Wzrost PKB Polski w 2019 w okolicach 4 proc. prognozują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Wskazują też na zagrożenia, które mogą wpłynąć na naszą gospodarkę, wśród nich m.in. pogorszenie światowej koniunktury, zahamowanie eksportu czy presja kosztowa, utrudniająca realizowanie inwestycji.


„Mamy za sobą świetny rok, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy, który był na pięć plus” – mówił podczas konferencji 18 grudnia 2018 r. Piotr Arak, dyrektor PIE, nawiązując do ponad pięcioprocentowego wzrostu PKB. „Wydaje mi się, że w 2019 r. dobijemy do czterech procent, czyli będziemy mieli solidne cztery, a może nawet cztery plus” – dodał.

Ostatnie prognozy wskazywały: według OECD – wzrost PKB Polski w 2019 r. o 4 proc., wg MFW – o 3,5 proc., wg KE – o 3,7 proc., a wg NBP – o 3,8 proc. Ta ostatnia wartość została również przyjęta w rządowych założeniach budżetowych na 2019 r.

Przed polską gospodarką stoją jednak potencjalne wyzwania. Wśród nich Arak wymienił sześć najważniejszych czynników ryzyka dla dalszego rozwoju. Są to:

– pogorszenie koniunktury światowej – np. gdy pewne decyzje polityczne, związane z Brexitem czy konfliktem handlowym między Stanami Zjednoczonymi i Chinami odbiją się na globalnej gospodarce;

Reklama

– zahamowanie eksportu – np. wywołane problemami naszych ważnych partnerów – Niemiec, Francji itd.;

– presja kosztowa utrudniająca realizację infrastrukturalnych projektów inwestycyjnych;

– wzrost inflacji;

– spadek tempa wzrostu konsumpcji prywatnej;

– zahamowanie tempa wzrostu wynagrodzeń realnych.

Na polską gospodarkę wpływać będą ceny surowców – w tej kwestii prognozy na 2019 r. są bardzo konserwatywne i zachowawcze. „Bank Światowy przewiduje jednoprocentowy wzrost, zaś Międzynarodowy Fundusz Walutowy – jednoprocentowy spadek” – wyjaśniał Janusz Chojna, kierownik zespołu handlu zagranicznego PIE. Zaznaczył jednak, że na rynkach surowcowych jest wiele czynników nieprzewidywalnych – stąd duża niepewność prognoz.

Chojna przypomniał, że dla bilansu handlowego Polski surowce – w tym głównie paliwa – są obciążeniem. „W związku z tym, że jesteśmy importerem surowców netto, wzrost ich cen działa niekorzystnie na nasz bilans handlowy” – powiedział.

Spadek cen ropy, który nastąpił w listopadzie 2018 r. – jeśli ceny znowu się nie podniosą – może, zdaniem Chojny, poprawić nasz bilans handlowy w 2019 r. o ok. 7 mld zł (czyli ok. 0,4 proc. PKB). Jednocześnie spowoduje on efekt antyinflacyjny (szacunkowo o ok. 0,35 p.p.) – w odróżnieniu od efektu proinflacyjnego, z którym mieliśmy do czynienia w 2018 r.

"Polska gospodarka zanotowała w 2018 r. wzrost na poziomie 5 proc, co było wynikiem znacznie wyższym niż prognozy z początku roku."

Ekonomiści PIE podsumowali też mijający 2018 r. w gospodarce. Jako najistotniejsze fakty wskazali: wyższy od prognoz wzrost gospodarczy, wyższą od oczekiwań konsumpcję prywatną i dobrą koniunkturę na rynku pracy.

„Polska gospodarka zanotowała wzrost na poziomie 5 proc, co było wynikiem znacznie wyższym niż prognozy z początku 2018 r. Tempo wzrostu PKB zostało w 2018 r. niedoszacowane zarówno przez MFW, jak i NBP czy KE. Prognozy OECD zbliżyły się do rzeczywistości dopiero na jesieni 2018 r.” – powiedział Arak. Tak duży wzrost zawdzięczamy przede wszystkim wysokiemu poziomowi konsumpcji, który wspomogła wysoka dynamika płac oraz niskie bezrobocie i inflacja.

Znaczący wzrost PKB był widoczny w danych napływających z przedsiębiorstw: 47,2 proc. z nich w 2018 r. odnotowało wzrost popytu na ich towary lub usługi, a 17,8 proc. wskazało na wzrost dostępności zewnętrznego finansowania. Z drugiej strony problemem pozostały zatory płatnicze – odczuła je co piąta firma (najwięcej w branżach: budowlanej, transportowej i usługach biznesowych). Wśród dużych przedsiębiorstw aż 30 proc. wskazywało na wydłużenie terminów płatności.

Na rynku pracy mieliśmy w mijającym roku najwyższą w historii liczbę osób aktywnych zawodowo – w III kw. było to 16 620 tys. W tym samym okresie 4,9 mln osób nie pracowało. Jak zauważył Andrzej Kubisiak, ekspert ds. rynku pracy PIE, odsetek aktywnych zawodowo Polaków zbliża się już do średniej w Unii Europejskiej.

„Od początku 2018 r. powstało 539 tys. miejsc pracy, co jest wynikiem o ponad 7,5 proc. wyższym od 2017 r. Tak duży popyt na pracowników przełożył się na wyraźny spadek bierności zawodowej” – mówił Kubisiak. Jednocześnie pracodawcy odczuwali coraz dotkliwiej wzrost kosztów pracy oraz niedobory kadrowe, co było szczególnie widoczne w małych firmach. „Wiąże się to z coraz wyższymi wynagrodzeniami, które od 2010 r. wzrosły o ponad połowę” – dodał Kubisiak.

Autor: Dariusz Rostkowski