W trakcie poniedziałkowego przemówienia w angielskim Stoke, którego mieszkańcy w większości zagłosowali w 2016 roku za wyjściem kraju z Unii Europejskiej, May przyznała, że mimo wysiłków nie otrzymała ze strony UE gwarancji w sprawie terminu wejścia w życie umowy o przyszłych relacjach ze Wspólnotą.

"Nie udało nam się tego uzyskać, uzyskaliśmy jednak wartościowe wyjaśnienia i zapewnienia, które możemy przedstawić Izbie Gmin, m.in. że będziemy chcieli szybko ustalić (ramy) przyszłych relacji, aby rozwiązanie awaryjne (ang. backstop) nigdy nie zostało użyte" - tłumaczyła.

Backstop to mechanizm awaryjny w sprawie uniknięcia twardej granicy między pozostającą w UE Irlandią a należącą do Wielkiej Brytanii Irlandią Północną. Przewiduje możliwość utworzenia unii celnej obejmującej UE i całe Zjednoczone Królestwo. Miałby on zostać uruchomiony, jeśli nie zostałoby wypracowane porozumienie o przyszłych relacjach gwarantujące brak "twardej granicy".

May odniosła się również do listu, jaki otrzymała od przewodniczących Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej, Donalda Tuska i Jean-Claude'a Junckera, w odpowiedzi na swój apel o dodatkowe gwarancje UE dotyczące statusu Irlandii Północnej. Tusk i Juncker podkreślili, że nie może być mowy o zmianach w wynegocjowanym już przez obie strony porozumieniu o brexicie.

Reklama

Brytyjska premier powiedziała, że "w pełni rozumie, że nowe prawne i polityczne gwarancje zawarte w liście od Tuska i Junckera nie idą tak daleko, jak chcieliby tego niektórzy posłowie". Jednocześnie wyraziła przekonanie, że brytyjscy "deputowani mają teraz najjaśniejsze możliwe potwierdzenie tego, że to najlepsze porozumienie, jakie jest możliwe i jakie zasługuje na ich poparcie".

May zapowiedziała również, że późnym popołudniem w poniedziałek w Izbie Gmin przedstawi szczegółową interpretację listu i odpowie na ich pytania, próbując ich przekonać przed zaplanowanym na wtorek głosowaniem do poparcia umowy z UE.

W ocenie szefowej brytyjskiego rządu odrzucenie porozumienia i rezygnacja z brexitu byłyby pierwszym w brytyjskiej historii przykładem niezrealizowania przez polityków woli wyrażonej przez wyborców w referendum, a także wyraźnie naruszałyby zobowiązanie złożone w kampanii referendalnej.

Podkreśliła, że politycy obawiający się konsekwencji bezumownego wyjścia z UE mogą nie dopuścić do realizacji takiego scenariusza, głosując we wtorek za wypracowanym w listopadzie porozumieniem ze Wspólnotą.

Zdaniem ekspertów szefowa mniejszościowego rządu ma jednak na to niewielkie szanse - sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie partie opozycyjne, ale także ponad 100 deputowanych jej własnej Partii Konserwatywnej oraz 10 posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP), którzy dotychczas wspierali jej gabinet.

BBC w analizie wykazała, że May może przegrać decydujące głosowanie nawet 228 głosami, co byłoby jedną z największych porażek urzędującego premiera w historii brytyjskiego parlamentaryzmu. W ostatnich dniach kilkoro posłów, wcześniej przeciwnych projektowi umowy, zmieniło zdanie i zapowiedziało poparcie szefowej rządu.

Wielka Brytania powinna opuścić UE 29 marca br.

>>> Czytaj też: Dziewięć wykresów, które pokazują, jak bardzo brexit podzielił Wielką Brytanię