Izraelska gazeta podkreśla, że są dwa powody, dla których Netanjahu może wygrać wtorkowe wybory: jego ideologiczny i polityczny blok opiera się generalnie na solidnej prawicowej większości, a ponadto „jest on wytrawnym politycznym i kampanijnym strategiem, prawdopodobnie najsprytniejszym i najbardziej utalentowanym w historii Izraela”.

„Haarec” zwraca wszelako uwagę na szereg spraw, które będą liczyły się w rozgrywce wyborczej.

Po pierwsze, w jakim stopniu obecnemu premierowi uda się zneutralizować negatywne skutki niezliczonych oskarżeń, w tym korupcyjnych? „Sondaże wskazują, że rzekoma korupcja Netanjahu miała zaledwie marginalny wpływ na preferencje wyborców, ale nikt tego nie wie na pewno” - pisze dziennik. I dodaje, że sprawa domniemanej korupcji Netanjahu wciąż może pojawić się jako „+uśpiony+ katalizator (…) na kilka godzin przed głosowaniem”.

Po drugie – jak pisze „Haarec” - pojawia się pytanie, czy „izraelscy Arabowie będą głosować mniej licznie w porównaniu z poprzednimi wyborami, na co wskazują ostatnie sondaże, czy też przy urnach pojawi się ich więcej?”. W pierwszym przypadku istnieje możliwość, że jedna z dwóch wspólnych arabskich list wyborczych „Ra'am-Balad nie przekroczy progu wyborczego 3,25 proc. (4 mandaty - PAP) i blok centrolewicowy straci cztery potencjalne mandaty w Knesecie; już i tak szczupłe szanse centrolewicy na pokonanie Netanjahu będą bliskie zeru” - ocenia dziennik. Jak dodaje, ten sam los może również spotkać lewicową partię Merec, jeszcze bardziej pogrążając położenie centrolewicy. W ostatnich sondażach Ra'am-Balad mogła liczyć na cztery mandaty, a Merec na pięć.

Reklama

Z drugiej strony „jest co najmniej pięć partii prawicowych i religijnych, które teoretycznie mogłyby +paść ofiarą progu wyborczego+” - analizuje „Haarec”. Trzy ugrupowania „stoją w obliczu wyraźnego i realnego zagrożenia”: Kulanu (My Wszyscy) Mosze Kahlona, Nasz Dom Izrael Awigdora Liebermana i Nowa Prawica Naftalego Bennetta, a pozostałe dwa - partia ortodoksyjnych Żydów sefardyjskich Szas oraz prawicowo-libertariańska Zehut (Tożsamość) - „na razie wydają się być bezpieczne, ale mogą mieć problemy, gdyby okazało się, że sondaże były niedokładne. W ostatnich badaniach partie te miały 4-6 mandatów.

„Jeśli partia nie przekroczy progu (…) tzw. stracone głosy są po równo rozkładane na ugrupowania, które przekroczyły próg. W najgorszym scenariuszu dla Netanjahu, jeśli więcej niż jedna partia prawicowa nie przekroczy progu, ich 8-10 mandatów zostanie po równo rozdzielonych między dwa bloki, a Netanjahu straciłby” potencjalną koalicyjną większość – pisze izraelska gazeta.

„Bez względu na wstępne wyniki, które zostaną ogłoszone na podstawie exit poll we wtorek po godz. 22 czasu lokalnego (godz. 21 w Polsce), prawdziwy rezultat nie będzie znany, dopóki nie będzie wiadomo, co stało się z partiami balansującymi na progu wyborczym. A to może zająć trochę czasu” - informuje „Haarec”.

W Izraelu misję sformowania rządu prezydent powierza niekoniecznie zwycięzcy wyborów, lecz temu, kto spośród 120 deputowanych Knesetu jest w stanie stworzyć większościową koalicję.

Ostatnie oświadczenie premiera, że Likud może przegrać wybory, jeśli jego wyborcy nie obudzą się z letargu, jest powszechnie postrzegane jako cyniczna zagrywka ostatniej chwili, której celem jest rozszerzenie jego już zapewnionej większości na prawicy – zauważa „Haarec”.

Ale zwraca jednocześnie uwagę, że sondaże wskazują, iż istnieje znaczna różnica między prawicowym a centrolewicowym blokiem, jeśli chodzi o entuzjazm wyborców. „Wyborcy lewicowi są prawie pewni, że zagłosują, a z kolei znaczna część wyborców deklarujących się jako elektorat Likudu zamiesza pozostać w domach. Jeśli Netanjahu nie uda ich się namówić, by poszli do urn, jego wyniki we wtorek mogą być znacznie mniejsze niż przewidywały sondaże.

Na koniec „Haarec” zastrzega, że taka strategia „wiąże się z poważnym ryzykiem: alarmując o możliwym +przejęciu władzy przez lewicę+, Netanjahu może przekonać nie tylko niezdecydowanych wyborców Likudu, ale także tych, którzy zamierzali głosować na jego satelity (pozostałe partie prawicowo-religijne). Im większy sukces Netanjahu, tym większe szanse, że jedna z tych partii nie osiągnie progu, powodując konsekwencje opisane powyżej”.

>>> Czytaj też: Netanjahu: Przyłączę osiedla na Zachodnim Brzegu do Izraela