"Szeroki rozdźwięk między obydwoma propozycjami wyjaśnia, dlaczego szczyt skończył się tak nagle i wskazuje na iluzje, do których przywódcy byli przywiązani. Obaj wydawali się wierzyć, że ten drugi jest zdesperowany, by osiągnąć porozumienie i można go nakłonić do zaakceptowania warunków, które w innym przypadku ich doradcy by odrzucili. Efektem jest niebezpieczny impas" - pisze "Washington Post" w komentarzu redakcyjnym.

Szczyt Donalda Trumpa i Kim Dzong Una, który odbył się pod koniec lutego w Hanoi, rozbił się o to, czy zniesienie sankcji gospodarczych ma się odbyć po zakończeniu procesu denuklearyzacji Korei Północnej, czy też jeden i drugi proces mają się odbywać równolegle.

"Dyplomatyczne niepowodzenie powinno skłonić administrację Trumpa do ponownego przemyślenia swojej strategii. Zamiast tego, wygląda, że podbija ona stawkę" - ocenia gazeta, przywołując słowa specjalnego wysłannika USA ds. Korei Północnej Stephena Bieguna, który w poniedziałek odrzucił pomysł częściowego bądź stopniowego porozumienia.

"Administracja ma rację, dążąc do jednoznacznego zaakceptowania przez Koreę Północną denuklearyzacji jako celu. (...) Ale jest mało prawdopodobne, aby osiągnąć postęp w tym kierunku, a nawet by zachować to delikatne odprężenie, na mocy którego Korea Północna wstrzymała testy głowic i rakiet, o ile nie będzie chciała zrobić tego stopniowo" - wskazuje gazeta.

Reklama

Jak podkreśla dziennik, jest zrozumiałe, że administracja Trumpa stara się uniknąć błędów popełnionych w poprzednich umowach z Koreą Północną, gdy kraj ten uzyskiwał złagodzenie sankcji w zamian za pewne ustępstwa, z których się później wycofywał. Uważa jednak, że nadal są możliwości postępu bez ryzyka powtarzania takich błędów, np. można zgodzić się na formalne zakończenie stanu wojny w zamian za zamknięcie kompleksu nuklearnego w Jongbjon czy na ograniczone zaangażowanie gospodarcze Korei Południowej na Północy przy utrzymaniu pozostałych sankcji.

>>> Czytaj też: Żegnam się, ale nie wychodzę. Brexit, czyli Benny Hill na kwasie