Składał on zeznania jako świadek w śledztwie, w którym podejrzanym o przekroczenie uprawnień jest b. szef Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski.

Chrzanowski usłyszał zarzut w związku z rozmową z marca ubiegłego roku z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, na którym omawiano przebieg postępowania KNF w sprawie programu naprawczego tego banku. Jest aresztowany.

„Jako prezes NBP z satysfakcją muszę powiedzieć, że śledztwo przebiega szybko i sprawnie. Jestem z tego bardzo zadowolony” – powiedział Glapiński w krótkiej rozmowie z dziennikarzami po przesłuchaniu.

Oświadczył, że czuje się „świetnie”. „Cieszę się, że przebiega śledztwo sprawnie i szybko, wszyscy jesteśmy zainteresowani w tym, żeby to jak najszybciej zostało dogłębnie zbadane” – dodał prezes.

Reklama

Pytany o to, jak dzisiaj patrzy na całą tę sprawę, odpowiedział: „Chciałbym apelować do państwa, aby państwo w sposób odpowiedzialny podchodzili do autorytetu NBP, jego organów i nie ulegali jakimś tabloidalnym komentarzom i pochopnym opiniom. To dotyczy nie tylko prezesa, zarządu, ale wszystkich urzędników NBP. Uprzedzaliśmy państwa, że będziemy na drogę karną sądową wstępować, jeśli będzie przekroczenie granic prawa, ale i przyzwoitości”.

W przesłuchaniu w prokuraturze Glapińskiemu towarzyszyła mec. Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, która mówiła dziennikarzom, że prezes NBP nie może udzielać informacji na temat przebiegu przesłuchania. „Prosimy o zrozumienie, niestety to wynika z przepisów prawa” – wskazała.

Na pytanie, kto zapłacił mec. Turycznowicz-Kieryłło za obecność z przesłuchaniu - NBP czy prezes Glapiński - adwokat powiedziała, że należy się w tej sprawie zwrócić do NBP. „Proszę się zwrócić z zapytaniem do moich służb, to państwo otrzymają odpowiedź, jak na każde inne pytanie” – dodał Glapiński.

W drodze do samochodu był on jeszcze pytany o zarobki pracowników NBP. Odpowiedział, że urzędnicy NBP zarabiają „mniej więcej tyle samo, co za kadencji pana prezesa Belki”. „Przeciętne wynagrodzenie rośnie około 3 proc. rocznie, przy czym, jeśli chodzi o prezesa i wiceprezesów, to wynagrodzenie jest dokładnie takie, jak za czasów pana prezesa Belki plus 1,3 proc.”- powiedział Glapiński i zapewnił, że zdecydowana większość doniesień medialnych na ten temat to „kompletne bzdury wzięte z sufitu”.

W przekazanym w czwartek komunikacie Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach, że przesłuchanie Glapińskiego to „kolejna czynność dowodowa zaplanowana w toku tego śledztwa zgodnie z przyjętym planem czynności śledczych zmierzających do szybkiego i sprawnego zgromadzenia materiału dowodowego”. Z uwagi na etap postępowania prokuratura nie informuje o przebiegu jak i rezultacie przeprowadzanych czynności procesowych.

W grudniu ub.r. Glapiński w wywiadzie dla „Sieci” oświadczył, że choć obaj wraz Chrzanowskim wywodzą się z tej samej uczelni, zna Chrzanowskiego dopiero od trzech lat. "Jesteśmy z jednej uczelni, ale tam się nie spotykaliśmy - on pracuje w Katedrze Polityki Gospodarczej, ja jestem szefem katedry Ekonomii Politycznej i Historii Myśli Ekonomicznej. A to trochę inne światy. Nie byłem też promotorem jego pracy magisterskiej ani doktorskiej, nie występowałem w przewodzie habilitacyjnym jako recenzent lub członek komisji habilitacyjnej. Wszystkie te fakty są ogólnie dostępne" - mówił prezes NBP. Zapewnił ponadto, że z Czarneckim spotkał się jako prezes NBP tylko raz, oficjalnie, w obecności ówczesnego szefa KNF.

Jeszcze przed przedstawieniem Chrzanowskiemu zarzutu, a po ujawnieniu przez „Gazetę Wyborczą” treści nagrania rozmowy Czarneckiego i ówczesnego szefa KNF, Glapiński pochlebnie wypowiadał się na temat Chrzanowskiego. Podczas listopadowego Kongresu 590 w Rzeszowie prezes NBP mówił, że "bardzo go poważa i ceni". Jego zdaniem, to "człowiek niezwykle uczciwy, szlachetny, honorowy i wybitny profesjonalnie".

Pytany później w TVP, czy Chrzanowski go zawiódł, zwrócił uwagę, że KNF nie znajduje się pod nadzorem NBP tylko premiera. "Ja od początku mojej kadencji domagam się, aby KNF wróciła do NBP, tak jak kiedyś Komisja Nadzoru Bankowego była w Banku. Bo NBP jest najpotężniejszą, najbardziej wiarygodną i najbogatszą instytucją, która gwarantuje bezpieczeństwo" - dodał. "Pana Chrzanowskiego znam od wielu lat jako człowieka o niezwykle wysokim morale, niezwykle uczciwego i niezwykle profesjonalnego" – mówił.

W połowie listopada Glapiński pytany był też przez dziennikarzy, czy brał udział w spotkaniu z Leszkiem Czarneckim i ówczesnym prezesem KNF, już po nagranym spotkaniu bankiera z Chrzanowskim. Potwierdził, że było takie spotkanie. "Nie pamiętam dobrze tych dat, bo tu w ogóle mówi się o jakimś momencie sprzed sześciu miesięcy (...) czy siedmiu. Było jedno takie spotkanie i może ono było właśnie wtedy. Było takie krótkie spotkanie kurtuazyjne ze świadkami w gronie kilku osób, z notatką w ramach wszystkich procedur, na którym - o ile pamiętam - to pan Czarnecki przedstawił swoje zobowiązania wobec swojego banku w ramach porozumienia, które zawarli z KNF. Taki sukces, takie uwieńczenie długich negocjacji i rozmów. Normalna, naturalna rzecz" - powiedział Glapiński.

W czwartek, po przesłuchaniu w prokuraturze Glapiński, nie chciał odpowiadać na pytanie dotyczące tego spotkania, tłumacząc to względami śledztwa.

Chrzanowski został zatrzymany przez CBA 27 listopada. W śląskim wydziale Prokuratury Krajowej usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień w związku z marcową rozmową z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, na którym omawiano przebieg postępowania KNF w sprawie programu naprawczego tego banku. Czarnecki, który nagrał tę rozmowę, na początku listopada złożył doniesienie w prokuraturze, a 19 listopada przez 12 godzin składał w niej zeznania.

Przesłuchanie Chrzanowskiego w prokuraturze trwało dwa dni - w sumie kilkanaście godzin. Podejrzany nie przyznał się do winy. Wniosek o aresztowanie b. szefa KNF prokuratura motywowała grożącą mu surową karą - do 10 lat więzienia - oraz obawą matactwa. Decyzję o aresztowaniu podejrzanego Sąd Rejonowy Katowice-Wschód ogłosił w nocy z 28 na 29 listopada. Po zażaleniu obrony katowicki sąd okręgowy utrzymał w mocy decyzję o aresztowaniu podejrzanego.

Jak podawała po przesłuchaniu Chrzanowskiego PK, podczas marcowego spotkania z Czarneckim ówczesny szef KNF zaproponował biznesmenowi "zatrudnienie Grzegorza Kowalczyka w charakterze prawnika w Getin Noble Bank SA na okres 3 lat oraz przekazał Leszkowi Czarneckiemu informację, że zatrudnienie to będzie skutkować przychylnością Komisji Nadzoru Finansowego w czasie realizacji programu naprawczego Getin Noble Bank SA".

Chrzanowski usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego - przewodniczącego KNF - w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej przez inną osobę. Jak wyjaśniła PK, zgodnie z uchwałą KNF przewodniczący Komisji był zobowiązany "do powstrzymania się od prowadzenia jakichkolwiek spraw osobistych, które mogłyby kolidować lub wskazywać na konflikt z wypełnianiem przez niego obowiązków członka Komisji Nadzoru Finansowego oraz do powstrzymania się od podejmowania działań, które mogłyby narazić Komisję Nadzoru Finansowego na utratę zaufania".

"Gazeta Wyborcza" napisała 13 listopada ub.r., że w marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący KNF zaoferował Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę, jednak w nagraniu nie znalazła się wypowiedź Chrzanowskiego o tej kwocie. Według biznesmena szef KNF pokazał mu kartkę, na której napisał "1 proc.", co miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku".

Adwokat Czarneckiego mec. Roman Giertych przyznał, że słynnej kartki z jednym procentem nie ma, ale - jak przekonywał - jest inny sposób na udowodnienie tego, że istniała. Oświadczył, że jego klient jest gotowy poddać się badaniu wariograficznemu.

Z nagrania, którego stenogram Czarnecki przekazał prokuraturze wraz z zawiadomieniem o przestępstwie, wynika że Chrzanowski miał proponować mu następujące przysługi: usunięcie z KNF Zdzisława Sokala - przedstawiciela prezydenta w Komisji i szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - bo był on zwolennikiem przejęcia banków Czarneckiego (Getin Noble Banku i Idea Banku) przez państwo; złagodzenie skutków finansowych zwiększenia tzw. stopy podwyższonego ryzyka (kosztowało to bank ok. 1 mld zł) oraz życzliwe podejście KNF i NBP do planów restrukturyzacji banków Czarneckiego.

Mec. Giertych informował, że pierwsze złożone w prokuraturze zawiadomienie z 7 listopada 2018 r., dotyczy korupcyjnej propozycji, złożonej przez szefa KNF, Czarneckiemu, natomiast w drugim, z 13 listopada jest mowa o nadużyciu uprawnień oraz możliwości "istnienia zorganizowanej grupy przestępczej, której celem było doprowadzenie do przejęcia banku Leszka Czarneckiego".(PAP)

autor: Krzysztof Konopka