Przeprowadzony w areszcie w Tokio wywiad dla gazety "Nikkei" jest pierwszym wystąpieniem medialnym menedżera od jego zatrzymania 19 listopada 2018 r. Twórca sojuszu Renault-Nissan-Mitsubishi przyznał, że we wrześniu omawiał "plan zintegrowania" spółek przewidujący połączenie ich pod parasolem jednej firmy holdingowej "przy zachowaniu autonomii" z szefem Nissana Hiroto Saikawą. W rozmowach miał brać udział również dyrektor generalny Mitsubishi Motors Osamu Masuko, jednak według Ghosna "Saikawa nalegał na rozmowę w cztery oczy".

"Ludzie zinterpretowali mocne przywództwo jako dyktaturę, by w końcu zakrzywić rzeczywistość. Powodem była chęć pozbycia się mnie" - powiedział były prezes sojuszu.

Ghosn odniósł się również do stawianych mu zarzutów. Zapewnił, że opłaty dla saudyjskiego szejka Chaleda al-Dżuffaliego zostały zatwierdzone przez dyrektora Nissana. Oskarżenia Nissana i Mitsubishi dotyczące otrzymanych przez niego "nielegalnych" wypłat w wysokości blisko 8 mln euro z holenderskiej spółki joint venture miały zaś być "zniekształceniem rzeczywistości".

Rzecznik Nissana Nicholas Maxfield skomentował wywiad, stwierdzając, że "jedynym powodem zaistniałego ciągu wydarzeń były nieprawidłowości w działaniach Ghosna i (Grega) Kelly'ego" - jednego z zaufanych współpracowników byłego prezesa, aresztowanego razem z nim, lecz zwolnionego za kaucją pod koniec grudnia.

Reklama

Zdaniem informatorów agencji Reutera Ghosn miał uprzednio planować dalsze zacieśnienie współpracy lub fuzje Renault z Nissanem pod presją rządu Francji (głównego akcjonariusza Renault). Saikawa dąży zaś do osłabienia nadzoru Renault i wyrównania wzajemnej pozycji spółek. W chwili obecnej francuska firma posiada 43,4 proc. udziałów Nissana z prawem głosu w jego radzie nadzorczej, podczas gdy japoński partner kontroluje 15 proc. akcji Renault bez prawa głosu. Częścią sojuszu jest także Mitsubishi (34 proc. akcji spółki należy do Nissana).

Według informacji podanych w grudniu przez prokuraturę Ghosn miał w październiku 2008 r. ponieść straty inwestycyjne rzędu 1,85 mld jenów (16,8 mln dol.). W zamian za organizację akredytywy dla ówczesnego prezesa japońskiego koncernu firma Chaleda al-Dżuffaliego miała otrzymać w latach 2009-2012 łącznie 14,7 mln dolarów z pieniężnej rezerwy dyrektorskiej Nissana. Ghosn zapewnił przed sądem, że suma była jedynie właściwą kompensacją za działalność biznesową na Bliskim Wschodzie.

Prokuratura w Tokio podejrzewa Ghosna o zaniżenie przyznanego sobie wynagrodzenia w sprawozdaniach finansowych w latach 2011-2018 o ok. 9 mld jenów (ponad 80 mln dolarów). Niespełna tydzień po aresztowaniu rady nadzorcze Nissana i Mitsubishi odwołały Ghosna ze stanowiska prezesa. Osobiście zrezygnował z funkcji w Renault 23 stycznia, co miały poprzedzać naciski ze strony rządu Francji. Menedżer przebywa obecnie w areszcie w oczekiwaniu na rozprawę.

Szef obrońców byłego prezesa Nissana Motonari Otsuru oceniał wcześniej, że jest mała szansa, aby Ghosn wyszedł za kaucją przed rozpoczęciem procesu, co może nastąpić dopiero w czerwcu. Odległy termin uzasadniany jest złożonością sprawy i koniecznością korzystania z dokumentów zarówno w języku japońskim, jak i angielskim. (PAP)