Sześcioro deputowanych ukarano za gwizdy i krzyki na sali obrad 10 grudnia. Tego dnia debatowano nad nowelizacją kodeksu pracy, nazywaną przez przeciwników „ustawą niewolniczą”. Nowelizacja ta zwiększyła górny limit godzin nadliczbowych z 250 do 400 rocznie i wydłużyła okres ich rozliczania z roku do trzech lat.

Posłom obcięto diety w wysokości od 445 do 594 tys. ft (6,1-8,1 tys. zł). Ukarani to pięcioro posłów Węgierskiej Partii Socjalistycznej, w tym szef frakcji Bertalan Toth, oraz jeden poseł Koalicji Demokratycznej byłego socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsanya.

Wyższe kary wymierzono dwóm posłom niezależnym, którzy dwa dni później byli wśród kilkudziesięciu posłów blokujących mównicę przewodniczącego parlamentu, by nie dopuścić do przyjęcia wspomnianej nowelizacji. Pozbawiono ich diet w wysokości odpowiednio 891 tys. i 1,07 mln ft (12,1-14,6 tys. zł). W uzasadnieniu podano, że posłowie działali w celu obstrukcji, z użyciem siły fizycznej.

Po przyjęciu 12 grudnia nowelizacji kodeksu pracy doszło w Budapeszcie i niektórych innych miastach Węgier do demonstracji.

Reklama

Sekretarz stanu ds. komunikacji międzynarodowej Zoltan Kovacs zapowiedział pod koniec stycznia, że rząd nie wycofa się z nowelizacji. „Żadnych ustępstw nie poczynimy, bo żadne z naszych działań nie jest sprzeczne z praktyką istniejącą w Unii Europejskiej” – oznajmił.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)