Wiedza to – najprościej rzecz ujmując – zbiór wiadomości, który ma zastosowanie praktyczne. Ten trudno uchwytny byt, jakim jest przydatna informacja, od samego zarania dziejów miał olbrzymie znaczenie gospodarcze, gdyż jest warunkiem koniecznym innowacji (z łac. innovatio, czyli odnowienie). Jednak ostatnie dwieście lat – a szczególnie ostatnie dwie dekady (za sprawą rewolucji informatycznej) – podniosły znaczenie wiedzy do potęgi entej. Byt ten stał się tak samo ważny, jak praca, kapitał czy surowce. A może i ważniejszy.

Dlatego coraz istotniejsze dla ekonomistów staje się badanie dyfuzji wiedzy w gospodarce. Dyfuzja oznacza rozprzestrzenianie się. Pozyskanie informacji o tym, skąd do gospodarki dociera wiedza i w jaki sposób się w niej rozchodzi, staje się kluczowe w wielu różnych wymiarach. Jest przede wszystkim niezbędne dla zrozumienia kondycji ekonomicznej danego kraju. Gospodarek nie opartych na wiedzy jest coraz mniej. Albo inaczej: wszystkie są w coraz większym stopniu oparte na wiedzy, tylko jedne bardziej, inne mniej. O doniosłej roli wiedzy w gospodarce pisali już i Adam Smith, i David Ricardo, ale temat pogłębił jak należy dopiero Joseph Schumpeter. Z kolei francuski socjolog Gabriel Tarde był prekursorem badań nad dyfuzją innowacji.

W ślady Gabriela Tarde poszła i niezwykle trudnego zadania podjęła się dr Iwona Świeczewska z Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ). Podjęła próbę opisania zjawiska, o którym mowa, w kontekście Polski, wiedząc – jak sama podkreśla we wstępie do książki – że zarówno pojęcie wiedzy, jak i gospodarki opartej na wiedzy jest nieostre. Niemniej książka dr Świeczewskiej „Dyfuzja wiedzy w polskiej gospodarce. Ujęcie sektorowe” (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2018) może robić wrażenie.

Autorka jest absolwentką Wydziału Matematyki UŁ. Od 1996 r. pracuje w Katedrze Teorii i Analiz Systemów Ekonomicznych na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym UŁ. Od samego początku swojej kariery naukowej postęp techniczny, wiedza i innowacje to jej główne zainteresowania.

Reklama

Dr Świeczewska nie ukrywa, że „monografia stanowi syntezę, ale zarazem poszerzenie długoletnich badań nad źródłami postępu technicznego, prowadzonych w ramach prac nad długookresowym modelem wzrostu polskiej gospodarki W8D [w publikacji wszystko zostało dokładnie objaśnione – przyp. aut.], skonstruowanym w zespole kierowanym przez prof. dr. hab. Władysława Welfe z Uniwersytetu Łódzkiego, mojego Mistrza i Mentora.” Niemniej badania przedstawione w publikacji przeprowadzono na podstawie możliwie najnowszych danych (większość analiz dokonano na informacjach sięgających roku 2014).

Nie wdając się w skomplikowaną materię metodologiczną badań nad dyfuzją wiedzy w gospodarce polskiej, należy przede wszystkim wyłuszczyć wniosek chyba najważniejszy: w odniesieniu do całej gospodarki polskiej na wzrost TFP (łączna produktywność czynników produkcji, z ang. total factor productivity) kluczowy wpływ ma transfer wiedzy z zagranicy. Owszem, istnieją również krajowe zasoby wiedzy – a rodzime przedsiębiorstwa coraz więcej inwestują w badania i rozwój – ale ich dyfuzja wpływa pozytywnie na wzrost TFP w przemyśle tylko w krótkim okresie. „Efekty te koncentrują się głównie w gałęziach wysokich i średnio wysokich technologii. Nieistotne okazały się efekty dyfuzji krajowych zasobów wiedzy dla gałęzi reprezentujących sektor usług” – przekonuje dr Świeczewska.

Inny ważny wniosek z badań dr Świeczewskiej, niejako oczywisty, mówi, że wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej wzrosła aktywność firm działających w gospodarce polskiej na polu szeroko rozumianej innowacji. Odkąd jesteśmy w UE, zwiększyły się inwestycje krajowych przedsiębiorstw w działalność badawczo-rozwojową. Niemiej wciąż jest sporo do zrobienia: nakłady na B+R w Polsce w 2014 roku wyniosły 0,94 proc. PKB, podczas gdy średnia unijna sięgała 2,04 proc. PKB.

Sama dr Świeczewska przyznaje, że firmy polskie przeznaczają coraz więcej pieniędzy na działalność innowacyjną, w tym na B+R, ale nie idzie za tym wdrażanie nowoczesnych rozwiązań. Najlepiej radzi sobie z tym branża wysokich technologii, której cechą są silne powiązania surowcowo-materiałowe z innymi sektorami. W naszym kraju głównymi dostawcami innowacji dla pozostałych gałęzi gospodarki są tzw. centra klastrów innowacyjnych. Skupiają się one głównie wokół przemysłu chemiczno-farmaceutycznego, przemysłu urządzeń elektrycznych, sektora usług telekomunikacyjnych oraz sektora usług dla biznesu – przekonuje dr Świeczewska.

Co ciekawe, głównym źródłem finansowania nakładów na B+R w polskiej gospodarce jest sektor państwowy, z którego w 2014 roku pochodziła niemal połowa środków na ten rodzaj działalności. Sektor przedsiębiorstw odpowiadał za 39 proc., a zagranica za niemal 14 proc. finansowania. „Dla porównania, średnio dla wszystkich krajów UE w 2013 r. udział sektora rządowego w finansowaniu działalności B+R kształtował się na poziomie 32,7 proc., sektora przedsiębiorstw 55 proc. […] a zagranicy 9,9 proc.” – zwraca uwagę dr Świeczewska.

Mimo że „Dyfuzja wiedzy w polskiej gospodarce” jest pozycją typowo naukową, czyta się gładko. Autorka ma lekkie pióro (na tyle, na ile może sobie pozwolić w publikacji naukowej), dzięki temu typologie wiedzy czy opisy modeli dyfuzji prezentują się całkiem zgrabnie. W dodatku w książce jest mnóstwo zapadających w pamięć ciekawostek, istotnych z punktu widzenia przybliżanej materii (np. można poczytać o efekcie spillover, czyli o niekontrolowanej dyfuzji wiedzy, albo o wielkiej przydatności tzw. powracających przedsiębiorców).

W publikacji dr Świeczewskiej można ujrzeć ciekawy portret gospodarki polskiej – opartej na wiedzy. Niestety, nie jest to jeszcze obraz, którym byłoby można pochwalić się przed gośćmi.

Autor: Piotr Rosik