Szefowa MEN Anna Zalewska zaproponowała podczas wtorkowego spotkania z przedstawicielami związków zawodowych, że nauczyciele mogliby szybciej dostać podwyżki: od września 2019 - 16,1 proc. w stosunku do marca 2018 r.

We wtorek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" doszło do kolejnego spotkania minister edukacji Anny Zalewskiej i wiceministra Macieja Kopcia z przedstawicielami związków zawodowych zrzeszających nauczycieli i pracowników oświaty: Związku Nauczycielstwa Polskiego, Forum Związków Zawodowych oraz Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".

"To było dobre, merytoryczne spotkanie. Jesteśmy umówieni na kolejne 31 stycznia po to, by do 10 lutego – tak jak ustaliliśmy na spotkaniu 10 stycznia – spotkać się w pół drogi, myśląc przede wszystkim o tym, co ważne dla nauczycieli, czyli wzroście wynagrodzeń" – powiedziała po spotkaniu szefowa MEN. Wskazała, że zmiany w przepisach, które będą konieczne, by przeprowadzić ten proces, muszą nastąpić do 30 kwietnia.

"W 2017 r. rząd, widząc prace nauczyciela, szanując jego pracę, pamiętając, że od 2012 r. nie było żadnych podwyżek, podjął decyzję o tym, że w trzech krokach nastąpi znaczna podwyżka dla większości nauczycieli" – powiedziała. Zgodnie z wówczas złożoną zapowiedzią płace nauczycieli miały wzrosnąć w ciągu trzech lat o 15,8 proc.: o 5,53 proc. w kwietniu 2018 r., w styczniu 2019 r. o 5 proc. i w styczniu 2020 r. o kolejne 5 proc. Dodatkowe środki w budżecie państwa na te podwyżki to w sumie 6,5 mld zł w latach 2018-2020.

We wtorek jeszcze podczas spotkania ze związkowcami MEN na Twitterze poinformowało, że nauczyciele szybciej dostaną podwyżki. Jak napisano: "od września 2019 – 16,1 proc. w stosunku do marca 2018 r.".

Reklama

"Oczekujemy, że po tylu latach (nauczyciele – PAP) chcieliby, by stało się to szybciej. Stąd taka propozycja" – powiedziała minister na konferencji prasowej, mówiąc o nowej propozycji resortu. Jednocześnie poinformowała, że podtrzymała swoje wcześniejsze propozycje złożone związkowcom. Chodzi o to, żeby każde zajęcia dodatkowe były płatne (przez zwiększenie liczby tzw. godzin do dyspozycji dyrektora szkoły), a o dodatek za wyróżniającą pracę mogli ubiegać się wszyscy nauczyciele, bez względu na stopień awansu zawodowego. Propozycje MEN to także dodatek dla rozpoczynających pracę w zawodzie nauczycieli "Stażyści na start" oraz przywrócenie obowiązku corocznego uchwalania regulaminów wynagradzania nauczycieli i ich uzgadniania ze związkami zawodowymi zrzeszającymi nauczycieli.

Po wtorkowym spotkaniu z minister wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński powiedział, że był to stracony czas. "To kolejne deklaracje bez pokrycia, to oznacza, że my będziemy kontynuować wszystkie procedury związane ze sporem zbiorowym, natomiast to, co dzisiaj pani minister obiecała bez gwarancji premiera, to są po prostu puste słowa" – ocenił.

Baszczyński zapowiedział, że ZNP weźmie udział w kolejnym spotkaniu, które zaplanowano na 31 stycznia. Jednocześnie podkreślił, że postulat związkowców jest "niezmienny".

"Pani minister zaproponowała podwyżki tak naprawdę z budżetu 2020 r. (...) Mówimy o kwotach nieprzekraczających 200 zł, jeśli chodzi o wynagrodzenie zasadnicze. I ta oferta, wstępnie ją analizując, (...) z całą pewnością nie powstrzyma nas przed powstrzymywaniem procedur sporu zbiorowego. To nie rozwiązało żadnego problemu" – powiedział Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych. "Dziś na stole powinny leżeć inne propozycje – takie, które dają gwarancje nie doprowadzenia do akcji protestacyjno-strajkowej w kwietniu i maju tego roku" – dodał.

O tym, że wtorkowa propozycja przyśpieszenia podwyżki jest niesatysfakcjonująca mówił także przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa. "Propozycja MEN nie satysfakcjonuje nas, ponieważ nie konsumuje naszego postulatu" – powiedział. "Jedyne co nas satysfakcjonuje po dzisiejszym spotkaniu, to obietnica, że jednak zmienimy system wynagradzania i definicję płacy w oświacie i uzależnimy go od średniego wynagrodzenia w kraju. (...) Ten najważniejszy nasz postulat nie jest zrealizowany, nadal jesteśmy w akcji protestacyjnej" – dodał Proksa.

Związkowcy z "S" poinformowali, że żądają m.in. "podniesienia płac w oświacie analogicznie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego każdego nauczyciela bez względu na stopień awansu zawodowego".

Rzecznik Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Olga Zielińska podała, że sztab protestacyjno-strajkowy oświatowej "S" zdecydował, że zawiesi wszelkie rozmowy z minister edukacji do momentu realizacji tych postulatów płacowych oraz przeprowadzi "radykalną krajową akcje protestacyjną 15 kwietnia". Na 15 kwietnia Centralna Komisja Egzaminacyjna wyznaczyła termin rozpoczęcia trzydniowego egzaminu ósmoklasisty.

Minister edukacji, pytana przez dziennikarzy o zarzut związkowców, że obiecuje podwyżkę od września, nie mając zabezpieczonych na nią środków, powiedziała: "Chcę przypomnieć, że cokolwiek zadeklarowałam, jeżeli chodzi o terminy, zapisy i dodatkowe środki (...), słowa dotrzymałam". "Każda moja deklaracja jest nie tylko gwarantem, ale zostanie wzmocniona poprzez podpisanie porozumienia 10 (lutego – PAP) – tak się umówiliśmy – gdzie będzie podany harmonogram, rytm i miejsce, w którym te pieniądze są" – zaznaczyła Zalewska.

Pytana, kiedy zostanie zgłoszona poprawka do budżetu, umożliwiająca wrześniową podwyżkę, w świetle tego, że uchwalony przez Sejm budżet na 2019 r. od środy będzie przedmiotem prac Senatu, powiedziała: "Będziemy wskazywać państwu te miejsca, w momencie, kiedy uzgodnimy z nauczycielami, przede wszystkim ze związkami zawodowymi, dlatego że, żeby dokonywać czegokolwiek w budżecie, potrzebne są zmiany w przepisie, konkretne wyliczenia, a przecież jeszcze rozmawiamy, oprócz tego zmiana rozporządzenia".

Dopytywana, czy jest możliwa poprawka do budżetu w Senacie albo kolejna nowelizacja budżetu w przyszłości, Zalewska odpowiedziała: "Zakładam przede wszystkim, że się dogadamy. Mam tutaj pełne wsparcie ministra finansów". "Bez dyskusji z ministrem finansów nie podejmowalibyśmy żadnych zobowiązań finansowych" – podkreśliła. "Widzimy możliwości tego budżetu, który został uchwalony, tam znajdujemy pewne źródła, ale dopóki nie powiemy o konkretnych kwotach i nie wydyskutujemy tego ze związkowcami, to również nie będziemy dokonywać żadnych korekt. W tym dobrym budżecie jest taki potencjał, który powoduje, że mogę bezpiecznie składać takie zobowiązania" – zaznaczyła minister. "Jeżeli chodzi o tę ustawę budżetową i jutrzejsze głosowania w Senacie, tam nie będą dokonywane żadne korekty" – dodała.

Szefowa MEN pytana zaś o to, czy decyzja o przyśpieszeniu podwyżki i wprowadzenie jej we wrześniu oznacza, że nie będzie podwyżki w styczniu 2020 r., odpowiedziała, że będzie rozmawiała ze związkami zawodowymi na temat zupełnie nowej struktury wynagrodzeń nauczycieli. Rozmowy te poprzedzić ma badanie przeprowadzone przez Instytut Badań Edukacyjnych.

Wtorkowe spotkanie minister edukacji ze związkowcami było trzecim od początku dotyczącym wzrostu płac. Pod koniec grudnia ubiegłego roku MEN skierowało do konsultacji społecznych projekt rozporządzenia w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia nauczycieli, które ma obowiązywać w 2019 r. Zgodnie z nim wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wzrośnie w tym roku od 121 do 166 zł brutto. Związki zawodowe oceniły tę propozycję resortu negatywnie.

ZNP chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. FZZ żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się wcześniej podwyżki wynagrodzeń nauczycieli o 15 proc. jeszcze w tym roku.

Według MEN, szacunkowe koszty spełnienia postulatu ZNP wyniosą 14,9 mld zł, postulatu FZZ – 17,7 mld zł, a dotychczasowego postulatu "Solidarności" – 6,5 mld zł.

Po poprzednim spotkaniu z Zalewską ZNP i Wolny Związek Zawodowy "Solidarność – Oświata" należący do FZZ wszczęły procedury sporu zbiorowego, a oświatowa "Solidarność" powołała komitet protestacyjno-strajkowy.

W poniedziałek rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak poinformował, że zaprosił na rozmowy wszystkie strony sporu na czwartek do swojej siedziby. Jak mówił: "Eskalujący konflikt między dorosłymi: nauczycielami, oświatą, związkami a rządzącymi, ministerstwem, najbardziej uderza w dobro dzieci, w dobro wychowania i edukacji".

Podwyżki w PAN, ale nie dla wszystkich. Najbiedniejsi wciąż pozostaną biedni