Jak poinformowała podczas piątkowej konferencji prasowej rzecznik prasowa rządu Isabel Celaa, w szeregach socjalistycznego gabinetu panuje przekonanie, że projekt tegorocznego budżetu otrzyma poparcie większości deputowanych Kongresu.

Przedstawicielka rządu wskazała, że w projekcie budżetu rząd zaproponował większe wydatki m.in. na renty i emerytury o co najmniej 1,6 proc., a także zwiększone w porównaniu z 2018 r. o prawie 40 proc. inwestycje na infrastrukturę kolejową i drogową.

Według projektu budżetu nastąpi też wzrost o 7,8 mld euro, czyli o 6,2 proc., wydatków na wspólnoty terytorialne. Dla regionu Katalonii przeznaczono kwotę większą o 800 mln euro.

Według komentatorów dzienników “El Mundo” i “ABC” zwiększenie aż o 18 proc. w stosunku do 2018 roku środków dla Katalonii jest próbą nakłonienia separatystycznych partii ERC i PDeCAT do głosowania w Kongresie Deputowanych za budżetem rządu Sancheza. Komentatorzy ci wskazują, że istnieje poważne ryzyko, iż projekt ten zostanie odrzucony, co stworzy warunki do przedterminowych wyborów parlamentarnych w 2019 roku.

Reklama

Dziennik “El Pais” odnotowuje, że w projekcie budżetu rząd Sancheza zaplanował rekordowe wydatki, zarówno na hiszpańskie wspólnoty autonomiczne, jak i gminy. Łącznie sięgają one poziomu prawie 130 mld euro.

Część środków dla samorządów ma trafić na rozwój sieci żłobków oraz wsparcie na zakup książek dla publicznych szkół i przedszkoli.

Media twierdzą, że od wielu lat hiszpański rząd nie był w tak kłopotliwej sytuacji podczas debaty budżetowej, a poparcie socjalistów i lewicowego Podemos Unidos jest niewystarczające. “Przetrwanie rządu Sancheza jest w rękach separatystycznych ugrupowań z Katalonii: ERC i PdeCAT” - podsumował “El Mundo”.

Przeprowadzane od grudnia sondaże potwierdzają, że w sytuacji przedterminowych wyborów w hiszpańskim 350-osobowym Kongresie Deputowanych większość mandatów miałaby centroprawicowa koalicja Partii Ludowej (PP), Ciudadanos (Cs) i Vox. Ta ostatnia zadeklarowała już poparcie tworzonemu przez PP i Cs nowemu rządowi w Andaluzji.

Marcin Zatyka (PAP)