Samorządowcy oświadczyli, że za wzrost kosztów gospodarki odpadami odpowiada pięciofrakcyjny system zbiórki, obciążenia dla firm i dopuszczenie do importu śmieci. Piątkowa konferencja w metropolii warszawskiej zawierała szereg kłamstw i manipulacji dot. gospodarki odpadami - ocenia resort środowiska.

"Podane podczas konferencji powody wzrostu cen za zagospodarowanie odpadów, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Opłata marszałkowska za składowanie odpadów w ogóle nie powinna wpływać na koszt zagospodarowania odpadów, ponieważ przy właściwie prowadzonej gospodarce odpadami składowanie odpadów powinno być ostatecznością i mieć marginalny udział. Wzrost opłaty marszałkowskiej dotyczył wyłącznie 10 proc odpadów (nie wiadomo skąd wzięło się 700 czy 1100 proc.) i to wyłącznie takich, które nigdy na składowiska nie powinny trafić" - głosi tymczasem stanowisko MŚ, dostępne na stronach resortu.

"Wiceprezydent skrytykował dodatkowe środki wprowadzone w celu przeciwdziałania pożarom i porzuceniom odpadów. To dość nietypowe podejście do gospodarki odpadami i jawna akceptacja zagrożeń jakie dla zdrowia ludzi i stanu środowiska powodują podpalenia i porzucenia odpadów. To również akceptacja wydawania środków publicznych na usuwanie porzuconych odpadów. Nie możemy zaakceptować takiego podejścia" - napisano w stanowisku.

W piątek w siedzibie stołecznego ratusza odbyła się konferencja prasowa przedstawicieli metropolii warszawskiej (z Warszawy, z Wołomina, Izabelina, Grodziska Mazowieckiego, Starych Babic, Jaktorowa) nt. wzrostu kosztów gospodarki odpadowej. Zaprezentowano m.in. ankietę, z której wynika, że 39 z 40 gmin skupionych w metropolii zaobserwowało, bądź ocenia, że w najbliższym okresie wystąpi wzrost kosztów związany z odbiorem i zagospodarowaniem odpadów. Jedyną gminą, której włodarze tak nie myślą jest Konstancin-Jeziorna. Większość z gmin spodziewa się też ponad 50 proc. wzrostów kosztów.

Wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski wskazał na trzy główne przyczyny wzrostu kosztów. Jak wymienił są to: zdecydowany wzrost kosztów za zagospodarowanie odpadów (nie tylko za składowanie); dodatkowe obowiązki wynikające z nowego 5-frakcyjnego sytemu zbiórki odpadów; zjawiska ekonomiczne - dopuszczenie importu odpadów, wzrost płacy minimalnej itp.

Reklama

Olszewski zwrócił uwagę, że w ciągu kilku lat zdecydowanie wzrosły ceny za składowanie odpadów. Kiedy w 2017 tona kosztowała 24 zł, to - jak zaznaczył wiceprezydent - w 2019 cena będzie już o 700 proc. wyższa i wynosić będzie 170 zł, a w 2020 roku 270 zł. Dodał, że cena za zagospodarowanie odpadów w Warszawie w 2014 r. wynosiła ok. 350 zł, w 2017 r. 360 zł, to zgodnie z ofertami przedstawionymi w przetargu śmieciowym w 2019 r. są one o 1,5 razy większe.

Dodał, że należy zrobić przegląd przepisów, które generują wzrost kosztów i powodują "galopujące ceny na rynku". Ocenił, że sytuacja stołecznej metropolii to kulminacja problemu jaki występuje w całym kraju, gdzie jest coraz większa presja cenowa jeśli chodzi o rynek selektywnej zbiórki, wzrost kosztów przetwarzania odpadów i obserwowany jest spadek cen surowców wtórnych. "Oczekujemy od ministra (środowiska - PAP) przeglądu przepisów, które przyjął w postaci tornada, który dotknął cały rynek" - apelował. Chodzi m.in. o uchwalona w ub.r. nowelę ustawy o odpadach, która zdaniem wiceprezydenta znacznie zwiększyła wymogi dla niektórych zakładów przetwarzających odpady generując wyższe koszty. Wymienił tu m.in. "irracjonalne" wymogi dot. zabezpieczenia przeciwpożarowego, dla instalacji przetwarzających szkło.

W opinii resortu środowiska jest "oburzającą manipulacją" i "całkowitą nieprawdą" informacja, że w ub. roku dopuszczono do importu odpadów do Polski, co wpłynęło na wzrost cen w kraju.

"Import odpadów istniał od wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r., ponieważ reguluje to prawo UE. Natomiast w ubiegłym roku został uchwalony zakaz przywozu odpadów do unieszkodliwiania oraz odpadów komunalnych i odpadów pochodzących z przetworzenia odpadów komunalnych. A więc była to całkowicie odwrotna sytuacja niż podaje wiceprezydent Warszawy" - napisano.

"Nieprawdziwe są informacje dotyczące wdrażania zasad selektywnej zbiórki (pomimo wczorajszego komunikatu MŚ). Wiceprezydent ubolewał, że Warszawa musi dopłacać do odbioru odpadów z selektywnej zbiórki. Tymczasem selektywna zbiórka odpadów na pięć frakcji zgodna z europejskimi standardami i rozporządzeniem MŚ jest kluczem do właściwej gospodarki odpadami w gminie. Właściwie zaplanowany system może przynosić gminie zysk ze sprzedaży dobrej jakości surowców do recyklingu" - czytamy na stronie Ministerstwa Środowiska.

autor: Małgorzata Dragan

>>> Czytaj też: Metropolia warszawska: obecne przepisy generują wysokie koszty gospodarki odpadowej