W ogłoszonym w połowie grudnia raporcie „Transformacja polskiej energetyki. Ścieżka rozwoju zrównoważonego sektorów energetycznego i ciepłowniczego” („Poland Energy Transition: The Path to Sustainability in the Electricity and Heating Sector”) Bank Światowy pisze, że ambitnym, ale osiągalnym celem byłoby dojście przez Polskę w 2030 roku do miksu energetycznego, w którym około 50 proc. stanowią odnawialne źródła energii (OZE), w porównaniu do 14 proc. obecnie, a udział węgla spadłby o połowę, do poniżej 40 proc. z 80 proc. dziś. Koszty transformacji dla gospodarki byłyby wprawdzie wyższe, ale zostałyby one zrekompensowane. Ta szansa może umknąć.

„Droga do rozwoju zrównoważonego jest wyzwaniem, ale (…) jest w najlepszym interesie Polski” – napisał Bank Światowy.

Złe powietrze w miastach

Jak wynika ze sprawozdania, powietrze – zatrute dwutlenkiem węgla i innymi toksynami powstającymi przy spalaniu – zabija. Najbardziej odpowiedzialne są za to, używające węgla, energetyka i ciepłownictwo. Co więcej, koszty społeczne i ekonomiczne związane z zatrutym powietrzem można policzyć. Bank Światowy ustalił, że koszt zanieczyszczenia powietrza w Polsce to ok. 31-40 mld dolarów, czyli 6,4-8,3 proc. polskiego PKB z 2016 roku. Taki jest pierwszy z najważniejszych wniosków z raportu.

Reklama

Tymczasem – pomimo znacznych postępów poczynionych w ciągu minionych trzech dekad, takich jak zmniejszenie energochłonności gospodarki oraz odseparowanie dynamiki wzrostu gospodarczego od dynamiki zużycia energii – fakty mówią, że na liście 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie jest 36 miast polskich. Zła jakość powietrza powoduje ok. 44,5 tys. przedwczesnych zgonów rocznie, a Polska należy do 20 największych emitentów dwutlenku węgla na świecie. Dodatkowo w latach 2021-2030 skutki ekstremalnych warunków pogodowych spowodowanych zmianami klimatu mogą nas kosztować 120 mld zł.

– Polska osiągnęła już sukces w oddzieleniu wzrostu gospodarczego od (wzrostu) emisji. Równocześnie PKB wzrósł siedmiokrotnie, a emisje powodowane przez sektory energetyczny i grzewczy zmniejszyły się o 30 proc. od 1989 roku – powiedział Carlos Piñerúa, dyrektor regionalny w Banku Światowym na Polskę i państwa bałtyckie, cytowany w komunikacie.

Dzięki temu w sumie, w okresie transformacji uniknęliśmy emisji 600 mln ton dwutlenku węgla. Równocześnie w latach 2000-2016 udział w produkcji energii elektrycznej energii odnawialnej, głównie z biomasy, z wiatru oraz z gazu ziemnego, wzrósł pięciokrotnie, a udział węgla zmniejszył się o 12 punktów proc. Ale kolejne lata muszą przynieść głębsze zmiany.

Zasoby krajowe podstawą bezpieczeństwa

Ostatnio Ministerstwo Energetyki przedstawiło projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku (PEP2040). Zakłada on, że do 2030 roku udział węgla w wytwarzaniu energii zmniejszy się do 60 proc., ale równocześnie oznacza to, że elektrownie i ciepłownie będą go spalać tyle, co obecnie. Wzrost zapotrzebowania wypełni natomiast energia z OZE.

Dzięki budowie morskich farm wiatrowych oraz inwestycjom w panele słoneczne OZE mają stanowić w 2030 roku 27 proc. polskiego miksu energetycznego. PEP2040 nie przewiduje rozwoju lądowych farm wiatrowych. Nakłady inwestycyjne służące realizacji polityki energetycznej do 2030 roku mają wynieść 130 mld zł.

„Krajowe zasoby węgla pozostaną głównym elementem bezpieczeństwa energetycznego Polski i podstawą bilansu energetycznego państwa” – napisało Ministerstwo Energetyki w projekcie PEP2040.

Raport Banku Światowego stwierdza: „Dekarbonizacja (sektora) energii elektrycznej jest koniecznym pierwszym krokiem w kierunku głębszej dekarbonizacji w innych sektorach, na przykład w elektryfikacji sektora transportu”. A starzenie się polskich elektrowni węglowych to właściwy moment, żeby proces dekarbonizacji przyspieszyć. Modernizacja starych i budowa nowych elektrowni na węgiel pochłonie wielkie koszty, które mogą tę szansę zniweczyć.

– Więcej niż 60 proc. istniejących, opalanych węglem elektrowni w Polsce ma ponad 30 lat. Zastępowanie ich jest okazją do zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza i emisji dwutlenku węgla poprzez wprowadzenie czystszych źródeł energii – sądzi Xiaodong Wang, starszy specjalista ds. energetyki w Banku Światowego i autor raportu, cytowany w komunikacie tej instytucji.

Za dwa lata Polska zapewne spełni cele polityki klimatycznej Unii Europejskiej z 2009 roku, czyli tzw. pakietu 3 x 20 proc. Na pakiet składa się, po pierwsze, zwiększenie efektywności energetycznej poprzez oszczędność zużycia energii pierwotnej, a po drugie zwiększenie do 15 proc. udziału energii z OZE w całkowitym zużyciu energii oraz do 10 proc. udziału biopaliw w ogólnym zużyciu paliw. Trzeci cel to zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o 20 proc. w porównaniu do 1990 roku.

Więcej gazu

Ale PEP2040 nie przewiduje spełnienia ustaleń Rady Europejskiej z 2014 roku w perspektywie do roku 2030. Postanowienia te zakładają m.in. zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o 40 proc. w porównaniu z 1990 rokiem oraz co najmniej 32-procentowy udział źródeł odnawialnych w zużyciu energii. Projekt PEP2040 mówi tu o odpowiednio 30 i 27 proc. Konieczne jest więc przyspieszenie. To drugi z najważniejszych wniosków raportu.

Bank Światowy zwraca uwagę, że aktualnie rozważane koncepcje nie biorą pod uwagę lokalnych i globalnych kosztów środowiskowych. A jeśli je uwzględnić – konieczna jest szybsza dekarbonizacja. Owszem, będzie ona kosztować więcej, ale zmniejszą się za to koszty związane z dewastacją środowiska w wyniku emisji. Ponadto utrzymanie na tym samym poziomie zużycia węgla w energetyce i ciepłownictwie spowoduje, że roczna emisja dwutlenku węgla w Polsce w 2030 roku będzie na poziomie 134 mln ton. A celem jest jej zmniejszenie do 98 mln ton.

"Więcej niż 60 proc. istniejących, opalanych węglem elektrowni w Polsce ma ponad 30 lat. Zastępowanie ich jest okazją do zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza i emisji dwutlenku węgla poprzez wprowadzenie czystszych źródeł energii – sądzi Xiaodong Wang z Banku Światowego, autor raportu."

Żeby osiągnąć ten cel Polska powinna zmniejszyć udział węgla w miksie energetycznym do 44 proc., zwiększyć udział gazu do 13 proc., a odnawialnych źródeł – do 43 proc. To oznaczałoby konieczność zmniejszenia wydobycia węgla o 20 proc. w porównaniu do stanu aktualnego. Koszty byłyby o 5 proc. wyższe niż przewidywane w ścieżce z ministerialnego dokumentu.

Wyższy koszt uzasadniony korzyściami

Bank Światowy doradza jednak Polsce postawienie bardziej ambitnego celu – zwiększenia do 2030 roku udziału energii z OZE do 47 proc., a zmniejszenie węgla do 38 proc. Rozwiązanie takie wpłynęłoby na znaczne ograniczenie zanieczyszczeń powietrza. Koszt realizacji w latach 2018-2030 byłby o ok. 7 proc. wyższy niż w wariancie ministerialnym, ale byłby „w pełni uzasadniony korzyściami dla środowiska wynikającymi ze zmniejszenia emisji”. Ten wariant wiązałby się ze zmniejszeniem wydobycia węgla o 25 proc.

Zdaniem Banku Światowego skutki społeczne nie byłyby tak dotkliwe, jak we wcześniejszych odsłonach reform górnictwa. Powodów jest wiele – demograficzne (naturalne odejścia z pracy w górnictwie), historycznie niskie bezrobocie, nowe miejsca pracy przy produkcji czystej energii. Zatrudnienie przy poprawie efektywności energetycznej budynków może dać nawet 100 tys. miejsc pracy rocznie.

Trzeci wniosek z raportu jest taki, że konieczna jest aktywna polityka rynku pracy i polityka „sprawiedliwej transformacji”. Powinna ona zapewnić sieć bezpieczeństwa socjalnego, wsparcie dla górników oraz dla wszystkich osób dotkniętych problemami podczas przejścia na drogę rozwoju zrównoważonego. Polityka ta powinna jednak wspierać pracowników, a nie regiony – stwierdza raport.

Autor: Jacek Ramotowski