Zatrzymany w piątek przez ABW pod zarzutem szpiegostwa Piotr D. pełnił ważne funkcje m.in. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, ABW i Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Był jednym z niewielu funkcjonariuszy kontrwywiadu, którzy występowali podczas konferencji prasowych oraz w mediach.

Zawodowy życiorys Piotra D. jest opisany na stronie Katedry Prawa Informatycznego Wydziału Prawa i Administracji UKSW, gdzie wykładał.

Piotr D. od ponad 15 lat zajmował się w administracji rządowej teleinformatyką, rejestrami państwowymi, systemami łączności, a także realizacją projektów współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej. Pełnił stanowiska kierownicze w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. "Za działalność zawodową otrzymał liczne odznaczenie państwowe i resortowe" - podaje wydział.

Brał również udział we wdrażaniu pilotażowego system lokalizacji numerów alarmowych, zintegrowanego systemu łączności m.in. na potrzeby wizyty Ojca Świętego w Polsce oraz systemu łączności specjalnej przed prezydencją Polski w Radzie UE. Piotr D. jest magistrem inżynierem, absolwentem Informatyki Stosowanej i Zarządzania, Akademii Obrony Narodowej, Szkoły Głównej Handlowej.

W ABW pełnił funkcję wiceszefa departamentu bezpieczeństwa teleinformatycznego i doradcy ds. teleinformatycznych ówczesnego szefa ABW, gen. Krzysztofa Bondaryka. Pod koniec 2011 roku "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że według jej źródeł w CBA i prokuraturze generalnej Piotr D. został odwołany ze stanowisk po "zatrzymaniu w październiku Andrzeja M., do 2010 r. dyrektora Centrum Projektów Teleinformatycznych MSWiA".

Reklama

Andrzej M. był głównym oskarżonym w infoaferze. Jako szef Centrum Projektów Informatycznych w MSWiA przyjmował wielomilionowe łapówki za ustawianie przetargów. Trzy lata temu M. został skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 4,5 roku więzienia w zawieszeniu na 8 lat.

W roku ujawnienia infoafery ABW zorganizowała konferencję prasową o systemie mobilnej komunikacji najważniejszych osób w państwie. Za prezentację odpowiadał Piotr D. System zakładał zakup telefonów i laptopów, które miało otrzymać trzy i pół tysiąca osób, wśród nich prezydent i premier oraz szefowie policji i straży granicznej. Aparaty miały umożliwić przekazywanie informacji z klauzulami: zastrzeżona i poufna. System miał kosztować 18 milionów złotych.

Podczas konferencji prasowej Piotr D. tłumaczył, że dotychczas urzędnicy i najważniejsze osoby w państwie mogły się posługiwać bezpieczną i niezawodną łącznością tylko w biurze. "Powstała konieczność zbudowania systemu, który daje możliwości bezpiecznego, niezawodnego, szybkiego komunikowania się nie tylko głosowo. Ten system musi także dawać nowoczesne narzędzia typowo menedżerskie: kalendarz, pocztę elektroniczną, dostęp do zasobów informacyjnych" - wyjaśniał. Jak podkreślił, po wdrożeniu systemu CATEL rządowa łączność uzyska pełną mobilność w kraju.

Zapytaliśmy byłego wiceszefa ABW płk Mieczysława Tarnowskiego na temat zatrzymania byłego funkcjonariusza polskich służb specjalnych Piotra D. "Świadczy to o niewłaściwych mechanizmach doboru ludzi, ktoś coś przeoczył, czegoś nie dopilnował, sygnały, że ten człowiek nie był godny zaufania na pewno były" - ocenił.

"Każdego można wycenić i próbować, pod jednym warunkiem, że ten ktoś, który jest przedmiotem zainteresowania nie kieruje się kodeksem honorowym. W służbie są ludzie i zdecydowana ich większość to ludzie, których nie można kupić za żadne pieniądze. Dla nich zdrada ojczyzny jest czymś, co nie pozwalałoby im dalej egzystować; to są patrioci" - powiedział Tarnowski.

Portal osluzbach.pl poinformuje w piątek, że zatrzymanie Piotra D. i Weijinga W. może mieć związek z "infiltracją systemu 5G w Polsce".

Po zatrzymaniu mężczyzn agenci ABW przeszukali siedzibę polskiego oddziału Huawei, biura polskiego operatora telekomunikacyjnego Orange, oraz biura Urzędu Komunikacji Elektronicznej, gdzie pracował Piotr D. po odejściu z ABW.

W piątek w rozmowie z portalem money.pl rzecznik prasowy UKE Martin Stysiak podał, że zatrzymany pełnił w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej funkcję dyrektora odpowiedzialnego za "kontrole rynku telekomunikacyjnego". Jak zaznaczył, Piotr D. odszedł ze stanowiska z własnej woli. "Nie zwolniliśmy go" - podkreślił. Zaprzeczył jednocześnie informacji o przeszukaniu siedziby UKE przez ABW. "To fakty medialne" - powiedział.

>>> Czytaj też: Afera szpiegowska z koncernem w tle. Dyrektor Huawei Polska współpracował z chińskim wywiadem?