Szef frakcji EPL w Parlamencie Europejskim Manfred Weber nie wykluczył tydzień temu, że 20 marca zgromadzenie polityczne EPL podejmie decyzję o wykluczeniu Fideszu. Postawił tej partii następujące warunki: usunięcie wszystkich plakatów rządowych, w których szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i amerykański finansista George Soros są oskarżani o działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów imigrantów; uznanie, że kampania ta zaszkodziła wielu ugrupowaniom, a także wyjaśnienie sytuacji założonego przez Sorosa Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU), który zapowiedział przeniesienie do Wiednia większości swoich kursów, ponieważ władze Węgier nie podpisały z nim odpowiedniego porozumienia.

Do wykluczenia Fideszu z EPL lub zawieszenia jego członkowska w grupie wezwało kilkanaście jej partii członkowskich.

„Myślę, że ta sprawa będzie miała bardzo daleko idące implikacje nie tylko dla samej Europejskiej Partii Ludowej, ale także dla kilku innych frakcji w europarlamencie. Może uruchomić zasadę domina. Kostka z napisem +wyrzucenie rządzącego na Węgrzech Fideszu z EPL+ może oznaczać przejście tej partii do jednej frakcji z Prawem i Sprawiedliwością” – powiedział Czarnecki w rozmowie z PAP.

Jak dodał, pozostanie Fideszu w EPL, czego nie można wykluczać, może oznaczać bunt części z tych partii, które podpisały się pod apelem, aby partię Orbana wyrzucić, zwłaszcza tych ze Skandynawii i Beneluksu.

Reklama

„Trudno się dziwić, że rodzima partia Junckera wściekła się, gdy zobaczyła, jak postponowany jest długoletni lider tego ugrupowania, były premier Luksemburga i obecny szef Komisji Europejskiej. Orban do tej pory na Węgrzech bardzo krytykował Unię Europejską, a w Brukseli jest już jednak dużo mniej eurosceptyczny i szuka wspólnych mianowników” – wskazał.

Zdaniem Czarneckiego, jeśli Fidesz zostanie w EPL, możliwe jest opuszczenie tej rodziny politycznej przez szereg innych partii. „Na pewno nie ponad dwudziestu, ale być może około dziesięciu lub nieco więcej. Natura polityczna nie znosi próżni. Te partie na pewno nie pójdą do socjalistów, którzy przegrywali ostatnie wybory w całej Europie, tylko mogą przejść do tworzącego się nowego, na gruzach ALDE, centrowego ugrupowania, którego patronem jest z jednej strony prezydent Francji Emmanuel Macron, a z drugiej strony premier Holandii Mark Rutte” – wskazał.

Czarnecki podkreśla, że dlatego też szef frakcji EPL Manfred Weber musi kalkulować. „Także personalnie, ponieważ jest kandydatem na przyszłego szefa Komisji Europejskiej i musi mieć świadomość, że jego decyzje mogą oznaczać w perspektywie większą lub mniejszą akceptację dla jego osoby na to stanowisko na arenie europejskiej. Mogą spowodować wręcz zablokowanie jego kandydatury na szefa KE. Z drugiej strony może się też okazać, że zostanie uznany za człowieka kompromisu, który będzie potrafił pogodzić wszystkie partie w EPL, choć wydaje się to scenariuszem mało prawdopodobnym” – wskazał.

Czarnecki przypomniał, że Weber kilka miesięcy temu w PE poparł uruchomienie procedury art. 7 traktatu przeciwko Węgrom. „Być może dla tego, aby kontrolować EPL i wygrać prawybory na to, żeby zostać jej kandydatem wiodącym w wyścigu o stanowisko szefa KE. Teraz, gdy już został kandydatem, być może będzie bardziej spolegliwy” – wskazał.

Zdaniem Czarneckiego Orban sam nie chce wychodzić z EPL. „Jeśli już, to wolałby być wyrzuconym, aby zostać męczennikiem. Tak naprawdę chce być w EPL, ponieważ uważa, że jest to parasol ochronny. Może przeciekający, może czasem się zamyka, ale jednak to parasol dla jego partii. Jeśli go nie wyrzucą, to moim zdaniem nie wystąpi, nawet po majowych wyborach do PE” – wskazał.

Jeśli zostałby wyrzucony, to zdaniem Czarneckiego w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu przyłączyłby się do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ugrupowania, w skład którego wschodzi PiS. „Podobnie jak wcześniej to uczyniły inne partie, które wcześniej były w EPL, jak np. brytyjscy konserwatyści” – wskazał.

Premier Węgier w liście do przywódców partii należących do Europejskiej Partii Ludowej, które chciały wykluczenia z tej grupy rządzącego na Węgrzech Fideszu, zaapelował o zrewidowanie tego stanowiska i przeprasza za "napastliwy język". Niezależny portal index.hu przytacza w czwartek list Orbana, opublikowany w belgijskim dzienniku „De Standaard”, a skierowany do flamandzkiej partii chrześcijańsko-demokratycznej CD&V.

Rzecznik Orbana, Bertalan Havasi, potwierdził agencji MTI, że listy tej treści zostały wysłane do wszystkich partii członkowskich EPL, opowiadających się za wykluczeniem Fideszu.

Orban nazwał w wywiadzie dla niemieckiej gazety "Welt am Sonntag" z 3 marca "pożytecznymi idiotami" członków EPL nawołujących do wykluczenia z tej grupy Fideszu. "Są przekonani, że prowadzą walkę duchową, podczas gdy służą interesom innych - naszych przeciwników" - dodał. Podkreślił, że w rzeczywistości atak nadchodzi z lewicy, "by osłabić nie nas, lecz EPL".

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)