Prezydent był pytany w sobotę w radiowej Trójce o nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, która została przygotowana w związku z październikowym postanowieniem TSUE.

TSUE, przychylając się do wniosku KE, wydał 19 października wstępne postanowienie o zastosowaniu tzw. środków tymczasowych, w tym: zawieszenia stosowania przepisów ustawy o SN dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia; przywrócenia do orzekania sędziów, którzy w świetle nowych przepisów już zostali przeniesieni w stan spoczynku; powstrzymania się od wszelkich działań zmierzających do powołania sędziów SN na stanowiska, których dotyczą kwestionowane przepisy i wyznaczenia nowego I prezesa SN.

"Uważam, że KE nie ma racji, pozostaję przy swoim zdaniu. Uważam również, że Trybunał Sprawiedliwości UE, orzekając w tej sprawie - w sprawie, która jest bez wątpienia sprawą wewnętrzną, bo regulacja organizacji wymiaru sprawiedliwości jest sprawą wewnętrzną - posunął za daleko" - oświadczył prezydent.

Zaznaczył, że rozmawia na ten temat z prezydentami innych krajów UE. "Sygnalizowałem tę kwestię kiedyś także pani kanclerz Angeli Merkel, żeby zwróciła na to uwagę, ponieważ Trybunał posuwa się za daleko i zbyt dalece ingeruje w wewnętrzne sprawy krajów członkowskich, co w moim przekonaniu jest niebezpieczne i to są praktyki, które są groźne dla suwerenności państw Unii Europejskiej" - oświadczył Andrzej Duda.

Reklama

Prezydent był też pytany o swoją krytyczną wypowiedź wobec sędziów wygłoszoną we wtorek w TK. Występując podczas corocznego publicznego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego, prezydent krytycznie odniósł się grupy sędziów, którzy - po wydaniu przez TSUE październikowego postanowienia ws. środków tymczasowych - powrócili do Sądu Najwyższego i, uznając, że stali się na powrót sędziami czynnymi, podjęli funkcje, które wcześniej pełnili jako czynni sędziowie oraz zaczęli wydawać wewnętrzne akty prawne i zarządzenia.

"W moim przekonaniu przepis 178 ust. 1 konstytucji został zwyczajnie naruszony, ponieważ państwo sędziowie zachowali się tak, jak gdyby nie uznawali obowiązującej cały czas ustawy, której nikt nie uchylił w tamtym momencie" - powiedział prezydent.

Zaznaczył, że "nie ma czegoś takiego, że orzeczenie TSUE uchyla czy zawiesza obowiązujące Polsce prawo". "To jest decyzja polskiego parlamentu realizowana w wykonaniu orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, ale to jest decyzja polskiego parlamentu" - podkreślił.

Dopytywany, czy według niego sędziowie celowo nie dostosowali się do obowiązującego prawa, "czy tkwili w błędzie", odparł, że chciałby wierzyć, że tkwili w błędzie.

Pytany, czy w związku z tym, że - jak twierdzi - sędziowie złamali konstytucję, powinni oni ponieść jakieś konsekwencje "praktyczne", prezydent zaznaczył, że nie ingeruje w kwestie dyscyplinarnej odpowiedzialności sędziów, bo to nie jego kompetencja.

"Natomiast mówię, przyjrzyjmy się tej sytuacji, bo bezpieczeństwo i stabilność sytemu prawnego w Polsce to już jest kwestia mojego zainteresowania" - powiedział Duda. Zaznaczył, że stabilność sytemu prawnego to też kwestia przestrzegania prawa.

Jak podkreślił prezydent, jego o wystąpienie w TK, to "był pewien apel, żeby się przyjrzeć tej sytuacji". "To było też takie wołanie +opamiętajmy się"; nie możemy prowadzić do takiej sytuacji, bo co sobie pomyślą zwykli obywatele, kiedy sędzia nie musi respektować obowiązującej ustawy" - mówił Duda.

Prezydent był też pytany, jak sobie wyobraża współpracę z sędziami SN, w tym Małgorzatą Gersdorf, którzy na mocy ostatniej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, wrócili do orzekania. Duda zaznaczył, że "po wejściu w życie tej nowelizacji Gersdorf będzie na powrót I prezes Sądu Najwyższego". Pytany, czy jest ona osobą, z którą mógłby przełamać się opłatkiem, podkreślił, że oczywiście tak.

"Mamy pewnie spory, ale to, że mamy spory czy to na tle interpretacji pewnych wydarzeń prawnych, czy na tle interpretacji przepisów, nie znaczy, że nie możemy usiąść przy jednym stole, rozmawiać, przełamać się opłatkiem. Nie przesadzajmy, nie jesteśmy wrogami" - mówił. "Żyjemy w demokratycznym państwie i - mam nadzieję - jesteśmy cywilizowanymi ludźmi i to, że jest spór, że się w pewnych aspektach nie zgadzamy czy że mamy odmienne zdania, nie oznacza, że nie możemy się przełamać opłatkiem, że nie możemy ze sobą normalnie rozmawiać" - mówił prezydent.

>>> Czytaj też: Najlepszy rok polskiej gospodarki. Jego powtórzenie praktycznie niemożliwe