Chodzi o źródła finansowania projektów. W tej chwili fundusze na globalne projekty infrastrukturalne prezydenta Xi Jinpinga pochodzą głównie z takich banków, jak China Development Bank oraz Export-Import Bank of China. W finansowaniu biorą udział także wart 40 mld dol. chiński Fundusz Nowego Jedwabnego Szlaku oraz w mniejszym stopniu AIIB (Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych).

Globalni konkurenci Chin mogą jednak wkrótce dołączyć do rywalizacji. Bank Standard Chartered zapowiedział, że w nadchodzących latach chce przeznaczyć 20 mld dol. na projekty w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku. Jak dotąd to tylko kropla w morzu tego, co zapowiedział prezydent Xi (jego ambicją są inwestycje warte bilion dol., dzięki którym tak odległe miejsca, jak Nairobi i Rotterdam, będą połączone szlakami lądowymi i morskimi z Chinami).

Chińskie banki mogłyby jednak skorzystać z planów finansowego zaangażowania się innych podmiotów. Walutą globalnego przemysłu inwestycji i budownictwa są dolary i Pekin nie dysponuje nieograniczonymi zasobami w tym zakresie. Tym bardziej, że Państwo Środka zmierza w kierunku deficytu na rachunku obrotów bieżących, a chińska gospodarka spowalnia, zatem pieniędzy jest nieco mniej. Martin David, analityk odpowiedzialny za region Azji i Pacyfiku w grupie Baker McKenzie, uważa, że rosnące zaangażowanie międzynarodowych banków w Nowy Jedwabny Szlak jest nieuniknione. „Zasoby chińskich pieniędzy są ograniczone” – dodaje.

Chińskie banki nie są jedynymi podmiotami o nastawieniu patriotycznym, które doświadczają ostrzejszej konkurencji na świecie. Wraz z poszerzeniem sieci finansowania, chińskie firmy budowlane mogą utracić gwarantowaną jak dotąd możliwość wykorzystania pracowników z Chin (szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker stwierdził, że nie ma nic przeciwko chińskim projektom, o ile na placu budowy spotka się nie tylko pracowników z Chin, ale też z Europy).

Reklama

Tymczasem banki międzynarodowe przestrzegają ścisłych reguł w zakresie zamówień, gdzie zabronione jest zlecanie wykonania pracy preferowanym wykonawcom – wynika z informacji przedstawicieli Citigroup. Nawet Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) przestrzega tych reguł.

Dla dużej części firm budowlanych i inżynierskich z Chin rynki zagraniczne mają kluczowe znaczenie, szczególnie, że rynek w Państwie Środka zwalnia. Notowana na giełdzie w Hongkongu Metallurgical Corp of China Ltd. zanotowała 167-proc. wzrost zamówień za granicą w ciągu roku. Z kolei notowana w Szanghaju Sinoma International Engineering Co (China) aż 81 proc. dochodów w 2017 roku uzyskała dzięki kontraktom zagranicznym – wynika z informacji China International Capital Corp.

Dla kredytobiorców bardziej zdywersyfikowane źródło kapitału to dobra wiadomość. Średnia ważona stopa procentowa chińskich kredytów w krajach uczestniczących w Nowym Jedwabnym Szlaku wahała się pomiędzy 3,5 a 5 proc. Z kolei koszty kredytu w takich krajach, jak Sri Lanka i Pakistan, wynosiły nawet 6 proc. Tymczasem Bank Światowy udziela pożyczek oprocentowanych o 100-200 pkt bazowych więcej niż wynosi Libor – wynika z informacji agencji Moody’s.

Wygórowane koszty chińskich kredytów skłoniły premiera Malezji do zawieszenia prac nad jednym z największych projektów w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku. Chodzi o wartą 20 mld dol. inwestycję w linię kolejową East Coast Rail Link.

W obliczu takich problemów wiceprezydent USA Mike Pence nazwał inicjatywę Pasa i Szlaku „budowaniem ograniczającego pasa i jednokierunkowej drogi”.

Z oświadczeń rządu w Pekinie wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat 50 chińskich firm państwowych zainwestowało lub współuczestniczyło w inwestycji w prawie 1700 projektów w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku – podaje Baker McKenzie. Trzeba jednak pamiętać, że im szerszy będzie ten szlak, tym więcej będzie na nim aktorów.

>>> Czytaj też: Miał być wielki projekt, a jest wielki chaos. Co dalej z Nowym Jedwabnym Szlakiem?