Bloomberg pisze, że Elizabeth Warren już zaczęła swoją kampanię prezydencką: w stanie Iowa wygłosiła przemówienie, w którym zapowiedziała walkę z bankierami i miliarderami oraz zaproponowała pierwszy podatek od majątku (2 proc. od wartości netto powyżej 50 milionów dolarów, 3 proc. od miliarderów). Bernie Sanders, kolejny kandydat, proponuje znaczny wzrost podatku od nieruchomości. A choć nie kandyduje na prezydenta, to reprezentantka Demokratów w Kongresie Alexandria Ocasio-Cortez głośno popiera wzrost stawek podatku dochodowego aż do poziomu 70 proc.

Nagła chęć opodatkowania bogatych – uzasadniona zarówno z powodów moralnych, jak i ekonomicznych – oznacza wyraźną zmianę niedawnej narracji. Wielu Demokratów obawiało się, że zostaną napiętnowani jako ci, którzy zamierzają „redystrybuować bogactwo”. Obawy te ustąpiły, gdy Demokraci skupili się na skrajnym bogactwie – nie tylko poprzez wyższe podatki dochodowe, ale także dzięki innowacyjnego pomysłu Warren w zakresie bezpośredniego opodatkowania majątku.

Ankieta z 4 lutego Morning Consult wykazała, że 61 proc. wyborców popiera podatek majątkowy zaproponowany przez Warren (74 proc. Demokratów i 50 proc. Republikanów za). Propozycja Ocasio-Cortez, aby opodatkować dochód przekraczający 10 milionów dolarów na 70 proc. jest mniej popularna: 45 proc. głosujących popiera ten pomysł (60 proc. Demokratów za).

Bloomberg opisuje, że kilka czynników tłumaczy zmianę nastrojów w stosunku do opodatkowania bogaczy. Pierwszy to „czynnik Trumpa”: miliarder w Białym Domu zatruł związki między partią, bogactwem i władzą. Po drugie, wyborcy niecierpliwią się po dziesięcioleciach miałkiego wzrostu płac i oczekują bardziej agresywnych środków. „Teoria napędzająca obecnie Partię Demokratyczną brzmi, że umiarkowane rozwiązania po prostu nie idą wystarczająco daleko, by stawić czoła wyzwaniom, przed którymi stoimy”, stwierdził Jared Bernstein, były główny ekonomista wiceprezydenta Joe Bidena.

Reklama

Trzecim czynnikiem jest zmieniający się charakter wyborcy republikańskiego. Jak pokazał Trump w 2016 r. bogaci Republikanie, którzy kiedyś dominowali w partii, nie są już jej główną siłą. Nastąpiła duża zmiana: gros wyborców to biała klasa robotnicza, która uważa, że bogaci nie ponoszą ciężaru podatkowego.

>>> Czytaj też:Prezydenckie ambicje byłego szefa Starbucksa zagrażają Demokratom [ANALIZA]

Wśród zadeklarowanych lub prawdopodobnych kandydatów na Demokratów pole zostało zdominowane przez Warren, Sandersa i innych otwartych liberałów, podczas gdy dawni „umiarkowani”, tacy jak Kirsten Gillibrand, Kamala Harris i Cory Booker, skręcają w lewo, przyjmując liberalne stanowiska w wielu kwestiach – w tym w kwestii bogactwa. To może się zmienić, jeśli do wyścigu wejdą bardziej umiarkowani kandydaci, tacy jak Biden, Beto O'Rourke, Terry McAuliffe lub Michael Bloomberg (założyciel i właściciel większości Bloomberg LP, spółki-matki Bloomberg News).

Warren uważa skoncentrowane bogactwo za polityczne, moralne i ekonomiczne zagrożenie. „Kapitalizm bez zasad to kradzież” – powiedziała w wywiadzie dla Bloomberg TV 30 stycznia. „Wierzę w kapitalizm. Widzę bogactwo, które można wyprodukować. Ale bądźmy szczerzy: zachęcanie firmy do budowania swoich modeli biznesowych w celu oszukiwania ludzi – to nie kapitalizm”.

Antypatia wśród Demokratów wobec bogatych tylko się nasiliła, gdy miliarder Howard Schultz, były dyrektor generalny sieci Starbucks, ogłosił w styczniu, że rozważa niezależną kandydaturę na prezydenta. „Nasz sondaż pokazuje, że teraz jego kandydatura zwiększa szanse Trumpa na reelekcję”, potwierdza Scott Tranter, współzałożyciel Optimus, firmy zajmującej się konsultingiem danych i technologii, która bada wpływ niezależnych kandydatów w wyścigu w 2020 roku.

W miarę, jak coraz więcej kandydatów staje w szranki do wyścigu o fotel prezydenta USA, debata o opodatkowaniu bogactwa może zostać przyćmiona przez specjalny raport o rosyjskiej ingerencji w wyborach w 2016 roku. Ale wydaje się, że ten temat nie zniknie. Za kulisami potencjalni kandydaci na prezydenta i ich doradcy starają się wymyślić, jak sprostać nowemu nastrojowi w partii. „Demokraci wierzą, że to zwycięska strategia polityczna” – dodaje Bernstein.

>>> Czytaj też: "WSJ": To, co proponują politycy Partii Demokratycznej, jest socjalizmem