Izrael jest światowym prymusem gospodarczym. PKB tego kraju rośnie od 2000 roku rocznie średnio o 3,69 proc., inflacja wynosi zaledwie 1,57 proc., natomiast bezrobocie spadło do poziomu 7,4 proc. Jednocześnie jednak wskaźnik ubóstwa wynosi monstrualne 17,7 proc. To drugi najgorszy wynik w OECD.

Od 2009 roku tamtejsza gospodarka urosła aż o 69 proc., czyli aż 17 razy więcej niż austriacka i prawie trzy razy niż szwajcarska – wynika z szacunków Bloomberga.

W 2020 roku Izrael ma być drugą najszybciej rosnącą gospodarką wśród krajów OECD i czwartą najszybciej rosnącą w tym roku (za Słowacją, Polską i Słowenią). PKB tego kraju ma wzrosnąć w tym roku o 3,6 proc.

Co ciekawe, znakomite wyniki gospodarcze Izraela nie przekładają się na społeczne zadowolenie. Z ostatnio przeprowadzonego przez Israel Democracy Institute badania nastrojów społecznych wynika, że chociaż 60 proc. Izraelczyków jest „usatysfakcjonowanych” albo „bardzo usatysfakcjonowanych” ze swojego życia, to podobny odsetek mieszkańców „obawia się” albo „bardzo obawia się”, że nie byłby w stanie pomóc swoim dzieciom, a 65 proc. osób twierdzi, że niepokoi ich brak oszczędności na przyszłość.

Wracając do problemu izraelskiego ubóstwa. Szybko rośnie w tym kraju grupa ultraortodoksyjnych osób, które odmawiają podjęcia pracy. Podobnie jest ze społecznym niezadowoleniem z infrastruktury, wydatków publicznych oraz przeciążenia służby zdrowia (szpitali). W Izraelu występuje tzw. podwójna gospodarka – dwie trzecie pracujących zarabia poniżej średniej krajowej.

Reklama

Kombinacja wysokiego wzrostu i niskiego bezrobocia wzmocniła za to posiadaczy mieszkań, którzy znacznie wzbogacili się w ciągu ostatniej dekady. Ceny mieszkań wzrosły w tym czasie aż o 88 proc., czyli najwięcej na świecie (spośród krajów przebadanych przez Federal Reserve Bank of Dallas, z którego pochodzą te wartości).

Znakomicie radzi sobie od dawna także izraelska waluta i tamtejsze spółki notowane na giełdzie.

>>> Polecamy: Jak żyć z euro? Oto doświadczenia nowych członków strefy