Przemawiając na przedwyborczym spotkaniu z młodzieżą w Ankarze Erdogan powiedział, że banki z USA i innych krajów zachodnich spekulują na tureckiej lirze przed niedzielnymi wyborami lokalnymi i że Turcja musi "zdyscyplinować spekulantów na rynku". Nie wymienił z nazwy żadnych banków, które miałyby prowadzić ataki spekulacyjne na turecką walutę.

Erdogan przekonywał też, że stopy procentowe są głównym problemem w Turcji i jak tylko zostaną one ścięte, inflacja zacznie spadać.

W ostatnich dniach kurs liry tureckiej faktycznie jest bardzo rozchwiany. Pod koniec zeszłego tygodnia jej kurs spadł z ok. 5,46 za dolara do nawet 5,83. Na początku tygodnia wskutek interwencji tureckiego banku centralnego waluta odrobiła straty, ale w czwartek ponownie straciła na wartości ok. 5 proc., spadając poniżej poziomu 5,60 liry za dolara.

Jak pisze Reuters, presja na lirę jest związana z powtarzającymi się obawami o turecki bilans płatniczy, zdolność Turcji do obsługi zadłużenia zagranicznego oraz wezwania prezydenta Erdogana do banku centralnego o obniżenie stóp procentowych.

Reklama

Erdogan wielokrotnie naciskał na bank centralny w sprawie obniżenia stóp procentowych, co miałoby pobudzić wzrost gospodarczy. A słabnący wzrost gospodarczy jest równie ważnym problem tureckiej gospodarki jak inflacja. Jednak według powszechnie przyjętej wiedzy ekonomicznej obniżanie stóp procentowych jest czynnikiem zwiększającym inflację, a nie ją hamującym, jak twierdzi turecki prezydent.

Analitycy zwracają jednak uwagę, że niedzielne wybory lokalne będą kończyć trwający od kilku lat cykl przeprowadzanych niemal co roku wyborów na różnym szczeblu, co nie sprzyja przeprowadzaniu reform gospodarczych, zatem jest szansa na to, że gdy Turcja nie będzie w stanie permanentnej kampanii wyborczej, takie reformy zostaną podjęte.

>>> Czytaj także: Norweska gospodarka ma się dobrze. Ale nie wszyscy na tym skorzystają