Jak wynika z nieoficjalnych rezultatów przekazanych Channel 24, AL zdobyła już 191 z 300 mandatów w jednoizbowym parlamencie Bangladeszu, uzyskując tym samym absolutną większość, do której potrzeba 151 deputowanych. Przeliczone dotychczas głosy wskazują, że opozycja zapewniła sobie jedynie pięć mandatów.

Oficjalne wyniki mają być podane do wiadomości w poniedziałek.

Jeśli rezultaty się potwierdzą, 71-letnia Hasina stanie na czele rady ministrów po raz trzeci z rzędu.

Już wcześniej w niedzielę szef sojuszu formacji opozycyjnych Kamal Hosajn nazwał wybory "groteskowymi", podkreślając, że opozycja odrzuca ich rezultat. Zaapelował do komisji wyborczej o anulowanie wyników i dodał, że opozycja domaga się nowych wyborów, które zorganizowałby rząd neutralny.

Reklama

Około 100 opozycyjnych kandydatów wycofało się z wyścigu wyborczego, twierdząc, że ich zwolennikom nie pozwolono głosować. Z uwagi na doniesienia o fałszerstwach banglijska komisja wyborcza zapowiedziała przeprowadzenie śledztwa.

Dodatkowo w starciach podczas wyborów zginęło 17 osób, a ponad 60 odniosło rany. Do walk między rywalizującymi grupami politycznymi dochodziło m.in. podczas prób przejęcia kontroli nad lokalami wyborczymi. Już w czasie kampanii rannych zostało ponad 12 tys. działaczy głównej opozycyjnej Nacjonalistycznej Partii Bangladeszu (BNP), a kolejne kilkanaście tysięcy zostało aresztowanych.

Wątpliwości co do rzetelnego, sprawiedliwego procesu wyborczego w Bangladeszu zgłaszało m.in. ONZ, USA czy kilkanaście międzynarodowych organizacji broniących praw człowieka. "To nie są wolne i sprawiedliwe wybory, a raczej kontrolowana selekcja" - powiedział agencji AFP chcący zachować anonimowość dyplomata z Zachodu.

Przeciwnicy szefowej rządu sądzą, że dąży ona do autokracji. Świadczyć o tym mają represje wobec działaczy opozycji, wymuszone zniknięcia czy drakońskie przepisy ograniczające wolność prasy. Obecnie wyrok 17 lat więzienia za korupcję odsiaduje liderka BNP, trzykrotna była premier Chaleda Zia. Uważa, że skazano ją, by wyeliminować ją z polityki.

Mimo to - jak zauważa AFP - premier Hasina cieszy się w kraju dużą popularnością, dzięki silnemu wzrostowi gospodarczemu w ostatnich latach (ponad 6 proc. rocznie) oraz temu, że udało jej się zmienić wizerunek Bangladeszu, postrzeganego wcześniej jako kraj "biedny" i dotknięty "wszelkimi możliwymi nieszczęściami". (PAP)