Problem z ewentualnymi nowymi sankcjami UE wobec Rosji jest taki, że "jest to instrument, który się szybko zużywa" - ocenia "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

"Gospodarcze złamanie Rosji nie jest możliwe, ani nie powinno być celem, więc nowe sankcje byłyby zaledwie (...) sygnałem, że UE nie zgadza się na agresję Kremla wobec Ukrainy", jednak "Kreml, przynajmniej w wersji oficjalnej, nie boi się takich symbolicznych działań" i wykorzystuje je do celów propagandowych we własnym kraju.

"Nie znaczy to bynajmniej, że w obliczu działań Rosji na Morzu Azowskim Unia Europejska nie powinna rozważać nowych sankcji, przeciwnie. (...) Ale sankcje nie mogą być jedyną reakcją (Zachodu). Ukraina potrzebuje więcej wsparcia i uwagi; państwa europejskie muszą robić więcej na rzecz energetycznej niezależności od Rosji i z tego powodu powinny odstąpić od (budowy gazociągu) Nord Stream 2. Szybka odmowa Rosji w odpowiedzi na europejskie oferty mediacji pokazuje, że Kreml nastawiony jest na eskalację" - podkreśla "FAZ".

Zdaniem "Sueddeutsche Zeitung" w obecnej sytuacji kanclerz Niemiec Angela Merkel może pomóc - "wyjaśniając Putinowi, że kolejne naruszenia prawa przez Rosję i dalsza przemoc na zlecenie Kremla zostaną ukarane także nowymi sankcjami", ale też ostrzegając prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę, że "nie może on podporządkowywać kwestii wojny i pokoju własnej kampanii wyborczej".

Reklama

"Tagesspiegel" w komentarzu zatytułowanym "Żadnej wyrozumiałości dla Rosji" domaga się z kolei od rządu Niemiec, by "zaczął nazywać rzeczy po imieniu i (rosyjską) agresję nazwał agresją", a także by "podjął odpowiednie działania - zaostrzył sankcje wobec Rosji, tego samego zażądał od sojuszników i wycofał się z niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2".

"Już teraz wpływy z eksportu energii zasilają kasę Putina, z której finansuje swoje wojny zaczepne. (Nord Stream 2) wzmacnia ten efekt oraz wasalny status Ukrainy. Jest nie do pogodzenia z unijną polityką energetyczną, stwierdziła to Komisja Europejska. I tylko w Niemczech niedosłyszano" - podkreśla berliński dziennik.

Ostatnie wydarzenia - zdaniem "Tagesspiegla" - to "nie jest regionalny konflikt między dwoma państwami, które z perspektywy Niemiec mają swoje słabości i które należy traktować z rezerwą".

"Tu chodzi o fundamentalne pytanie o ład światowy, w jakim chcemy żyć - czy będzie to dżungla, w której rządzi prawo silniejszego, czy też oparty na zasadach porządek, w którym prawo międzynarodowe i traktaty są stosowane wobec łamiących reguły?" - pisze gazeta. Jak dodaje, "w świecie dżungli zwyciężyć mogą tylko państwa silne militarnie - Chiny, Rosja czy USA, ale nie Niemcy i nie Europa".

>>> Czytaj też: Reuters: Rosyjski okręt wojenny płynie w kierunku Morza Azowskiego