"Na razie mogę potwierdzić, że strony porozumiały się na temat miejsca i czasu przeprowadzenia takiego spotkania" - powiedział Uszakow. Jak dodał, tematem rozmów będą stosunki dwustronne Rosji i USA, kwestie rozbrojenia i stabilności na świecie, a także niedzielny incydent w Cieśninie Kerczeńskiej.

Doradca Putina powiedział, że mimo różnych sygnałów płynących z Waszyngtonu spotkanie jest "potrzebne obu stronom w równym stopniu". Wyjaśnił, że spotkanie było przygotowywane poprzez standardowe kanały komunikacji administracji prezydentów w obu państwach. "Jeśli pojawią się jakieś inne względy, to zakładamy, że zostaniemy o nich poinformowani przez te kanały, a nie poprzez media" - wskazał. W ten sposób Uszakow skomentował wypowiedź Trumpa, który w wywiadzie prasowym nie wykluczył, że odwoła spotkanie z Putinem.

Doradca rosyjskiego prezydenta dodał także, że rano 1 grudnia przewidziane jest spotkanie Putina z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. W czasie szczytu G20 Putin spotka się także z przywódcami Chin, Francji i Japonii.

Plan spotkania z Trumpem przewiduje rozmowy samych prezydentów, do których następnie dołączą najważniejsze osoby z ich delegacji. "Zakładamy, że rozmowa w Buenos Aires będze kontynuacją rozmów w Helsinkach" - mówił Uszakow.

Reklama

Na razie strony nie porozumiały się o ewentualnym wspólnym wystąpieniu prezydentów dla mediów - dodał przedstawiciel Kremla.

Rozmowy Trumpa i Putina w czasie zaplanowanego na piątek i sobotę szczytu G20 w Buenos Aires będą pierwszym dwustronnym spotkaniem od szczytu w Helsinkach, który odbył się 16 lipca. Jednakże Trump powiedział we wtorek "Washington Post", że być może odwoła spotkanie. Wyjaśnił, że oczekuje na "pełny raport" od swoich doradców ds. bezpieczeństwa narodowego w sprawie niedzielnego incydentu w rejonie Cieśninie Kerczeńskiej z udziałem rosyjskich i ukraińskich okrętów.

"To zdecyduje o najbliższej przyszłości. Być może do tego spotkania nie dojdzie. Potępiam tę agresję" - podkreślił amerykański prezydent.

W niedzielę dwa kutry oraz holownik marynarki wojennej Ukrainy, które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, zostały w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej ostrzelane, a następnie przejęte przez rosyjskie siły specjalne. Rosja oskarżyła je o naruszenie swojej granicy państwowej. Ukraina uznała te działania za akt agresji.