Właścicieli nielegalnych placówek nie odstraszają kary finansowe. A projekt ich zaostrzenia od roku czeka w rządowej zamrażarce.
Mimo że jest więcej kontroli i sankcji pieniężnych nakładanych na działające niezgodnie z prawem placówki zapewniające opiekę osobom starszym, ich liczba nie maleje. Świadczą o tym statystyki prezentowane na ostatnim posiedzeniu komisji polityki senioralnej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Na podstawie danych zebranych przez komendy wojewódzkie policji udało się ustalić, że w pierwszym półroczu tego roku było 128 takich działających bez zezwolenia placówek. Czyli więcej, niż wynikało z wcześniejszych szacunków przedstawianych przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS). Resort ten szacował, że działa około 105 takich miejsc.

Niższe koszty to zwykle gorsze standardy

Placówki zapewniające całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub w podeszłym wieku, nazywane potocznie prywatnymi domami seniora, mogą być prowadzone w ramach działalności gospodarczej lub statutowej. Aby jednak mogły świadczyć swoje usługi, zgodnie z art. 67 ustawy z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1508 ze zm.) muszą wystąpić do wojewody o odpowiednie zezwolenie i uzyskać wpis do prowadzonego przez niego rejestru. Spełnienie tych formalności jest uzależnione od tego, czy obiekt spełnia standardy lokalowe i opiekuńczo-bytowe, które są określone we wspomnianych przepisach.
Reklama
Problem w tym, że część placówek nie przestrzega tych wymogów. Dlaczego? Głównie ze względu na dodatkowe koszty, które trzeba ponieść, aby się do nich dostosować. W efekcie decydują się na prowadzenie działalności wbrew prawu i poza systemem kontroli wojewodów, co niestety kończy się czasami tak jak w głośnym przypadku placówki ze Zgierza, w której doszło do śmierci kilku podopiecznych.
Jak pokazują dane policji, najwięcej nielegalnych domów seniora działa w woj. mazowieckim. Jest ich 61, z czego aż 60 znajduje się na terenie podległym komendzie stołecznej (czyli w Warszawie i sąsiadujących z nią powiatach). Na dalszych pozycjach znajdują się Pomorze i Wielkopolska, gdzie takich placówek jest odpowiednio 16 i 9.
W czterech województwach – małopolskim, lubelskim, zachodniopomorskim i podkarpackim – funkcjonariusze nie zidentyfikowali żadnej placówki dla seniorów działającej bez zezwolenia. Nie daje to jednak stuprocentowej pewności, że faktycznie ich tam nie ma.

Samorządy próbują karać, właściciele kombinują

Urzędy wojewódzkie – pytane przez DGP o podejmowane działania – zapewniają, że reagują na każdy sygnał wskazujący na funkcjonowanie nielegalnego domu seniora.
– Również nasi pracownicy w ramach działań własnych prowadzą monitoring środowiska oraz mediów pod kątem informacji o niezarejestrowanych miejscach opieki – zapewnia Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego.
Tyle że – jak dodaje Małgorzata Sworobowicz, rzecznik wojewody pomorskiego – doprowadzenie do legalizacji działalności domu opieki lub jej zakończenia jest trudnym zadaniem.
– Jeśli podmiot prowadzący taką placówkę nie jest zainteresowany uregulowaniem swojej sytuacji, wojewoda poza nakładaniem kar pieniężnych nie ma żadnych innych narzędzi zmuszających go do tego – podkreśla.
Sankcje finansowe (10 lub 20 tys. zł w zależności od wielkości placówki) są wymierzane na drodze postępowania administracyjnego kończącego się wydaniem decyzji, od której właściciel może się odwołać. Jest to często długotrwały proces, a dodatkową karę (wynoszącą 40 tys. zł) za dalsze prowadzenie domu seniora bez zezwolenia można wydać dopiero po uprawomocnieniu pierwszej decyzji.
Co więcej, często zdarza się, że podmiot, wobec którego została orzeczona kara, zamyka placówkę w jednym miejscu i przenosi ją w inne lub zmienia właściciela. Dotychczasowe postępowanie staje się wówczas bezprzedmiotowe i trzeba wszczynać kolejne.
Poza nałożeniem kary pieniężnej wojewoda może wydać decyzję nakazującą wstrzymanie prowadzenia placówki (z rygorem natychmiastowej wykonalności) do czasu uzyskania zezwolenia. Może to jednak zrobić tylko wtedy, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie przebywających w niej osób. W praktyce nie zawsze działanie domu opieki bez zezwolenia jest z tym równoznaczne, a poza tym właściciel może kwestionować stwierdzenie przez wojewodę tej okoliczności w procedurze odwoławczej.

Zmiany są konieczne, ale spóźnione

To, że obecne przepisy nie są wystarczające ani skuteczne, zauważył resort rodziny. Dlatego w przygotowanym projekcie nowelizacji ustawy o pomocy społecznej znalazły się zmiany, które przewidują m.in. wprowadzenie nowej sankcji wynoszącej 40 tys. zł. Ma być nakładana od razu zamiast pierwszej, niższej kary, jeśli podmiot poza jedną ukaraną już placówką prowadzi drugą. Powstanie też centralny rejestr nałożonych kar, dzięki czemu wojewodowie będą mogli sprawdzać, czy w innym regionie właściciel nie prowadzi sprzecznej z prawem działalności.
Niestety, chociaż projekt został wysłany do konsultacji w listopadzie 2017 r., do tej pory nie trafił pod obrady rządu. MRPiPS pytany we wrześniu przez DGP o powody przedłużania się prac nad projektem informował, że jest to związane z koniecznością dopracowania innych zawartych w nim regulacji – dotyczących zapewnienia właściwej opieki osobom z zaburzeniami psychicznymi oraz ubezwłasnowolnionym. ©℗

>>> POLECAMY: Zmniejszyły się kolejki do pierwszych wizyt, ale wciąż brakuje lekarzy