Udostępniamy nagranie wideo:

https://wideo.pap.pl/videos/36619/

Jego zdaniem, może to wynikać z faktu, że Polacy nie tyle zadłużają się na święta, co przede wszystkim korzystają z licznych przedświątecznych promocji oferowanych przez handlowców.

Według eksperta, zadłużenie Polaków powoli, ale jednak systematycznie z roku na rok rośnie, z lekkim przyspieszeniem właśnie pod koniec roku. „Na chwilę obecną szacuje się, że ogólne zadłużenie polskich gospodarstw domowych jest na poziomie ok. 630 mld zł i dotyczy 15 mln osób. Mniej więcej połowa tych zobowiązań to kredyty i pożyczki na cele konsumpcyjne” - dodał prof. Marszałek.

Reklama

Jak podkreślił, w okresie przedświątecznym gwałtownie wzrasta liczba kredytów ratalnych – w stosunku do bazy rocznej to wzrost nawet rzędu 50 proc. „Wzrastają, choć w nieco mniejszym stopniu, także pożyczki zaciągane poza sektorem bankowym w firmach pożyczkowych. Natomiast nie obserwuje się większych zmian w okresie przedświątecznym jeśli chodzi o kredyty gotówkowe” - zaznaczył ekspert ds. finansów.

Z danych wynika, że produkty bankowe są wybierane przede wszystkim przez osoby starsze, powyżej 35. roku życia. Natomiast mniej więcej połowa osób, które zaciągają pożyczki spoza sektora bankowego ma mniej niż 35 lat. Inna jest też kwota zobowiązań.

Klienci banków najczęściej zaciągają kredyty w średniej wysokości ok. 10-12 tys. zł, natomiast przeciętna wartość pożyczki pozabankowej to ok. 2,5 tys., choć przed samymi świętami rośnie ona do ok. 3 tys. zł.

„Świadczy to o tym, że zakupy klientów banków to raczej zaplanowane inwestycje, które są po prostu odłożone na koniec roku. Natomiast wydaje się, że wydatki pożyczkobiorców podyktowane są chęcią zwiększenia konsumpcji” - ocenił prof. Marszałek.

W okresie przedświątecznym banki często obniżają oprocentowanie kredytów i pożyczek konsumpcyjnych. Dotyczy to szczególnie produktów krótkoterminowych – do jednego roku. "Trzeba jednak pamiętać, że na ogólny koszt wpływają także inne opłaty tj. marża, ubezpieczenie. Ostatecznie więc wcale nie musi być taniej" – podkreślił ekspert.

Jak zauważył, od kilku lat obserwuje się też tendencję do coraz mniejszego wykorzystania kart kredytowych, co prawdopodobnie jest wynikiem zmiany pokoleniowej. „Młodzi ludzie niechętnie korzystają z tego instrumentu” - zaznaczył.

Zdaniem ekonomisty można zadać pytanie, czy Polaków stać na takie zakupy na kredyt? W jego ocenie można wyodrębnić kilka niepokojących zjawisk. Przede wszystkim tuż po świętach gwałtownie maleje liczba zaciąganych kredytów i pożyczek, co może wynikać z mniejszej liczby promocji w tym okresie.

Natomiast dużo bardziej niepokojący – jego zdaniem - jest istotny wzrost w styczniu liczby zobowiązań nieobsługiwanych terminowo. „Wzrasta również udział klientów tzw. nadaktywnych, czyli takich, którzy mają co najmniej 10 umów pożyczkowych lub kredytowych. Warto pamiętać, że w tej grupie aż jedna trzecia nie obsługuje swojego zadłużenia terminowo” - podkreślił prof. Marszałek.

Równie niepokojący jest fakt, że osoby zaciągające zobowiązania w grudniu wydają na święta więcej od tych, którzy finansują wydatki świąteczne z własnych środków.

W ocenie eksperta ogólnie należy jednak stwierdzić, że sytuacja kredytowa Polaków nie jest zła, o czym świadczą chociażby dane dot. terminowego spłacania zobowiązań w bankach. Niepokojące jest natomiast zachowanie najmłodszych kredytobiorców, tzw. pokolenia Z, w którym wyodrębnia się grupę HENRY (z ang. High Earner Not Rich Yet), dla której ważne jest wygodne życie i która chętnie zaciąga kredyty i pożyczki.

„To osoby, które mają nadzieję na wysokie zarobki w przyszłości, jeszcze ich nie mają, a mimo to postanawiają te niezarobione jeszcze pieniądze wydać już dziś” - podkreślił prof. Jakub Marszałek z Wydziału Zarządzania UŁ. (PAP)