Nie jest wykluczone, że podwyżka stóp procentowych będzie konieczna już w połowie 2019 r. - powiedział PAP Biznes Jerzy Osiatyński, członek RPP. Ekonomista "nie zaryzykowałby" hipotezy, że stopy procentowe do końca 2022 r. pozostaną bez zmian.

Jego zdaniem średnioroczna inflacja w '19 ukształtuje się blisko 2,5 proc.

"Obecnie nie ma warunków do tego, by podwyższać stopy procentowe, jednak nie umiem powiedzieć jak długo takie warunki będą się utrzymywać. Trudno jest stwierdzić, jakie jest obecnie prawdopodobieństwo, że stopy procentowe w 2019 r. pozostaną bez zmian. Nie wykluczałbym, że podwyżka będzie konieczna już w połowie 2019 r., nie czekając do ostatniego kwartału, ani nie zaryzykowałbym hipotezy, że stopy procentowe do końca 2022 r. pozostaną bez zmian" - powiedział Osiatyński.

"Podzielam zdanie, że w Polsce nie ma przestrzeni do cięcia stóp procentowych, ponieważ mogłoby zagrozić to stabilności części sektora bankowego" - dodał.

Prezes NBP Adam Glapiński na konferencji po styczniowym posiedzeniu RPP nie wykluczył, że stopy procentowe w Polsce mogą pozostać bez zmian do 2022 r.

Reklama

Zdaniem Osiatyńskiego ewentualna podwyżka stóp procentowych przez EBC miałaby niewielki wpływ na nastawienie RPP do poziomu stóp procentowych.

"Jest przy tym bardzo prawdopodobne, że EBC odsunie w czasie zapowiadaną obecnie na jesień podwyżkę stóp. Ostatnie dane z Niemiec i strefy euro, narastające resentymenty społeczno-polityczne ich podwyżce nie sprzyjają. Nie sądzę, by podwyżka stóp procentowych EBC nastąpiła wcześniej niż w połowie 2020 r." - dodał.

Osiatyński uważa, że w 2019 r. średnioroczna inflacja będzie bliższa poziomowi 2,5 proc. niż 3 proc.

"W horyzoncie do końca 2019 r. inflacja prawdopodobnie utrzyma się w dopuszczalnym przedziale wahań od celu inflacyjnego. Inflacja średniorocznie w 2019 r. będzie raczej zbliżona do 2,5 proc. niż do 3 proc., być może z niewielką tendencją wzrostową" - powiedział.

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych według GUS w grudniu 2018 r. wzrosły rdr o 1,1 proc. wobec wzrostu o 1,3 proc. w listopadzie. Inflacja bazowa, po wyłączeniu cen żywności i energii, w relacji rdr wyniosła w grudniu 2018 r. 0,6 proc. wobec 0,7 proc. w listopadzie. Cel inflacyjny NBP to 2,5 proc., z symetrycznym przedziałem odchyleń +/- 1 pkt proc. w średnim okresie.

Centralna ścieżka listopadowej projekcji NBP zakłada inflację w latach 2019-2020 odpowiednio na poziomie: 3,2 proc. oraz 2,9 proc. Kolejna projekcja zostanie opublikowana w marcu.

Wzrost cen energii elektrycznej i kształtowanie się cen innych nośników energii może podbijać inflację - ocenił Osiatyński.

„Ceny energii elektrycznej nie zostaną całkowicie zamrożone (...). Wzrost cen energii elektrycznej w Polsce będzie miał wpływ na poziom CPI, nie wiemy tylko z jakim opóźnieniem" - powiedział ekonomista.

"Trudno jest mi ponadto zakładać, że utrzyma się kompensujące ten impuls inflacyjny oddziaływanie cen ropy, które stabilizują się, po wcześniejszych wyraźnych spadkach. Do tego dochodzą także rosnące ceny innych nośników energii – gazu, paliw stałych i in." - dodał.

Osiatyński uważa, że jedną z kluczowych kwestii dla RPP będzie kształtowanie się oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych, które przez najbliższe dwa kwartały pozostaną zakotwiczone.

"Należy pamiętać, że gdy presja inflacyjna jest pobudzana przez wzrost cen ropy, paliw czy produktów rolnych, to decyzje RPP nie mają bezpośredniego przełożenia na zewnętrzne impulsy cenowe. Jest jednak wtórny efekt wynikający z oczekiwań. Oczekiwania przedsiębiorców w Polsce nie są obecnie specjalnie zakotwiczone, w przeciwieństwie do oczekiwań gospodarstw domowych. Po wprowadzeniu rekompensat oczekiwania gospodarstw domowych przez najbliższe 2 kwartały raczej pozostaną stabilne. W dalszym horyzoncie kluczowa dla RPP będzie reakcja inflacji na ewentualną zmianę tych oczekiwań" - powiedział.

Osiatyński uważa, że spowolnienie wzrostu w Polskiej gospodarce nie będzie działać dezinflacyjnie, gdyż nie będzie tak mocne jak zakładała listopadowa projekcja NBP.

"Pojawiają się głosy, że nadchodzące schłodzenie koniunktury w Polsce i jej otoczeniu może oddziaływać dezinflacyjnie. Ja natomiast nie oczekuję aż tak mocnego schłodzenia koniunktury w Polsce, wobec czego nie spodziewam się znacznego działania kompensacyjnego na inflację. Wydaje mi się, że w 2019 r. wzrost PKB ukształtuje się nieco powyżej 4 proc., a więc powyżej listopadowej projekcji" - powiedział.

"Warto wskazać, że posługujemy się dużymi agregatami PKB i inflacji. Tymczasem stopień wykorzystania aparatu wytwórczego i siły roboczej w różnych gałęziach gospodarki jest różny, podobnie w rozłożeniu na regiony. Nie mamy dobrej informacji jak z takiego zdezagregowanego poziomu funkcjonowanie gospodarki nacisk popytu przekłada się na inflację" - dodał.

Ekonomista ocenia, że w przypadku głębszego spowolnienia wzrostu PKB w Polsce należałoby zwiększyć inwestycje publiczne, a nie wdrażać niekonwencjonalne działania w postaci skupu obligacji przedsiębiorstw czy papierów rządowych.

"Gdyby okazało się, że w Polsce może pojawić się głębsze spowolnienie wzrostu gospodarczego, to należałoby zwiększyć inwestycje publiczne. W Polsce mamy do czynienia z nadpłynnością tak w sektorze przedsiębiorstw, jak banków. Wobec tego instrumenty niekonwencjonalne w postaci skupu papierów korporacyjnych czy rządowych w Polsce nie są potrzebne, chyba że chodzi o pomoc banku centralnego - via banki komercyjne - w finansowaniu jakiś konkretnych wydatków publicznych. Jednak jak na razie nasz rynek obligacji korporacyjnych jest rozwinięty w niewielkim stopniu, a Ministerstwo Finansów nie ma najmniejszych problemów z plasowaniem długu na rynku" - powiedział.

>>> Czytaj też: Giełdy kryptowalut pod ściślejszym nadzorem