W wywiadzie dla telewizji Sky News stojący na czele nieformalnej grupy European Research Group (ERG) Rees-Mogg przekonywał, że w celu uzyskania niezbędnej większości w Izbie Gmin dla proponowanego porozumienia z UE premier Theresa May "musiałaby się pozbyć backstopu (mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej - PAP) i usunąć go z umowy wyjścia".

"Biorąc pod uwagę, że umowa wyjścia zakłada w artykule 4, że jej zapisy stanowią prawo nadrzędne (nad krajowym), zasugerowanie paru dodatkowych słów opisujących (backstop) nie byłoby wystarczające, bo nie miałoby wystarczającej podstawy prawnej" - zaznaczył, reagując na zapowiedzi szefowej rządu, że będzie starała się otrzymać od europejskich partnerów nowe gwarancje polityczne dotyczące hipotetycznego użycia tego mechanizmu.

Mechanizm awaryjny dla Irlandii Północnej zakłada, że gdyby nie wynegocjowano innego rozwiązania, Zjednoczone Królestwo byłoby zmuszone do pozostania w unii celnej i elementach wspólnego rynku UE, a także mogłoby dojść do pojawienia się nowych granic regulacyjnych między Wielką Brytanią a Irlandią Północną.

Dopytywany, co powinien zrobić brytyjski rząd w razie nieuzyskania odpowiednich ustępstw ze strony pozostałych 27 stolic, Rees-Mogg odpowiedział: "wtedy wyjdziemy bez umowy, a Unia Europejska nie dostanie swoich 39 miliardów funtów, których potrzebuje, szczególnie w kolejnych 21 miesiącach obecnych wieloletnich ram finansowych".

Reklama

"To spowoduje poważne problemy dla Unii Europejskiej, bo albo Niemcy będą musiały zapłacić więcej, albo Polska będzie musiała dostać mniej. To (byłaby) realna dziura w unijnym budżecie. My chcemy zapłacić te pieniądze, ale jeśli UE zaoferuje nam rozsądne porozumienie" - powiedział.

Ekscentryczny eurosceptyk nie jest pierwszym brytyjskim politykiem, który sugerował, że Wielka Brytania mogłaby wycofać się z wynegocjowanych w grudniu ub.r. ustaleń dotyczących spłaty istniejących zobowiązań finansowych wobec Wspólnoty, jeśli władze w Londynie nie będą zadowolone z treści porozumienia.

Poprzednio w podobnym tonie wypowiadali się także byli ministrowie ds. wyjścia z Unii Europejskiej David Davis i Dominic Raab, ale za każdym razem Downing Street podkreślało w odpowiedzi, że Wielka Brytania uszanuje swoje zobowiązania finansowe, niezależnie od wyniku rozmów.

Ich deklaracje są istotne, bo Rees-Mogg, Davis i Raab są w grupie około 100 posłów rządzącej Partii Konserwatywnej, którzy zapowiedzieli głosowanie przeciwko obecnemu tekstowi porozumienia, grożąc premier May doprowadzeniem do upokarzającej porażki w parlamencie. Ich opozycja była głównym powodem odłożenia zaplanowanego na wtorek głosowania nad umową.

W reakcji na decyzję rządu kurs brytyjskiego funta wobec dolara spadł do najniższego od dwudziestu miesięcy poziomu, co sygnalizuje rosnący brak wiary rynków w pozytywne zakończenie negocjacji ws. Brexitu.

W ubiegłym miesiącu Rees-Mogg był także jednym z pierwszych posłów, którzy publicznie poinformowali o złożeniu listu z apelem o głosowanie nad wotum nieufności dla May jako liderki ugrupowania, wzywając pozostałych deputowanych do tego samego i zmiany szefowej rządu na jednego z wiodących eurosceptyków, np. byłego ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona.

Wielka Brytania powinna wyjść z Unii Europejskiej 29 marca 2019 roku.