Szef polskiego rządu nie wskazał na preferowaną datę odłożenia wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Jego zdaniem termin ten powinien być na tyle długi, żeby doszło do kompromisu na Wyspach i do ratyfikowania tam umowy o wyjściu. Premier Theresa May zawnioskowała o odłożenie brexitu do 30 czerwca, ale szanse na to, że zaakceptuje to UE27, są małe.

"Jeśli ten termin będzie dłuższy i będzie wykraczał poza 30 czerwca, to oczywiście Wielka Brytania będzie zobowiązana traktatowo i politycznie do przeprowadzenia wyborów do PE, a także do bardzo lojalnej współpracy" - powiedział dziennikarzom w Brukseli Morawiecki.

Porównał przy tym proces opuszczania UE do rozwodu, który - jak mówił - można przeprowadzić "w sposób cywilizowany". Małżonkowie mogą się też pogodzić i zostać ostatecznie ze sobą - dodał, nie kryjąc, że pozostanie Wielkiej Brytanii w UE byłoby najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia naszego kraju.

"Polska opowiadała się przede wszystkim za tym, żeby nie doszło do brexitu bezumownego, bo taki twardy brexit byłby niedobry dla naszych obywateli. Nie tylko byłby trudny dla Wielkiej Brytanii, ale również dla Polski, dla całej UE. Twardy brexit to takie twarde lądowanie, a my chcemy jak najlepiej rozwijać nasze relacje również z Wielką Brytanią" - argumentował.

Reklama

Jak tłumaczył, z tego powodu Polsce zależało na wypracowaniu rozwiązania, w którym przełamanie kryzysu ratyfikacyjnego w Wielkiej Brytanii byłoby możliwe. "Za tym opowiadałem się podczas poprzedniej Rady Europejskiej i nasze stanowisko, które zapobiegło temu warunkowaniu względem Wielkiej Brytanii, które było rodzajem przyparcia do muru, spowodowało, że dziś cały czas jest możliwa opcja przedłużenia brexitu, o kolejnych kilka miesięcy, o kolejny wystarczająco długi okres, który pozwoli na rozwiązanie tego kryzysu ratyfikacyjnego w Wielkiej Brytanii" - mówił szef rządu.

Jak przekonywał, wynegocjowana między obiema stronami umowa wyjścia jest dobra, bo zapewnia zachowanie praw obywateli, którzy są na Wyspach Brytyjskich, rozwiązuje kwestie rozliczenia finansowego oraz relacji handlowych. Premier argumentował, że należy robić wszystko, by doprowadzić do odpowiedniego kompromisu w jej sprawie.

"Nasze stanowisko, które przedstawiliśmy, daje szanse po raz kolejny na taki kompromis. Widać, że w Wielkiej Brytanii dochodzi do swojego rodzaju impasu, klinczu, ale przecież postawienie partnera pod murem nie pozwala rozwiązać tego problemu" - zauważył.

Szef rządu oświadczył, że polskie władze dostrzegają, iż radykalni zwolennicy twardego wyjścia Wielkiej Brytanii w Partii Konserwatywnej robią wszystko, żeby nie doszło do podpisania umowy wyjścia, dlatego Warszawa sprzyja premier May. "Polska przede wszystkim chce, żeby Wielka Brytania pozostała w UE, aczkolwiek respektujemy prawo obywateli brytyjskich do decydowania o losie kraju" - zastrzegł.

Morawiecki mówił, że podczas poprzedniego szczytu w marcu polskie stanowisko, by dać Wielkiej Brytanii więcej czasu, pojawiło się jako jedno z pierwszych i dzięki temu opcja "miękkiego lądowania" z zawarciem umowy o wyjściu jest dalej możliwa. "Dziś będziemy tak długo jak to konieczne opowiadali się za rozwiązaniami, które będą dobre dla Polski, dobre dla całej UE, jak również dobre dla Wielkiej Brytanii" - zakończył.