indeks jest bardzo popularny za oceanem jako miernik poziomu cen domów jednorodzinnych. Poniższy wykres przygotowany przez ekspertów portalu RynekPierwotny.pl prezentuje notowania opisywanego indeksu od I kw. 2006 r. do I kw. 2018 r. Taka perspektywa czasowa analizy oczywiście nie jest przypadkowa. Dzięki niej możemy zobaczyć, jak wyglądały trzy kolejne fazy: szczyt gorączki cenowej na amerykańskim rynku domów, późniejsza korekta cen oraz długi okres wzrostów (trwający od początku 2012 r.).

Reklama

Ostatnie notowania indeksu S&P/Case-Shiller U.S. National Home Price Index wskazują, że na początku 2018 r. ceny domów z USA były już wyższe niż w trakcie kulminacji poprzedniego boomu (2006 r.). Jeśli poziom analizowanego indeksu z I kw. 2018 r. oznaczymy jako 100, to okaże się, że w 2006 r. analogiczna wartość wynosiła 92 - 93 (zobacz poniższy wykres). Ja tłumaczą eksperci portalu RynekPierwotny.pl trzeba podkreślić, że wzrostu cen domów z USA nie spowolniły kolejne podwyżki głównej stopy procentowej FED-u (rozpoczęte pod koniec 2015 r.). To wskazuje, że dobra sytuacja na amerykańskim rynku pracy skompensowała wzrost głównej stopy FED o 2,00 punkty procentowe (grudzień 2015 r. - wrzesień 2018 r.).

ikona lupy />
Tabela / ShutterStock

Nowych kredytobiorców z USA będzie czekał poważny test …

W porównaniu do wzrostów cen amerykańskich domów, bardziej uspokajająco wygląda indeks S&P/Experian First Mortgage Default Index. Najogólniej rzecz ujmując, ten wskaźnik informuje, jaki jest udział zagrożonych kredytów mieszkaniowych, dla których po raz pierwszy odnotowano opóźnienie przekraczające 90 dni (zobacz wyjaśnienia w stopce poniższej tabeli).

Najnowsze dane z USA wskazują, że pomiędzy styczniem i październikiem 2018 r. średnia wartość indeksu S&P/Experian First Mortgage Default Index utrzymywała się na historycznie niskim poziomie (podobnym do wyników z 2017 r.). Trudno się temu dziwić zważywszy na bardzo niski poziom amerykańskiego bezrobocia i dobre wyniki gospodarki USA z połowy 2018 r.

Osoby pesymistycznie zapatrujące się na kondycję amerykańskiego rynku „hipotek” wskazują, że w 2006 r. notowania indeksu dotyczącego zagrożonych kredytów mieszkaniowych też były bardzo niskie (patrz powyższa tabela). Ostrzeżeniem na pewno są ostatnie symptomy stagnacji na amerykańskim rynku nieruchomości. Zaczęły się one ujawniać w II kw. i III kw. bieżącego roku.

Przykładem jest spadek sprzedaży używanych domów o 8% pomiędzy marcem oraz wrześniem 2018 r. Noblista Robert J. Shiller pytany o „zadyszkę” amerykańskiego rynku nieruchomości potwierdził, że spodziewa się dłuższego pogorszenia koniunktury. Zdaniem Shillera, nie dojdzie jednak do tak poważnego kryzysu hipotecznego, jak pod koniec minionej dekady. Można zadać sobie pytanie, czy te prognozy uwzględniają możliwość dodatkowej destabilizacji amerykańskiej „mieszkaniówki” przez zewnętrzne bodźce (np. złe doniesienia gospodarcze z Chin).

Autor: Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl