Ruch "żółtych kamizelek", który demonstruje od połowy listopada przeciwko rosnącym kosztom utrzymania, przelał się z Francji do Belgii. W obu krajach manifestacje i blokady dróg przeradzały się w utarczki z policją.

W piątek prokuratura zażądała kary roku i dwóch lat pozbawienia wolności dla mężczyzn, którzy rzucali kamieniami w policję. Sytuacja miała miejsce w czasie protestów, które zorganizowano w Brukseli 30 listopada i 8 grudnia.

"Nie było zgody na demonstrację +żółtych kamizelek+, a policja była obecna na miejscu, by chronić zarówno protestujących, jak i innych - podkreślił cytowany przez dziennik "Le Soir" prokurator. - Nie było powodu, żeby atakować funkcjonariuszy. To bardzo poważne zdarzenie".

Oskarżani mężczyźni, poza rzucaniem kostkami chodnikowymi w policjantów, mieli również niszczyć sygnalizację miejską. Jeden z nich miał również rzucać kulami bilardowymi w tłum. Właśnie wobec niego prokuratora chce zastosowania kary dwuletniego pozbawienia wolności.

Reklama

Jak odnotowują belgijskie media, proces, który właśnie się rozpoczął, jest pierwszym tego typu przeciwko uczestnikom ruchu "żółtych kamizelek". Wyrok spodziewany jest w drugiej połowie stycznia.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)