Ameryka Łacińska nie jest już jednolitym, homogenicznym regionem, za jaki zwykliśmy ją uważać, patrząc na nią z oddalonej Europy. Wręcz przeciwnie, kraje o bardzo pozytywnych, od kilku lat niesłabnących wynikach gospodarczych, takie jak Chile, Panama, Boliwia, Kolumbia, Dominikana i Meksyk, sąsiadują z krajami w fazie ostrego kryzysu, takimi jak Wenezuela.

Podobnie, w części krajów istnieją rządy przekonane do integracji regionalnej pod hasłem liberalizacji rynków, podczas gdy inni przywódcy uparcie bronią dostępu do swoich rynków, wprowadzając kolejne narzędzia protekcjonistyczne. W poprzednich latach taka heterogeniczność doprowadziła do tarć między konkurencyjnymi modelami. Z jednej strony silnie oddziaływał mit silnie lewicowego i antyamerykańskiego Boliwariańskiego Sojuszu na rzecz Narodów Naszej Ameryki (ALBA) pod egidą Wenezueli, z drugiej coraz silniej zaznaczył swoją obecność w handlu światowym, hołdujący neoliberalnej otwartości, Sojusz Pacyfiku (skupiający Meksyk, Peru, Kolumbię i Chile) z ideologią i biurokracją ograniczonymi do minimum. Po drodze było wiele innych pośrednich pomysłów, jak Mercosur czy w rozszerzonej wersji UNASUR, które okazały się jednak nadmiernie obciążone ideologią, by stanowić rzeczywisty impuls dla wzrostu obrotów handlowych i szeroko rozumianej współpracy.

Napięcie rośnie

Ameryka Łacińska staje w obliczu 2019 roku głęboko podzielona pod względem politycznym i coraz bardziej niejednorodna pod względem ekonomicznym. Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego wzrost gospodarki światowej w 2019 roku ma wynieść 3,7 proc. Jednak wzrost regionu Ameryki Łacińskiej pozostanie na dużo niższym poziomie – tylko 1,7 proc., przy czym w poszczególnych gospodarkach latynoamerykańskich sytuacja będzie bardzo różna.

Reklama

Zgodnie z prognozami Komisji Ekonomicznej ds. Ameryki Łacińskiej i Karaibów ONZ (CEPAL) krajami o największej ekspansji gospodarczej w 2019 roku będą: Dominikana (5,7 proc.), Panama (5,6 proc.) i Boliwia (4,3 proc.). Natomiast trzy kraje w regionie odnotują ujemny wzrost gospodarczy: Wenezuela (co najmniej -10 proc.), Nikaragua (-2 proc.) i Argentyna (-1,8 proc.).

Pogłębia się kryzys w Wenezueli i napięcia społeczne w Ameryce Środkowej, pozostaje nierozwiązana paląca kwestia migracji latynoamerykańskiej do Stanów Zjednoczonych. Na sytuację w regionie wpływ będzie miał wzrost zaangażowania gospodarczego Chin oraz kształt polityki Waszyngtonu, nie tylko wobec kwestii migracyjnej i ostatecznych ustaleń w ramach NAFTA.

Brazylia w prawo

W dwóch największych krajach regionu władzę przejmują prezydenci, którzy zaproponowali programy zupełnie odmienne od dotychczasowych. W 210-milionowej Brazylii, ósmej gospodarce świata, z dniem 1 stycznia władzę przejął Jair Bolsonaro, skrajnie prawicowy polityczny outsider, obiecujący podejście prorynkowe, w tym kontrowersyjne zagospodarowanie Amazonii. Na objęcie władzy przez Bolsonaro rynki finansowe i giełda zareagowały bardzo optymistycznie. Ministrem gospodarki w rządzie Bolsonaro został Paulo Geudes, doświadczony bankier i założyciel klasycznego liberalnego think tanku Instituto Millenium, wykładowca Uniwersytetu Chicagowskiego.

Geudes zapowiada szybkie reformy w duchu neoliberalnym i szerokie otwarcie Brazylii na zagranicę. Nie ma wątpliwości, że gospodarka brazylijska bardzo potrzebuje zagranicznych inwestorów oraz radykalnego zdynamizowania wymiany handlowej. Przez ostatnie lata stała się najbardziej protekcjonistyczną i ociężałą gospodarką kontynentu, pogrążając się w największym kryzysie gospodarczym od dziesięcioleci.

Teraz nowy minister obiecuje nie tylko otwarcie na zagraniczną konkurencję i przyciągnięcie inwestorów zagranicznych, ale też prywatyzację, w tym również przedsiębiorstw komunalnych, uznawanych dotąd za nietykalną własność publiczną. Kluczowym i najtrudniejszym zadaniem będzie jednak reforma systemu emerytalnego, dziś bardzo deficytowego i niesprawnego, stanowiącego ogromne obciążenie finansów publicznych.

Guedes zapowiada podwyższenie wieku emerytalnego do 65 lat i wydłużenie minimalnego okresu składkowego. Docelowo ma wprowadzić fundusze kapitałowe na wzór chilijski. Ważnym zadaniem będzie obniżenie podatków oraz zmniejszenie ogromnej biurokracji, paraliżującej wiele inicjatyw biznesowych.

Meksyk w lewo

Podczas gdy wiele krajów latynoamerykańskich – w tym również Argentyna i Chile – ostro skręca w prawo, po dłuższym lub krótszym epizodzie rządów lewicowych i kosztownych reform społecznych, to w Meksyku mamy sytuację odwrotną: w grudniu ub.r. funkcję prezydenta objął Andrés Manuel López Obrador (AMLO) z rodowodem centro-lewicowym. Zapowiada odejście od neoliberalizmu na rzecz gospodarki bardziej sprawiedliwej społecznie. Przedstawił długą listę planowanych reform socjalnych oraz podjął trudną walkę z korupcją w sektorze publicznym i prywatnym.

Jednak próba ograniczenia istniejących od lat układów i klientelizmu w sektorze paliwowym wywołała ogromne kolejki na stacjach benzynowych, paraliż komunikacyjny i protesty. Wyzwaniem będzie też wypracowanie nowego modelu współpracy politycznej i gospodarczej z najważniejszym partnerem handlowym i najbliższym sąsiadem, czyli Stanami Zjednoczonymi.

Wenezuela w dół

Gospodarka wenezuelska od kilku lat znajduje się w stanie głębokiego kryzysu, który przestał już być sprawą wewnętrzną i wpływa na sytuację w całym regionie. Wenezuela, jeszcze nie tak dawno jedna z najbogatszych gospodarek regionu, kończy rok z niewyobrażalnie wysoką 1,3-milionową inflacją, 16-procentowym spadkiem PKB (choć oficjalne dane makroekonomiczne od wielu miesięcy nie są dostępne), pogrążona w kryzysie politycznym i na skraju zapaści humanitarnej. Wenezuelczycy, uciekając masowo przed biedą i chaosem gospodarczym, wywołują największy w historii kryzys migracyjny w regionie.

Niepokoi też sytuacja w Nikaragui, od kwietnia 2018 roku przechodzącej poważny kryzys polityczny, który z kolei może mieć negatywne skutki na wszystkie słabsze gospodarki Ameryki Centralnej.

Argentyna była zmuszona zwrócić się w czerwcu 2018 r. do MFW o wysoką pożyczkę (50 mld dolarów), która ma pomóc zażegnać niebezpieczeństwo kolejnego bankructwa kraju. Aby ją uzyskać, rząd Mauricio Macriego musiał zobowiązać się do przeprowadzenia prorynkowych reform i obniżenia deficytu fiskalnego. Reformy mają w najbliższych miesiącach poprawić kondycję publicznych finansów, nadwyrężonych przez lata protekcjonizmu i wysokich wydatków socjalnych za czasów poprzedniej prezydent, Cristiny Fernandez de Kirchner.

Głównym celem rządu argentyńskiego w nowym roku jest zrównoważenie budżetu i utrzymanie w ryzach inflacji, która w 2018 roku przekroczyła 30 proc. Ceną wprowadzanych reform będzie zapewne spadek PKB, a również prawdopodobnie nasilające się protesty społeczne. Już dziś Argentyna ma problemy z inwestycjami, z uwagi na najwyższe stopy procentowe na świecie (nie licząc Wenezueli), które w czerwcu podniesiono do niebotycznego poziomu 60 proc. Argentyna traktuje to jako stan przejściowy i nie traci optymizmu co do szybkiej poprawy sytuacji, która bardzo przydałaby się urzędującemu prezydentowi, starającemu się o reelekcję w 2019 roku.

Wyborcze niewiadome

To wszystko sprawia, że dziś o Ameryce Łacińskiej trudno mówić jako o jednolitym regionie. I chociaż dominują problemy na poziomie krajowym, to w razie nieskutecznego podejścia, mogą doprowadzić do nieprzewidywalnych i głębokich następstw na całym kontynencie oraz rzutować na kondycję wszystkich gospodarek wschodzących. Największymi wyzwaniami dla regionu pozostaje walka z ogromną korupcją oraz przestępczością zorganizowaną. Następne 12 miesięcy może być punktem zwrotnym w kolejnych krajach regionu: przed nami wybory w Urugwaju, Argentynie i Boliwii, ale też trzech niewielkich, choć ważnych dla stabilności Ameryki Centralnej, krajach środkowoamerykańskich: Salwadorze, Gwatemali i Panamie.

"Zagrożeniem dla gospodarek latynoamerykańskich w 2019 r. może być nagły spadek finansowania zewnętrznego."

Największym zagrożeniem dla gospodarek latynoamerykańskich w 2019 roku może być nagły spadek finansowania zewnętrznego, związany z niestabilnością międzynarodowych rynków finansowych i osłabieniem globalnego handlu. Pilnym zadaniem dla rządów będzie ograniczenie zjawiska unikania opodatkowania oraz nielegalnych przepływów finansowych. Kolejne wyzwanie to podniesienie podatków bezpośrednich w celu zwiększenia ściągalności podatków. Jednocześnie ważne będzie pilnowanie wysokości długu publicznego i zabezpieczenie wydatków socjalnych, w czym żaden z krajów latynoamerykańskich nie jest prymusem.

W 2018 roku waluty lokalne bardzo straciły na wartości w stosunku do dolara, podczas gdy poziom ryzyka krajów latynoamerykańskich wzrósł. Problemy dużych gospodarek latynoamerykańskich w 2018 roku rzutowały na kondycję walut i giełd na pozostałych rynkach wschodzących, jednak one wszystkie z nadzieją patrzą w najbliższą przyszłość. Według wszystkich prognoz w Ameryce Łacińskiej możemy oczekiwać poprawy stabilności finansowej i umocnienia kondycji gospodarczej. Fatalne prognozy dotyczą tylko Wenezueli.

Wrażliwe na kaprysy

W 2019 roku inwestycje rządowe w wielu krajach kontynentu będą koncentrowały się na poważnych projektach mających wpływ na zrównoważony rozwój. Planowane są duże inwestycje infrastrukturalne, priorytetem pozostaje rozwój budownictwa, transportu drogowego i kolejowego, przemysłu wydobywczego i turystyki. Z roku na rok rośnie prywatna konsumpcja, co wydaje się być trwałym trendem z uwagi na powiększającą się liczebnie i coraz bogatszą klasę średnią oraz planowany w średnim okresie rozwój infrastruktury. Ważnym celem w wielu krajach regionu jest podniesienie poziomu edukacji i innowacyjności, co znajduje przełożenie w postaci wielu narzędzi polityki publicznej i inwestycji w innowacyjność.

Pytanie brzmi, czy uda się osiągnąć to wszystko jednocześnie: rozwijać się gospodarczo bez nadmiernego zadłużania się, kontynuować inwestowanie w najbardziej potrzebujące sektory i kontynuować kosztowne reformy społeczne. Niewątpliwie będzie to poważne wyzwanie dla krajów Ameryki Łacińskiej, zwłaszcza że oprócz własnych problemów wewnętrznych, pozostają one bardzo wrażliwe na kaprysy gospodarki globalnej.

Szansa dla Polski?

Wiele krajów regionu, w tym zwłaszcza kraje Sojuszu Pacyfiku – Chile, Kolumbia, Peru, Meksyk – stanowić mogą atrakcyjne docelowe rynki dla dywersyfikacji polskiego eksportu. Jest to doskonały moment, aby polskie przedsiębiorstwa uwzględniły Brazylię jako kraj dla realizacji swoich planów biznesowych.

Do tej pory Brazylia była najbardziej protekcjonistyczną gospodarką regionu, a wielu eksporterów i inwestorów zniechęcało się ogromną biurokracją i gąszczem przepisów podatkowych. Teraz te bariery mają zostać szybko usunięte, a zagraniczni partnerzy mile widziani. Warto zwrócić uwagę także na mniejsze, ale szybko rosnące gospodarki latynoamerykańskie, takie jak Panama, Dominikana, Ekwador, Boliwia czy Kostaryka, dla których Polska ze swoją ofertą eksportową i możliwościami inwestycyjnymi mogłaby szybko stać się strategicznym partnerem.

Autor: Joanna Gocłowska-Bolekjest ekonomistką, latynoamerykanistką, ekspertką ds. Ameryki Łacińskiej w Ośrodku Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego.