Sylvain Fort, określany jako „prawicowy intelektualista”, stał przy boku Macrona od momentu, gdy ówczesny minister gospodarki postanowił kandydować na najwyższą funkcję w V Republice.

Fort - specjalista od literatury łacińskiej i starogreckiej, wielbiciel opery, autor książek o muzyce i opracowań twórczości Antoine’a de Saint-Exupery'ego - był bardzo użyteczny w kampanii wyborczej, a według Ariane Chemin z dziennika „Le Monde” to on wyreżyserował pierwsze publiczne wystąpienie prezydenckie przed piramidą w Luwrze. On też polecił, by przemarsz nowo wybranego przywódcy odbył się przy akompaniamencie „Ody do radości” Ludwiga van Beethovena w aranżacji Herberta von Karajana, którego biografię wydał Fort na krótko przed wyborami.

Również on był autorem prezydenckich przemówień, które zrobiły największe wrażenie - hołdu złożonego bohaterskiemu pułkownikowi Arnaudowi Beltrame'owi, zamordowanemu w marcu przez islamskiego terrorystę, pogrzebowej mowy na cześć zmarłej w czerwcu 2017 r. polityk Simone Veil, jak i wystąpienia w Kolegium Bernardynów, skierowanego do francuskich katolików – co jest rzadkością w laickiej Francji.

Sylvain Fort zaczął pracę w urzędzie prezydenckim jako „doradca do spraw przemówień i pamięci”. We wrześniu ub.r., gdy na skutek „afery Benalli” (Alexandre Benalla, prezydencki ochroniarz o bardzo nieostrych, ale rozległych kompetencjach, miał pobić uczestnika demonstracji) zwolniony został dotychczasowy doradca do spraw komunikacji, niechętnie – jak twierdzą komentatorzy – objął i tę funkcję. Już wtedy narzekał, że jest ona zbyt czasochłonna, i tym uzasadnił złożoną rezygnację, której, jeśli wierzyć mediom, bezskutecznie starał się zapobiec prezydent.

Reklama

Komentatorzy wysoko oceniając zdolności pisarskie doradcy zwracają uwagę, że „nienawidzi on świata dziennikarskiego”. Nic więc dziwnego, tłumaczą, że nie udało mu się „spacyfikować” mediów, a takie miało być jego zadanie w momencie, gdy spadały notowania prezydenta zarówno w oczach opinii publicznej, jak i prasy.

Komentator radia „Europe1” Michael Darmon wyraził w czwartek przekonanie, że „odejście tej postaci z pierwszego kręgu prezydenckiego zwiastuje inne przetasowania w ekipie Pałacu Elizejskiego, która w pierwszych miesiącach 2019 r. ulegnie poważnemu odnowieniu”. Przypomniał, że od pewnego czasu ustąpienie zapowiada - i lada dzień odejdzie - „specjalny doradca” prezydenta Ismael Emelien, a inni mniej znani doradcy „już zeszli z okrętu”. „Te przetasowania w samym sercu maszyny elizejskiej nie są bez znaczenia i dojdą do najwyższego poziomu. Mówi się nawet, że odejść może Alexis Kohler, sekretarz generalny Pałacu Elizejskiego, będący zwornikiem systemu prezydenckiego Emmanuela Macrona” - uważa.

Zapowiedzią tych przetasowań jest ogłoszone w czwartek zwolnienie dwóch doradczyń – odpowiedzialnej za kontakty z prasą międzynarodową i specjalistki od kwestii Maghrebu.

Większość obserwatorów nie sądzi jednak, by dokonane już i spodziewane zmiany były wynikiem kryzysu, w jakim znalazł się prezydent na skutek „afery Benalli” i przede wszystkim ruchu „żółtych kamizelek”, który od listopada zdezorganizował życie we Francji.(PAP)