Pompeo i Bolsonaro rozmawiali w Brasilii, gdzie dzień wcześniej szef amerykańskiej dyplomacji uczestniczył w ceremonii zaprzysiężenia nowego prezydenta. W środę Pompeo wyraził gotowość USA do współpracy z Brazylią w zakresie rozwoju ekonomicznego oraz w kwestiach bezpieczeństwa i podkreślił, że odtąd obydwa kraje mogą skutecznie współpracować przeciwko wenezuelskiemu reżimowi.

Podczas spotkania z Bolsonaro Pompeo powiedział, że Brazylia dotychczas wybierała prezydentów, którzy byli "wrogami" Stanów Zjednoczonych. Podkreślił, że teraz obydwa kraje powinny współpracować w przyjaźni i "stać razem ramię w ramię”. Dodał, że amerykański prezydent Donald Trump także liczy na rozwój dwustronnych stosunków.

Przed spotkaniem z Bolsonaro Pompeo rozmawiał z brazylijskim ministrem spraw zagranicznych Ernesto Araujo, a tematem dyskusji także była sytuacja w Wenezueli. Obaj politycy zadeklarowali stworzenie wspólnego frontu przeciwko wenezuelskiemu reżimowi.

Po spotkaniu Pompeo mówił na konferencji prasowej, że Wenezuela, podobnie jak Nikaragua i Kuba, "to kraje pozbawione wartości demokratycznych". "Mamy okazję do współpracy przeciwko autorytarnym reżimom" - mówił szef amerykańskiej dyplomacji.

Reklama

Opinia Pompeo spotkała się z natychmiastową reakcją rządu Wenezueli. Tamtejsze ministerstwo spraw zagranicznych w oświadczeniu "kategorycznie odrzuciło postawę interwencjonistyczną Pompeo", oskarżając go o szukanie poparcia wśród państw latynoamerykańskich w dążeniu do "przymusowej zmiany" reżimu w Wenezueli.

Wenezuela rządzona jest przez Nicolasa Maduro, który w maju został wybrany na drugą kadencję prezydencką. Maduro jest oskarżany przez przeciwników i społeczność międzynarodową o odejście od demokracji i doprowadzenie zamożnej Wenezueli do stanu katastrofy humanitarnej, co w ostatnich miesiącach zmusiło setki tysięcy Wenezuelczyków do ucieczki do sąsiednich krajów. (PAP)