Chociaż gmina bankrut odchodzi do historii, to w kolejce do niechlubnego tytułu stoją inne jednostki. Muszą oszczędzać, ale to może pozbawić je unijnych dotacji
ikona lupy />
Sytuacja finansowa samorządów / DGP
Operacja na żywym organizmie, jakim była likwidacja gminy Ostrowice, przejęcie jej nagromadzonego zadłużenia przez Skarb Państwa, a później rozdzielenie terenów między sąsiadów, jest już na ostatniej prostej. Właśnie rozgrywa się ostatni akt historii niesławnego samorządowego bankruta w woj. zachodniopomorskim, którego łączne zobowiązania względem wierzycieli przekroczyły w 2018 r. ponad 50 mln zł.
– Załatwiamy ostatnie sprawy dotyczące gminy Ostrowice. Przekazujemy dokumenty gminom, do których administracyjnie włączony będzie teren Ostrowic, czyli Drawska Pomorskiego i Złocieńca. 31 grudnia zamykamy drzwi urzędu, gasimy światło – mówi Agnieszka Wróblewska, wykonująca zadania i kompetencje organu gminy. W praktyce oznacza to, że nazwa gminy ostatecznie zniknie z mapy. To precedens, na który zielone światło dał resort spraw wewnętrznych i administracji.
Mimo to scenariusz, w którym do grona bankrutów dołączają inne samorządy, jest całkiem realny. Na samym tylko Pomorzu Zachodnim w finansowe tarapaty, poza Ostrowicami, popadło co najmniej osiem innych gmin. Chodzi o Rewal, Recz, Biały Bór, gminę wiejską Białogard, Kamień Pomorski, Brojce, Rąbino i gminę Grzmiąca. Muszą one teraz wdrażać plan naprawczy, którego jednym z elementów było uzyskanie pożyczki z budżetu państwa.
Reklama
To jednak niejedyne samorządy, które w przyszłym roku będzie czekać zaciskanie pasa. Zdaniem ekspertów w najbliższych latach sytuacja gmin bardzo się rozwarstwi. Z jednej strony będzie przybywało tych o bardzo dobrej płynności finansowej. Z drugiej wiele jednostek znajdzie się w patowej sytuacji, gdy nadmierne zadłużenie uniemożliwi absorpcję środków unijnych. Innymi słowy spłata odsetek i bieżące regulowanie zobowiązań obciąży ich budżety na tyle, że zabraknie pieniędzy na wkład własny niezbędny przy aplikowaniu o fundusze wspólnotowe – ostrzegają eksperci Agencji INC Rating.

Lepszy nadzór

Przeciwdziałać tej sytuacji i uniemożliwić bankructwo na wzór Ostrowic mają regulacje znowelizowanej ustawy o finansach publicznych (Dz.U. z 2018 r. poz. 62 ze zm.), której część przepisów wchodzi w życie od stycznia. Rządzący chcą nimi osiągnąć dwa cele: uniemożliwić samorządom zadłużanie się na potęgę, a w razie gdy już do tego dojdzie, dać im narzędzia, by te same poluzowały zaciskającą się na budżecie pętlę długu, zanim będzie na to za późno.
Największą zmianą jest to, że ustawowym limitem spłaty będą objęte – oprócz kredytów i pożyczek – wszystkie zobowiązania JST, które wywołują skutki ekonomiczne podobne do umowy pożyczki lub kredytu.
W praktyce oznacza to, że gminom trudniej będzie skorzystać z usług parabanków i sięgnąć po niestandardowe instrumenty finansowe (np. leasing zwrotny), które do tej pory wymykały się sprawozdawczości, mimo że miały nie mniejszy wpływ na budżety jak normalne, wysoko oprocentowane pożyczki. Od jutra wszystkie takie umowy (o terminie zapłaty dłuższym niż rok, związane z finansowaniem usług, dostaw, robót budowlanych, które wywołują skutki ekonomiczne podobne do umowy pożyczki lub kredytu) będą musiały być ujmowane w rozliczeniach samorządu i uwzględniane przy obliczaniu limitu zadłużenia.

Budżety bezpieczne…

Rząd uspokaja, że sytuacja finansowa samorządów jest stabilna. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że po trzech kwartałach ubiegłego roku zadłużenie wyliczone na podstawie sprawozdań JST wynosi nieco ponad 68 mld zł. I chociaż oznacza to wzrost o 3,3 proc. w stosunku do łącznego długu samorządów w 2017 r., to w ocenie resortu nie ma powodów do obaw. Po trzech kwartałach 2018 r. nadwyżka budżetowa samorządów wynosi bowiem ponad 11 mld zł.
– Dochody ogółem, jak i dochody własne, po trzech kwartałach są wyższe niż w analogicznym okresie 2017 r. Dochody własne wzrosły o 9,7 proc., dochody ogółem o 9,3 proc. Wydatki wzrosły z kolei o 12,3 proc. – informuje wiceszef departamentu finansów samorządu terytorialnego w Ministerstwie Finansów Mirosław Stańczyk. Zaznacza przy tym, że wynik samorządów kształtuje się dopiero w IV kwartale roku i dopiero wówczas możliwe będą szczegółowe oceny.
Podkreśla również, że monitoring zadłużenia JST wskazuje, że na niskim poziomie jest zadłużenie samorządów związane z realizacją programów unijnych. Po trzech kwartałach 2018 r. wynosi ono bowiem nieco ponad 4 mld zł i stanowi jedynie 6 proc. zadłużenia JST ogółem.

…ale do czasu?

Mniej optymistyczny scenariusz wyłania się z raportu przygotowanego przez Agencję INC Rating. Wynika z niego, że wiele samorządów zbliża się do momentu, kiedy będą miały problem z zaciąganiem nowych zobowiązań. Sytuacja ta może dotknąć nawet 400 samorządów. Będą one zmuszone restrukturyzować swoje zadłużenie, co – jak przekonują analitycy – doprowadzi do wydłużenia czasu spłaty o co najmniej 5 lat.
„Z perspektywy sektora bankowego konieczna może być zmiana harmonogramów spłat standardowo oferowanych dla JST, ze średnio 8–12-letnich na 15–20-letnie” – wskazano w raporcie agencji „Sytuacja finansowa samorządów”.
Jej autorzy potwierdzają, że rosnąca nadwyżka operacyjna w latach 2019–2020 może częściowo zrekompensować wyższe nakłady związane z regulacją zadłużenia. Zwracają przy tym uwagę, że istnieje ryzyko, iż przełoży się to na trudności w zebraniu wkładu własnego na kolejne inwestycje, co z kolei może doprowadzić do znacznego zwiększenia zadłużenia lub wyprzedaży majątku samorządów.