Pod koniec października Merkel ogłosiła, że na grudniowym zjeździe CDU nie będzie ponownie ubiegała się o stanowisko przewodniczącej. Merz ogłosił, że zamierza kandydować i jest uważany za jednego z czołowych pretendentów na ten urząd.

Merz do 2002 roku był przewodniczącym chadeckiej frakcji CDU/CSU w Bundestagu, ale musiał ustąpić ze stanowiska z powody konfliktu z Merkel; do 2009 roku pozostawał posłem. Po odejściu z polityki robił karierę w sektorze finansowym. Od 2016 roku jest szefem rady nadzorczej w BlackRock, największej na świecie spółce zarządzającej aktywami. Kontroluje ona aktywa o łącznej wartości szacowanej na ponad 5,5 bln euro, co - jak wskazuje anglojęzyczny serwis DW - stanowi dwukrotność PKB Niemiec.

W zaprezentowanym w środę w Berlinie raporcie politolog Peter Grottian i ekspert finansowy Werner Ruegemer ostrzegają, że ze względu na swoje powiązania z sektorem shadow banking, nazywanym także równoległym systemem bankowym, Merz nie powinien stanąć na czele niemieckiego rządu. Wskazują też, że choć Merz aspiruje do jednego z najbardziej wpływowych stanowisk politycznych w RFN, media nie informują dostatecznie o charakterze sektora usług finansowych, którego jest przedstawicielem.

Na równoległy system bankowy w ogólnym ujęciu składają się świadczące usługi finansowe podmioty, które działają na zasadzie banków, ale nie podlegają nadzorowi finansowemu, a swoją działalność opierają na ogólnych przepisach prawnych (np. kodeks cywilny). Zdaniem ekspertów część firm tego sektora działa na granicy prawa lub wręcz ją przekracza.

Reklama

Grottian i Ruegemer wskazują, że BlackRock "jest największym zarządcą kapitału na Zachodzie" i posiada akcje ok. 18 tys. spółek, w tym wszystkich 30 spółek ujętych w głównym indeksie niemieckiej giełdy (DAX). Jak pisze DW, z raportu wynika, że BlackRock specjalizuje się zwłaszcza w usługach na rzecz "superbogatych", m.in. w tworzeniu firm-krzaków, transakcjach na rynkach "dark pool" (nieregulowane rynki, na których wielkie instytucje finansowe prowadzą handel akcjami) i tworzeniu monopoli, takich jak sfinalizowane w tym roku przejęcie koncernu Bayer przez Monsanto.

DW przypomina, że w listopadzie policja w Monachium przeszukała biura BlackRock w ramach śledztwa w sprawie unikania opodatkowania. Ocenia się, że proceder ten kosztował europejskich podatników ok. 55 mld euro. Skandal dotyczy lat 2007-2011, a więc przed przejściem Merza do BlackRock, Ruegemer przekonuje jednak, że afery tego typu są możliwe dzięki krótkoterminowemu pożyczaniu akcji, w które BlackRock jako firma jest nadal "mocno zaangażowana".

"To cały model biznesowy" - tłumaczy ekspert. Jak pisze DW, pożyczanie akcji na krótki termin pozwala ukryć tożsamość ich faktycznego właściciela i obu stronom transakcji umożliwia domaganie się zwrotu podatku od zysków kapitałowych, który w rzeczywistości został uiszczony tylko raz.

Politycy CDU zawsze utrzymywali bliskie relacje z największymi korporacjami w kraju, ale zdaniem autorów raportu wybór Merza na wiodące stanowisko polityczne wyniósłby tę bliskość na nowy poziom - pisze DW. "Z Merzem sytuacja jest inna. Różnica jest taka, że oto najwyżej opłacany lobbysta BlackRock nie tyle kontaktuje się z urzędem kanclerskim, prosząc +nie wprowadzajcie tak surowych przepisów+, co sam chce zostać szefem CSU i kanclerzem" - wskazuje Ruegemer.

Grottian przekonuje z kolei, że kandydatura Merza stwarza dobrą okazję do rzucenia światła na sektor shadow banking. "Oni tego nie chcą. Debata powinna się teraz zacząć" - podkreśla.

"Nigdy wcześniej nie było spółki takiej jak BlackRock. Nikt inny nie ma takiego dostępu do firm, rządów, regulatorów i banków centralnych" - zaznacza cytowana przez DW Heike Buchter, autorka książki o tej spółce.

W raporcie autorzy przekonują, że wpływy BlackRock w różnych firmach sięgają także polityki. Jako przykład podają, że w ostatnich latach BlackRock mocno inwestował w spółki wykupujące nieruchomości komunalne, co podnosi czynsze w niemieckich miastach, a jednocześnie lobbowało za osłabieniem przepisów o górnych pułapach czynszów. BlackRock jest też znaczącym udziałowcem w Amazonie, który odmawia zawarcia porozumienia ze związkami zawodowymi w Niemczech.

Jak podkreśla DW, "wszystko to łączy się z karierą i polityką Merza", który w ostatnich latach zasiadał we władzach kilku dużych koncernów, w tym Commerzbanku, HSBC, firmy ubezpieczeniowej AXA i dewelopera IVG, a jako poseł Bundestagu sprzeciwiał się wprowadzeniu płacy minimalnej, był zwolennikiem obniżenia świadczeń socjalnych i ograniczenia uprawnień związków zawodowych.

>>> Czytaj też: Czy powinniśmy podziękować ambasador Mosbacher? [OPINIA]